Senna, Surrealna Podróż Na Planetę Kolorowej Poświaty I Wiecznego, Pomarańczowego, Klimatycznego Schyłku Dnia

"Senna, Surrealna Podróż Na Planetę Kolorowej Poświaty I Wiecznego, Pomarańczowego, Klimatycznego Schyłku Dnia"

 

gatunek: sny/czas wolny/fantastyka/surrealizm

 

Planeta Kolorowej Poświaty I Wiecznego, Pomarańczowego, Klimatycznego Schyłku Dnia. Lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku.

 

Wszędzie było słychać nastrojową, surrealną, nostalgiczną i melancholijną muzykę. Czasami była ona żwawsza oraz po prostu wesoła. W całym mieście panował klimat podzwrotnikowy oceaniczny. Całe wybrzeże gigantycznego kontynentu i okoliczne półwyspy były zamieszkiwane przez wiecznie imprezujących oraz bardzo szczęśliwych ludzi. Dużo osób kąpało się w oceanie, pośród potężnych fal, na bardzo długiej i szerokiej plaży. Po chodnikach spacerowały tłumy hipisów, plażowiczów oraz rockandrollowców. Całe miasto bez przerwy radośnie tańczyło, wesoło grało na instrumentach, puszczało muzykę z radiomagnetofonów i beztrosko śpiewało. Ludzie urządzali koncerty na placach oraz pikniki z namiotami w parkach. Często, wszystko było otoczone przez kolorową, niekiedy pulsującą, poświatę.

 

Na południowych przedmieściach znajdowały się dwie dzielnice. W jednej najczęściej można było spotkać nieduże, dwukondygnacyjne domy jednorodzinne, wolnostojące, otoczone niedużymi ogrodami. Tymczasem w drugiej stały przyczepy kempingowe. W całej miejscowości, oraz w jej pobliżu, często dochodziło do dziwnych zjawisk i zdarzeń. Raz na kilka do kilkunastu dni, nad miejscowością, albo nad jej najbliższymi okolicami, przelatywał jakiś przedmiot. Zdarzało się, że w powietrzu, pośród przybierających niezwykłe kształty chmur, fruwały: grające instrumenty muzyczne, radiomagnetofony, głośniki, kamery, mikrofony, telewizory, zwierzęta, elementy wystroju kin i teatrów, takie jak czerwone zasłony, złote karnisze, dostojne kolumny, eleganckie balkony z oper, ozdobne muszle od budek suflerów.

 

W centrum miasta, na chodnikach i w bocznych uliczkach, często można było znaleźć niezidentyfikowane obiekty latające, jeżdżące oraz pływające, przybierające postać przedmiotów codziennego użytku, takich jak krzesła, stoły albo ławki. Po wiszących między budynkami linach, kablach i drutach, służących do porozumiewania się ludzi z innymi osobami, a czasami z dalekimi planetami lub alternatywnymi rzeczywistościami, jeździły na rowerach jednokołowych zielone słonie, żonglujące kolorowymi piłeczkami. Po dachach spacerowały tajemnicze klauny, a także różowe goryle z pomarańczowymi, niebieskimi, złotymi lub czerwonymi bananami.

 

W letnim ogródku jednej z wielu restauracji, na krzesłach otaczających stół wyposażony w parasol przeciwsłoneczny, siedziały cztery humanoidalne, zmodyfikowane genetycznie zwierzęta: jasnoniebieski rekin żarłacz, zielony krokodyl, beżowy wielbłąd i brązowy muflon. Właśnie skończyły jeść lody oraz pić oranżadę. Obok nich przeszły cztery zminiaturyzowane łabędzie wielkości perliczek. Jeden był zielony, drugi niebieski, trzeci pomarańczowy, a czwarty miał różowy kolor. Krokodyl złapał tego ostatniego swoje przednie, wydłużone łapy podobne do rąk, podniósł go i postawił na stole, a ten pospacerował przez chwilę po powierzchni mebla, po czym pofrunął eksplorować daleki, ekscytujący świat. Latając wysoko w powietrzu, spostrzegł liczne tropikalne ogrody. Pośród wielkolistnej roślinności, gęsto usianej wielkimi kwiatami, żyły pawiany oraz nosacze, skaczące z jednych palm na kolejne, a także duże papugi, jak i małe papużki, bujające się na lianach zwisających z drzew liściastych, niczym na huśtawkach bądź hamakach.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ... do szuflady 18.11.2021
    Piotrek???
    Już sam tytuł/jak wszystkie inne/ wprowadza mnie w stan niebotycznie - specyficznej wesołości, której poddaję się bez reszty?
    Co Ty chłopie szamiesz/ bierzesz /przed snem, że tak bujnie śnisz?
    Może uchylił byś rąbka tajemnicy portalowej koleżance?
    Jakby nie było dzięki za poprawę/i tak dobrego/humoru?
  • Piotrek P. 1988 19.11.2021
    Nigdy nie wiadomo: jaki tytuł wpadnie mi do głowy, jak bardzo dziwny wyjdzie mi utwór, ani w jakich kierunkach ten wytwór podąży ?.

    Czasami mam nudne sny, czasami nie pamiętam co mi się śniło, a czasami, niekiedy nawet kilka nocy pod rząd, to moje sny latają wysoko i odlatują daleko ?, będąc wręcz gotowymi scenariuszami na dziwne i/lub zabawne opowiadania. Nie wiem, dlaczego tak jest. Nigdy nie wiadomo, co mi się przyśni ?.

    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • rozwiazanie 18.11.2021
    Moje samopoczucie też zyskało, przez wyobraźnię Piotra. Ekstrawagancki powrót do okresu z przed pandemii. Fajna relaksująca lektura.
  • Piotrek P. 1988 19.11.2021
    Planuję jeszcze dużo opowiadaniowych powrotów do czasów z przed pandemii.
    Postaram się, żeby one także były w miarę ekstrawaganckie.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania