Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Sens w bezsensie #1
Spróbowałem napisać coś w klimacie mojego wcześniejszego ŁanSzota (Piękny, słoneczny dzień), czyli kompletny absurd. Efekty oceńcie sami ;)
Plaża w Warszawie, w grudniu, po południu. Leżę w morzu pijawek i myślę: "Kurwa. Czemu życie jest takie niesprawiedliwe? Bogaci leżą zarzygani pod blokiem, biedni wygrzewają dupska na luksusowych jachtach, koty zżerają psy, a ludzie wpierdalają siebie nawzajem. Apokalipsa zombie rządzi światem od... początku świata. O! Ty! Chodź, przytul mnie. A, nie, spierdalaj, nie jesteś Kubusiem Puchatkiem, chuj, że też nie nosisz spodni. Dobrze, że wypiłem dwa litry spirytusu, bo po pijanemu, jeszcze bym zapomniał gumek kupić. Spytasz, po co mi gumki? Bo pierdolę życie, mój drogi przyjacwelu".
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania