Sfumato

obrazek poznawczy, w samym sercu galerii.

taki, na który patrzysz, by dowiedzieć się

(bo już nawet nie: upewnić), że istnieje świat.

 

w centrum płótna — pani, całkiem rozskrzydlona,

okrywana spieszczeniami (jaśniejący otok, jakim

jest otulona, zdaje się szeptać czułe zdrobnienia).

 

nieco poniżej: niwa pełna przerywanych linii

(dłoń trzymająca pędzel musiała być rozdygotana

i cała w pęknięciach, znaczy — artysta nie śmiał

stworzyć żadnej nieprzyzwoitości, namalować

choćby włoska, odkrytego grama, boidudek!).

 

mimo pozornej pruderii — to również pejzażyk

dzikości. uwodzicielskie barwy buzują w środku

(nie wiedzieć czemu przypomina mi się

oburzenie dziewczyn na mój żart o sztandze

i hantlach do ćwiczeń mięśni Kegla),

łagodnie przechodząc od świetlistych złoceń

do najgłębszej, nieprzenikalnej czerni.

 

syć wzrok, nie krępuj się, ani nie wyrzucaj sobie,

że nie chwytasz od razu wszystkich niuansów.

 

nie trzeba się spieszyć.

wykupiłem wszystkie bilety wstępu.

galeria — tylko dla nas.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Garść rok temu
    Technika się sprawdziła, przynajmniej ja bardzo lubię pejzaże w sfumato.
    Z półcieni i mgieł wybija kpinka i spokój. Dobry wiersz, bez dwóch zdań.
    5.
  • Dziękuję!
  • Florian Konrad🙂

    Pozostaje wyłącznie zachwyt... jak przy oglądaniu Mony Lisy.
  • Dziękuję!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania