Sekret piekielnego grona

Jego gardło ścisnęło się w oczekiwaniu. Podała mu nieotwartą butelkę. Sławek walczył przez chwilę z opornym korkiem, nim wreszcie przyłożył szyjkę do ust. Zakrztusił się, gdy pienisty płyn wypełnił mu gardło, bąbelki poszły nosem. Ulga była tak wielka, że dopiero przy kolejnym łyku poczuł, jak obrzydliwie smakuje piwo. - Ej, nie tak szybko, bo się panicz spije i z wozu mi spadnie! - Opróżnił butelkę do połowy, a resztę z powrotem zatkał korkiem zawieszonym na cienkim druciku. Od alkoholu i upału zaczął go morzyć sen. Kiwał się na koźle, na wpół śpiący, budząc się od czasu do czasu gwałtownie, gdy wóz podskakiwał na wertepach. Woźnica śmierdział potem, który wydobywał się spod jego cienkiej kufajki, nad końskimi bokami polatywały z bzyczeniem wielkie muchy. Sławek zdążył jeszcze pomyśleć, że nie przepada za wsią... Anioł czekał na nich w mieszkaniu państwa Mazurków. Wyglądał dziwnie, gdy tak siedział w fotelu na tle poniemieckiej szafy i tapety w różyczki. Jak egzotyczny kwiat wyrosły w przydomowym ogródku, uznał Sławek. Wyglądał trochę jak młody Rafael z Autoportretu (Sławek, wielbiciel malarstwa, lubił takie porównania): włosy spływały mu na ramiona ciemnymi falami, czarne oczy kontrastowały z bielą cery, a cała jego twarz tchnęła słodyczą i łagodnym smutkiem. Jednocześnie wydawał się jakby... zbyt doskonały i w tej doskonałości bardzo obcy. Brakowało mu ciepła, jakie dają ludziom ich drobne wady. Był piękny, owszem, lecz było to piękno, które można podziwiać, ale nie pokochać. Chłopak wystraszył się - nie wolno tak myśleć; jak coś podobnego w ogóle mogło przyjść mu do głowy? Spojrzał na skrzydlatego przelotnie i zraz spuścił wzrok. Zdążył jednak zauważyć, że jest ubrany w długą białą szatę. Gdyby zobaczył w czymś takim człowieka, uznałby zapewne, że to koszula nocna, ale ponieważ miał do czynienia bądź co bądź z wysłannikiem Niebios, doszedł do wniosku, że szata brzmi lepiej. Myśl o koszuli nocnej wyrzucił czym prędzej z umysłu. - Podejdź bliżej, dziecko. - Sławek zawahał się, ale stojący za jego plecami ojciec pchnął chłopaka do przodu. - Nazywasz się Sławomir, prawda? Urodzony dwunastego kwietnia tysiąc dziewięćset czterdziestego pierwszego roku w Lesznie? - Tak. - Zastanawiał się, gdzie anioł ma skrzydła. Za plecami, zwinięte przy oparciu fotela? To chyba byłoby niezbyt wygodne... Sławek słyszał kiedyś od kolegi, że są one jakby mniej materialne od reszty ciała, zbudowane z innej substancji i widać je tylko czasami, gdy skrzydlaty tego chce. Pewnie to było wytłumaczenie. I ciekawe, jakiej płci jest anioł? Nie sposób było tego poznać ani po głosie, ani po twarzy. Równie dobrze można by go wziąć za mężczyznę o kobiecym typie urody, jak i za zniewieściałą dziewczynę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • dziadek grafoman dwa lata temu
    Nie pasuje mi zniewieściała dziewczyna. Mam też wątpliwości co do nieotwartej butelki piwa zamkniętej korkiem. Ponieważ jestem dziadek to pamiętam jeszcze piwo i oranżadę w butelkach z porcelanowym korkiem z gumowa, pomarańczową uszczelką. Jednak to, co korek na butelce trzymało w żadnym razie nie nazwał bym cienkim drucikiem. Wydaje mi sie, że był to drut stalowy, ocynkowany o średnicy około 1,5 mm a może nawet dwójka.
  • Domenico Perché dwa lata temu
    Zniewieściała dziewczyna? Ten żart się nie udał.

    Także nie rozumiem o co chodzi z korkiem od piwa.

    Ale najgorsze: zaczyna się minimalnym fragmentem jakiejś akcji, a potem tylko marudzenie bohatera i nagle koniec, bez suspensu, morału czy jakiegokolwiek zakończenia.
  • słone paluszki dwa lata temu
    Już wiem!
    Ciemna butelka z ceramicznym, białym korkiem na drucie - kiedyś były takie butelki, w którym trzymano piwo. A korek był ciężki, biały i ceramiczny. Pamiętam. Nie wiem skąd?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania