Sen o Kobiecie
Na początku była Kobieta,
Z jej obecności wyłaniał się raj.
Dzięki jej
Wdzięki jej
Do wszystkiego
Wszelakiego istnienia
Obecności przemawiały
W jej obecności
Rajem się stawały.
Podczas,
Początkiem była kobieta.
A w niej było Ono.
Łono
Nie schowane za zasłoną,
A nagie,
nie ubrane,
Nie odziane,
Bezpieczne bezpieczeństwo Bez pieczy
Lecz nie gołe bezwstydnie,
Nie z goła bezwstydne,
A ona w nim żyła,
Z nim żyła,
Nim żyła,
Ona
Ona Rajem była.
Jej Łono nie było za zasłoną
Pod ochroną
W miednicy
Schowane
Między dwoma górami,
A wszędzie wkoło
Wszem wobec jej duchem pokoju
Pieszczotami owiewame wiatru.
Na początku
Kiedy była Ona
A Rzeczy oczywiste
Wiste były oczy
Tak
Ze oczy widzieć nie musiały
Palce dotykać nie potrzebowały
To
By w przestrzeni serca
Każdej istoty
Wiedziano…
Że
Czuć to istnieć.
Na początku była
Kobieta.
Zawsze sama lecz nigdy samotna.
Była w pojedynkę gdy pary nie istniały
A podziały nie działały.
Była podobieństwem
światła
Swiatlosci
Pana
Mocy
Kwistesencją Miłości
Kobieta była madroscia, opiekunka, obserwatorem, pielęgniarzem.
Była innowacja
Nigdy zaś inwazja.
Byla wiatrem pomiędzy lądami.
Horyzontem miedzy sklepieniami
nieba i ziemi.
Nicią porozumienia miedzy
Skałami a oceanami.
Była melodia i spokojem w chaosie ciszy.
Dotyk jej byl bandażem i pieszczota,
Nawozem i
Nasienia osłoną
Jej Dłonie wskazywaniem były
Nnigdy zaś kazaniem.
Na początku była kobiecość.
Byla ciepła i miękka,
Mokra
Duszna
Słodka
Była wszystkim i wszędzie
Choc o poklask istot współobecnych nie błagała
Byla alfą i omegą,
Wiedzą wszechobecną,
Pewnością Bytów
Choć być nią nie musiała.
Śpiewem swym
Dotykiem
Wibracje w boski stan pieszczenia
przetwarzała,
Była ufna,
Była jasna
Byla ciepłem
Była ukojeniem
Byla wszystkim nie wiedzac
Ze jest wszystkim
Bo wiedziec nie musiala.
Ona Byla.
Byla zawsze wszedzie
I nigdy nigdzie
Jej braku nie zaznano.
Jej wszechobecną miloscia
W kregu nieskonczonosci
Ja sama darowano.
Byla Boska jasnoscia
Prawa i lewą reka boga jedynego.
Prswdziwego
Nieskonczenie dobrego.
Byla….
Była
jego odbiciem - jak wszystko o co dbała,
Jak wszystko wielbiła
Adorowala
Ukochiwala.
Czas na wszystko miała.
Wszystko szanowała.
Dzieckiem jego była.
Wpatrzona w niego tylko
Go sławiła
To Jemu służyła,
Jemu usługiwała
Jemu jedynemu
Od serca ufała.
Absolutnie.
Jego imię głosiła,
Jego imię chwaliła,
Jego imię przywoływała,
Gdy za „bycie tu i teraz”
Śpiewem ptaków dziękowała.
„Chwalmy imię Pana….
On
Jak wszystko wkoło
Po prostu Jest” -
myślała.
Komentarze (2)
chwalić imie pana
to miałbym przechlapane,
bo nie wiem jak ma na imie
ten co jest tym panem.
Czym są dwoma góry...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania