Sen czyli chwila szczęścia i radości...

Przyśnił mi się sen, coś tak wspaniałego, że kiedy rano się obudziłem byłem zarówno szczęśliwy, jak dziecko i załamany jak człowiek, któremu przetrącono kręgosłup. Szczęśliwy, bo zobaczyłem kobietę, która wydała mi się piękna niczym anioł, patrzyłem na nią tak jak głodny człowiek na kanapkę z szynką, albo ktoś, kto wiele dni idzie przez pustynię, prawie umiera z braku wody i nagle zobaczy oazę. Widzę ją i moje serce się raduje. Kiedy szliśmy, trzymając się za ręce, wydawało mi się, że cały świat się do mnie śmieje. To coś, czego już od wielu, wielu lat nie doświadczyłem na jawie. Jej obraz działał na mnie jak balsam usuwający wszelkie cierpienia, bóle czy udręki. Była niczym gwiazda prowadząca mnie do krainy szczęśliwości.

Problem w tym, że rano budząc się, wrócę do smutnej rzeczywistości, do szarego życia, w którym gówno zalewa mnie codziennie, a radość jest tak rzadka, jak spotkanie z obcymi.

 

Kiedy tak leżałem, zastanawiałem się, dlaczego człowiek, który ma gówniane życie na jawie, może mieć takie super odczucia we śnie. To jest dziwne, bo przecież nasz mózg, który podobno generuje nasze sny, zna nasze życie i wie, co nas tam może doświadczyć.

Inna sprawa, że wieczorem zawsze proszę o piękny sen, o te chwilę radości, o które na jawie nie mam co liczyć. To w zasadzie jest jakaś forma masochizmu, bo rano człowiek budzi się i wie, że gównowatość życia wrzuca go na właściwe tory, a wszelkie sny odpływają jak statek, który niknie we mgle. Jednak z drugiej strony jakaś moja cząstka, jakaś maleńka część chce takich snów, marzy o nich i na nie czeka. Może to i jest chore, ale każdy chyba ma prawo do radości jak nie w normalnym życiu to chociaż we śnie. To taka iskierka marzeń, taka mała przystań gdzie człowiek przypływa i gdzie go spotyka coś dobrego.

To, co boli, to proza życia, która zabija nawet takie abstrakcyjne uczucia, niszczy je punkt po punkcie. To ona powoduje, że cieszymy się chwilą, która jest niczym ptak przelatujący nad naszymi głowami, a potem wracamy do rzeczywistości. Takie mgnienie nic nieznaczące dla innych, ale dla nas to coś ważnego i powodującego, że nasze uczucia nie umierają zabite prozą życia, a dalej istniejące, choć oparte na mirażu, na ułudzie i czymś nienaturalnym.

Mimo wszystko wydaje mi się, że lepszy taki obraz choćby utkany z mgły i ułudy od ciemności życia codziennego, który zabija wszelkie uczucia, radość, miłość itd. Może ten sen ratuje mi duszę i ciało od odejścia tam, gdzie już nic by mi nie pomogło. Może ktoś tam na górze widzi moją drogę krzyżową i chce, chociaż w taki sposób pomóc mi wyjść na powierzchnie choć przez chwilę, pokazać, że chociaż tonę, ale jednak mogę, choć na chwilkę, na moment wynurzyć się na powierzchnię i zobaczyć piękno nieba, widoki, które mnie zachwycą przez sekundę czasu.

Jakoś żyje i ciągnę ten wózek dalej, choć moje ego, czy sens życia już dawno gdzieś zakopałem. Teraz już tylko zostają te małe chwile, te małe radości, które czasami przychodzą w nocy. To choć jedno, czego życie na razie mi nie zabrało. Ktoś powie co to, miraż, zjawa. Zgoda, prawda, ale powoduje, że choć przez chwilę jestem w niebie, latam wysoko uniesiony radością i szczęściem, a nic mnie nie martwi, nie padam przytłoczony prozą życia. To aż tak mało albo aż tak wiele...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • wicus 25.09.2020
    Bardzo, ale to bardzo ciekawe i mądr tekst! Do końca nie wiadomo, czy należy go traktować jako refleksję dotyczącą rzeczywistych czy jako opowieść "fabularną", i to też jest bardzo urzekające! Traktowałbym takie sny jednoznacznym optymizmem, gdyż mogą być one prorocze! Co prawda "empiria" nie zna takiego pojęcia, ale wielu ludziom się one przytrafiają. Zdarza się, że "mury" snów kruszą się i to, co się nam śniło staje przed nami na jawie.
  • Ozar 27.09.2020
    Wicus Dziękuję za ciekawy komentarz. Co do sensu to właściwie sam nie wiem czy sen czy sny są jakimś znakiem czasem ostrzeżeniem czy po prostu wariacją naszego mózgu. Problem polega na tym że ktoś kto ma delikatnie mówiąc przegibane w życiu czyli na jawie miewa czasami bardzo szczęśliwe sny. Wtedy rzeczywiście oburzenie się może być przykrym doświadczeniem. Co do snów proroczych to jak twierdzą niektórzy ich badacze jest coś takiego , tylko niestety zazwyczaj samo proroctwo jest przekazane tak skomplikowanie i trudno że zazwyczaj to nie rozumiemy. Jest wiele opisanych tzw. Snów proroczych z których sporo się sprawdziło, więc coś w tym jest .
  • Bajkopisarz 25.09.2020
    Najlepsze sny to te, w których wiadomo, że się śni. Wtedy można ów sen kreować wedle swego upodobania, zamienić koszmar w komedię, uzyskiwać dostęp do rzeczy normalnie niedostępnych.
    Szczęśliwi, którzy potrafią zapamiętać sny, a potem jeszcze je wykorzystać np. pisząc opowiadanie. Ja nigdy nie wiem, co właściwie mi się śniło. Jest tylko ogólne odczucie czy był to sen raczej przyjemny, czy negatywny. Ale tych negatywnych mam mało.
    Najprzyjemniejsze we śnie jest gdy się zbudzę wcześnie rano i uświadomię sobie, że to sobota/niedziela i nie trzeba wstawać, to dosypiam brakujące godziny…
    Kiedyś nawet napisałem bajkę o tym, co w życiu najprzyjemniejsze i dwóch bohaterów się sprzeczało czy sen, czy żona jednego z nich. Ale nie zdradzę, co ustalili ?
  • Ozar 27.09.2020
    Bajkopisarz Ja sam kilka moich opowiadań oparlem na snach albo chociaż na fragmentach snów. Jednak czytałem wspomnienia kilku pisarzy którzy działali w taki sposób że przed snem prosili o to żeby im się przyśni choćby dobry pomysł na opowiadanie czy powieść. Tak podobno Stewenson napisał powieść o gościu na bezludnej wyspie nie pamiętam tytułu . A Robinson coś tam. To podobno mu się przysnilo że szczegółami. Cóż jednak czasami sny się przydawają jak widać.
  • Józef Kemilk 26.09.2020
    Sny fajna rzecz. Tak na marginesie są maski do snu, które mają wbudowane lampki LED, które błyskają jak wchodzimy w fazę snu. To ma nam ułatwić wejście w sen świadomy. A wtedy to możemy wszystko:)
  • Ozar 27.09.2020
    A o tych smakach nie słyszałem. Ciekawe poczytam w necie.
  • Marian 26.09.2020
    No, miły kawałek tekstu. Przeczytałem z przyjemnością.
  • Ozar 27.09.2020
    Marian to taki kawałek z lekka ociekjacy o prawdę autora. Ja czasami niestety lub stary wolę sen od jawy.
  • Dekaos Dondi 27.09.2020
    Ozarze →Przygarnęły mnie komety o snach.
    Mam bardzo ciekawe jakby nie z tego świata czasami. Tylko mało co pamiętam.
    A czy zwróciłeś uwagę, że w –czasie– snu, czas ulega zakłóceniu.
    Ostatnio się przebudziłem nad ranem . Zerklłem na zegar. Usnąłem.
    Śniłem i śniłem......., a gdy się obudziłem, to stwierdziłem, że minęło ok:5 min.
    Nic dziwnego. W umyśle jako takim nie ma przestrzeni, w której płynie normalnie czas.
    Kiedyś na pewno wymyślą →nagrywarkę snów, z funkcją pomijania reklam.→Pozdrawiam:)
  • Ozar 30.09.2020
    Dekanos dziękuje za komentarz. Tu mnie zaskoczyłeś, bo nie zdawałem sobie sprawy że w ciągu 5 minut można mieć tak długi sen. Ot ciekawostka hahahahah. Nie wiedziałem, że we śnie czas nie istnieje normalnie.
  • Dekaos Dondi 27.09.2020
    Tekst przeczytałem rzecz jasna:))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania