Sen, który krzyczy

Sen mój dziś był przykry,

krzyczałem przez bolesne łzy,

na starym osiedlu znowu był dom,

gdzie wszystko miało jakiś sens.

 

Siedziałaś obok — i nic nie bolało,

mówiliśmy o byle czym,

choć przecież każde słowo

było wołaniem „wróć”.

 

Deszcz lał jak wspomnienie,

uciekłaś nagle,

a ja jak dziecko zranione

stałem na środku świata — sam.

 

Krzyczałem Twoje imię

w mokrą pustkę ulic,

ale milczałaś,

jakbyś już naprawdę

odeszła.

 

Obudziłem się z ciężarem na piersi,

i z głosem Twoim gdzieś w środku mnie.

To już nie tęsknota,

to krzyk tych części mnie,

które wciąż Cię kochają —

mimo że nie powinny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania