Segregacja
W poniedziałek odbierzesz papierową skórę, światłem przeczuloną.
We wtorek zezłomujemy uszkodzone tętnice i żyły. Zapakujesz je starannie w żółte pudełko.
Niebieskie szkiełka wymęczone tym co widziały zabierzesz w środę.
Słowa, myśli i uczucia oddam ci w czwartek. Zrobisz z nich nawóz, nim czas je rozpadnie.
Po kości wpadniesz w piątek, piąteczek, piątunio. Zmieszasz z alkoholem, skutecznie osłabisz.
W sobotę na przygotowaną żyzną glebę rozrzucisz przygotowany wcześniej kompost. Oczyszczoną mieszankę mnie złożysz w dołek i zasypiesz. Pozwolisz wyrosnąć.
W niedzielę zabierzesz mnie do domu.
Potem odpocznij.
Komentarze (13)
NO!
Dobrego wieczoru :)
Miłego :)
Czeka cię niespodzianka, gdy wyrosnę odmieniona, a ty mnie zerwiesz i zaniesiesz do domu.
Kiedyś wrzuciłem opko, o sadzonce domu, co wyrósł... tylko, że...
Pozdrawiam😊
Dziękuję za komentarz i życzę Ci dobrej nocy :)
To taki jakby... komedio-horror. Raczej piszę różnie. Zależy na co trafisz😊
codzienna segregacja, czyli jakby taki zaklęty krąg ciągłego recyklingu ciała i umysłu, bo są to materie, które szybko się zużywają... Ostatni wers też dobry, skojarzył mi się z Księgą Rodzaju, gdy Bóg odpoczywał po stworzeniu, tyle że tutaj ten czas jest bardzo krótki, nieco ironiczny wręcz
Co do ostatniego wersu, to masz jak najbardziej rację.
Dziękuję za komentarz :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania