„Siedlisko”
Jechaliśmy na biesiadę,
wzdłuż drogi broniły się zarabiane pieniądze.
Ojcowizna, z zabliźnioną humusem raną po fundamentach,
poszła w lepsze ręce. Jest gdzie wracać.
Może to ostatnia przepustka przed końcem świata.
Nie wiadomo, czy później będą rozpuszczać z czyśćca
po domach, do miejsc ukochanych.
Przy czwartej, dokładanej porcji potrawki z odyńca
powiedziałem: dziki też człowiek.
Prawie skruszony, zacumowałem przy oczku wodnym,
gdzie nasze żony wyglądały młodo
jak nigdy nieryczące czterdziestki.
W drodze powrotnej znowu szło na topory
Tym razem o wiśnie szklanki i płonące literatki.
Komentarze (8)
A ty tylko możesz ujadać jak zapchlony kundelek.
NO!
Przez lata razem ze Smierdiakowem trollowaliście pod każdym moim tekstem, a teraz jesteś żdziwiony, że twoją klejną ramotę ala AI, traktuję tak jak na to zasługuję.
Ale to nie jest rewanż. Nie napisałeś niczego, z czego nie można się pośmiać.
NO!
NO!
I czekasz jak ci koleżki naziole pochwalą.
Ile można czytać ciągle to samo.
Nie przychodź do mnie, to i ja będę cię omijał.
Masz swoje towarzycho.
NO!
NO, nie.
Zamiast a u was murzynów biją - bredzisz o naziolach - jak T. Lis po udarze.
Dobry tekst.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania