Senna Podróż

Podróż po snach sennego stworka.

 

W świecie, w którym ludzie przebywają co nocy, ale o istnieniu tego świata nie wiedzą, żyję pewien mały stworek zwany Kannonem. Ma wielkie słodkie różowe uszka, jego ciało zdobi fioletowa sierść, a oczy mają kolor błękitu niczym bezchmurne niebo. Kannon jest istotą, która podróżuje po snach ludzi. Niestety jego obecność tam sprawia, że ludzie mają przez niego koszmary, dlatego jest samotny i nie ma przyjaciół. Żyję i podróżuje w tym świecie zupełnie sam, a z ludźmi nie może rozmawiać zbyt długo, ponieważ przepiękny sen zmienia się przez jego w straszliwy koszmar. Kannon niezbyt pała do siebie sympatią za to co robi. Czuję się z tym źle nie móc nawet znaleźć przyjaciela albo z kimś normalnie porozmawiać.

 

— Chciałbym mieć kiedyś przyjaciela — odparł smutno stworek gdzieś w pustym świecie.

 

Zasmucony stworek ruszył w dalszą tułaczkę po snach. Nie był zbytnio z tego zadowolony, bo wiedział co się wtedy może stać jeśli będzie przebywał tam zbyt długo. Kannon po chwili był już w śnie małego dziecka. Świat tam był pełen waty cukrowej i lodów. Niebo było tam różowe, a ziemia była pokryta truskawkową galaretką, po której można było swobodnie skakać jak na sportowej trampolinie. Wszystkie znaki, budynki były zrobione z twardej czekolady, a z fontanny zamiast wody leciała gorąca rozpuszczona biała czekolada.

 

Stworek rozglądał się po tej cudownej krainie pełnej radości i słodkości. Chodził już jakiś czas i zwiedził nią praktycznie całą i nie zauważył, aby snem miał się przez niego rozpaść. Wszystko było takie cukierkowe jak na poczatku kiedy tutaj się zjawił. Było to niezwykle dziwne dla Kannona. Pomyślał wtedy, że może nie jest wcale w dziecięcym śnie a w czym podobnym do tego. Jednak stworek dobrze wiedział, że jest w świecie wytworzonym przez dziecko, bo widział podobne sny. Tyle że ten sen odstawał od reszty – nie stawał się snem w jego obecności.

 

Nagle stworek zobaczył małego chłopca, który przechadzał się wesoło po chodniku zrobionym z żelków i ciastek. Chłopiec miał na sobie dość potarganie ubranka, a jego kręcone złote włosy były rozczochrane, ale to mu najwidoczniej nie przeszkadzało. Wyglądał na niezwykle szczęśliwego i przepełnionego dobrymi emocjami. Chłopiec zauważył Kannona i się gwałtownie przy nim zatrzymał. Popatrzył mu się uważnie i powiedział radośnie, przytulając się nieoczekiwanie do zdezorientowanego stworka:

 

— Misio!

 

Stworek nigdy nie doświadczył czegoś takiego, jak bliskość człowieka dlatego nie wiedział zbytnio, co ma zrobić? Stał bez ruchu i nie powiedział ani słowa aż chłopczyk odsunął się od niego, po czym ze swojego czerwonego plecaka wyciągnął dwa lizaki w kształcie serca. Założył plecak na plecy i odparł miło, dzieląc się lizakiem z Kannonem:

 

— Proszę, panie Misiu.

 

Stworek dopiero po chwili wziął skromnie lizaka z rąk dziecka. Nie wiedział co to takiego, więc długo męczył się z otarciem słodkości z plastikowej folii. Spróbował jedzenia, które dał mu malec i oniemiał, ponieważ było takie słodkie i dobre.

 

Nigdy jeszcze Kannon nie dostał żadnej rzeczy od człowieka. Z tego powodu był wzruszony. Nikt jeszcze go tak nie potraktował. Zawsze sny niszczył właśnie on. Nie chciał potem rozmawiać przez to z ludźmi.

 

Po chwili chłopiec zaczął prowadzić Kannona do wielkiego domku z precelków i żelków. Było tam przytulnie, sufit zrobiony był z niebieskiej waty cukrowej i emitował błękitne niebo. Stworek dość nieśmiało usiadł, a raczej wspiął się na siedzenie z galaretki, po czym patrzył się uważnie chłopczykowi.

 

Nadal nie rozumiał i nie mógł uwierzyć w to, co się tutaj dzieje. Był lekko zagubiony i zdezorientowany. Bał się o to, że zaraz coś zniszczy. Ale tak nie było. Wszystko dom, podłoga, niebo, świat było na swoim miejscu. Pierwszy raz Kannon przeżył takie coś. Czuł się jak w dziecięcym raju, bo tak właśnie było.

 

Nagle chłopczyk zapytał nieśmiało stworka:

 

— Pobawisz się ze mną?

 

Kannon nie wiedział, co ma zrobić w tej sytuacji. Pierwszy raz ktoś chciał się z nim bawić. Stworek zszedł z galaretowatego siedzenia i podszedł do chłopca, który wyciągał z ciasteczkowej skrzynki zwykłe zabawki. Nie było w nich nic niezwykłego, a same rzeczy nie były zrobione z tego, co reszta tego świata. Były to zwykłe dziecięce zabawki, jakimi bawiły się dzieci na podwórku.

 

Chłopczyk dał kilka zabawek stworkowi, po czym zaczął bawić się samochodzikami i figurkami żołnierzy. Stworek bez namysłu dołączył do zabawy z nim. W końcu była to jedyna taka okazja w jego życiu.

 

Razem bawili się świetnie, tak samo, jak dobrze się ze sobą dogadywali. Śmiali się, głośno rozmawiali i znów wybuchali niekontrolowaną radością. Kannon nie był już zdenerwowany tym, że zaraz zepsuje sen tego dziecka. Nie zastanawiał się już nad tym, co może się stać, liczyła się dla niego ta jedyna chwila, w której znalazł przyjaciela.

 

— Panie Misiu, zostaniesz tutaj ze mną — rzekł nagle chłopiec, przerywając zabawę.

 

Stworek nie wiedział, co ma odpowiedzieć, z jednej strony chciał tutaj zostać, bo było mu tutaj dobrze. Nie niszczył nikomu snów, ale z drugiej strony wiedział, że jego głównym zadaniem jest podróżowanie pomiędzy snami i wywoływanie koszmarów. Taka była jego praca, która była dość straszna, ale ludziom potrzebny jest i strach i szczęście by mogli normalnie żyć.

 

Kannon długo się zastanowił co zrobić, aż w końcu wpadł na szalony i zarazem pomyślny pomysł.

 

— Może byś chciał iść ze mną i podróżować w krainie snów, chłopczyku. Bylibyśmy przyjaciółmi i przezywalibyśmy niesamowite i godne podziwu przygody — zaproponował stworek chłopczykowi.

 

— A będą tam inni ludzie, panie Misiu? — zapytał dość nieśmiało chłopiec.

 

— Pewnie całe multum ludzi, z którymi się spotkasz. Każdy będzie inny i wyjątkowy — rzekł przekonywająco Kannan.

 

— Naprawdę? Chcę tam iść i zwiedzić wszystkie sny! — odparł pełen radości i uśmiechu na twarzy chłopiec.

 

Stworek i chłopczyk podróżowali między snami innych ludzi. Zamiast uciekać z koszmarów, walczyli z nimi i pomagali innym w zwalczaniu ich. Nie było to łatwe, ale oboje po pewnym czasie przezwyciężyli swój strach i nie bali się go tak jak na początku. Taka oto historia stworka, który poznał pewnego razu swojego najlepszego przyjaciela i uratował go od nieskończonego wiecznego snu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania