Sen modrooki na mnie kiwa...

Znowu ponosi mnie w liryczność –

oznaka, że za dużo czasu?

Przestrzeń się kurczy, tracę ścisłość,

choć chcę uniknąć ambarasu,

w który mnie wkręca mimozami

nadmiar – mierzony godzinami.

 

Bzy i konwalie już przekwitły –

oparłam się skutecznie woniom.

Słowik za oknem tęsknie pyszczył,

więc wyciszyłam – no i koniec.

Przestał mi śpiewać serenady,

gdy wygwizdałam: „nie dokazuj!”

 

Lecz wobec czasu jestem w kropce.

Ni przespać chwil, ani pogonić.

Już metafora w pierwszej zwrotce

niezawisłości czasu broni.

Jego płynięcia własnym tempem.

I jakby ktoś przywalił w gębę -

tonę w nim cała i w Grechucie!

I sam mi tańczy palec w bucie.

 

A te konwalie, bzy, mimozy -

te wytrącone z poetyki,

wplątują się w rozsądną prozę -

zdania składają w erotyki.

Pełne wzdychania (wentylacja

fraz, które miały nie przerastać).

 

Szukam sposobu – może fortel -

przespać tę chwilę, która zwodzi,

nie dać jej szansy, by ad mortem

wciągała w otchłań bzów powodzi,

ulotnych mimoz, nut konwalii...

I tych nieznośnych ptasich arii.

 

Znowu ponosi gdzieś w lirykę,

która napawa mnie dreszczykiem.

Wcześnie układam się do snu

„w smutnym kolorze blue”.

 

________________

Mają 2014

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • MrCookieMstr pół roku temu
    Lekkość, humor, głębia uczuć, która pozostawia elementy nostalgii
  • TseCylia pół roku temu
    Dzięki bardzo 😊
  • Grafomanka pół roku temu
    Uwielbiam lirykę... wyjątkowo na mnie działa 6
  • TseCylia pół roku temu
    Miło, że w gust. 😊

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania