Sekretna obsesja

Opadłam z głośnym westchnieniem na skórzany fotel, mając już naprawdę dość wszystkiego. Spędziłam całe dwa dni na szukaniu informacji o gościu, który wydawał się być cieniem. Tylko nieliczni o nim wiedzieli, jedynie z zaufanymi się spotykał i tylko on wiedział wszystko, czego potrzebowałam.

Byłam w Skawinie od trzech dni i czułam się tu... obco. Co prawda nie spotkałam nikogo znajomego, z czego się bardzo cieszyłam, ale pragnęłam już wracać do Krakowa. Przebywanie w tym mieście wywoływało we mnie dziwne poczucie lęku i bezsilności, a to ostatnie co pragnęłam odczuwać.

- Ten koleś to jakiś pieprzony duch. - przyłożyłam ze zmęczeniem rękę do czoła, patrząc na Sylwię, która stała w progu z kubkiem herbaty. - Szukam go od cholernych dwóch dni i jedyne czego się dowiedziałam to, że czasem bywa w Skawinie. Nie mam jego imienia, ksywy, wyglądu... niczego nie mam. - rozłożyłam ręce z poirytowaniem.

Postanowiłam zatrzymać się na czas mojej akcji u Sylwii w mieszkaniu, a Bartek u rodziców, a raczej u jego mamy. Tak, państwo Borowscy rozwiedli się zaraz po tym, jak Bartek wyjechał ze mną do Krakowa. Biedny bardzo to przeżył, nie spał wiele nocy, nie wychodził z pokoju i potrzeba było mojej choroby, żeby nim wstrząsnąć i wyciągnąć go z pokoju. Starałam się go pocieszać, jak tylko potrafiłam, ale sama byłam w najsłabszym momencie swojego życia. Oboje dużo przeszliśmy, co sprawiło, że byliśmy dla siebie jeszcze ważniejsi niż wcześniej, a byłam wręcz pewna, że bardziej się już nie da.

- Dlaczego Igor kazał ci go szukać, sam tego nie mógł zrobić? - zapytała, zasiadając na oparciu kanapy.

Musiałam okłamać wszystkich i powiedziałam, że to Igor zlecił mi szukanie nieznajomego. Nie mogli się dowiedzieć, że miałam jakikolwiek kontakt z Patrykiem. Zabawne, jak kłamstwo zaczęło mi z czasem łatwo przychodzić. Zawsze było widać po moich oczach, wymowie, czy zachowaniu, że kłamię, a teraz? Moje życie było pełne sekretów, drugie tyle miałam przed innymi, a resztę przed najbliższymi. Kłamstwo było łatwe, lżejsze do strawienia i wygodniejsze. Nie musiałam się tłumaczyć, mogłam chronić innych, a przede wszystkim nie zamartwiać ludzi otaczających mnie.

- Podobno tylko ja mogę go znaleźć. - rozłożyłam ręce przeszukując całą swoją głowę, aby znaleźć jakiś kolejny punkt zaczepienia. - Mam już dość i chcę wracać, jednak nie wrócę do Krakowa, dopóki sama nie znajdę tego gościa i za włosy nie przyciągnę go do Igora. - poprawiłam swoje lekko pofalowane włosy, rozkładając nogi, żeby oprzeć się łokciami o uda i patrzeć martwym wzrokiem w podłogę.

- Może herbatki na uspokojenie? - zapytała w swoim szlafroku, a ja spojrzałam na nią, mrużąc przy tym oczy.

- Ubieraj się. - rzuciłam, wstając z fotela.

- Co?

- Idziemy do jakiegoś baru, masz dziesięć minut.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania