Siła miłości

1. Zdrada

Zuzanna rzuciła swoją niebieską torbę na ławkę w szatni. Dziewczyna miała włosy koloru złota, duże niebieskie oczy koloru pogodnego nieba. Jej drobna, lekko umalowana, twarz była uśmiechnięta. Miała dwadzieścia pięć lat i studiowała na piątym roku Filologii polskiej o specjalności dziennikarskiej. Wyglądała jednak znacznie młodziej niż wskazywała na to jej metryka. Rozpięła swoją czarną kurtkę ze skóry z paskiem u dołu i kołnierzykiem, który podniosła sobie do góry. Nachyliła się nad czarną, sportową torbą i wyjęła z niej buty treningowe , kremowe klasyczne reeboki. Usidła na ławce i nałożyła adidasy. W tej chwili do małego pomieszczenia weszła Sylwia. Urocza dziewczyna o rudych, wręcz marchewkowych włosach i pięknych, olbrzymich brązowych oczach. Od czterech lat była przyjaciółką Zuzanny. Polubiły się od samego początku, kiedy tylko Dominik, również jej przyjaciel, z którym znała się od dzieciństwa, przyprowadził ją na pierwszy trening. Teraz przywitały się serdecznie i ucałowały na powitanie.

- Hej Maleńka. – powiedziała Sylwia.

- Hej Marchewko.

- Czemu nie było cię wczoraj na imprezie? Mówiłaś że przyjdziesz.

- Aa… wiesz w ostatniej chwili zmieniły mi się plany… - skierowała wzrok na ławkę stawiając na niej swoją torbę i usiadła obok niej. Założyła swoje buty, starała się brzmieć nonszalancko.

Zuza od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Poznała po zachowaniu przyjaciółki, że Sylwia kłamie. Już miała ją o to zapytać, kiedy do szatni wszedł jej przyjaciel, Dominik. Był to średniego wzrostu, szczupły, umięśniony chłopak z jasnymi włosami i grzywką zaczesaną na bok o nieśmiałym urokliwym uśmiechu oraz pięknych, zielonych oczach, które wykańczały idealnie zarysowane grube brwi.

- Gotowe na trening?

- Jasne! – odpowiedziały równocześnie , uśmiechając się od ucha do ucha.

Kiedy tylko weszli do sali, spotkali Łukasza – wysokiego blondyna o boskim uśmiechu, ubranego w czerwony T- Shift i markowe dresowe szare spodnie. Przystojniak zawrócił w głowie Zuzie kiedy go tylko zobaczyła na swoim pierwszym treningu. Krótko mówiąc strzała Amora trafiła ją prosto w serce. Ucałował Zuzę w usta na powitanie.

- Cześć kochanie.

- Cześć Łukaszku jak tam było na urodzinach babci?

- A wiesz same nudy… Jak to zwykle bywa na urodzinach u rodzinki. – zaśmiał się. – Wynudziłem się jak mops.

- Szkoda, że nie mogłeś mnie ze sobą zabrać. Na pewno tak byś się nie nudził kochanie.

- Aj wiesz jakoś tak się złożyło, że miałem przedtem kilka spraw do załatwienia i nie miałem czasu żeby po ciebie podjechać.

Kiedy Zuza się odwróciła puścił oczko do Sylwii, swojej partnerki tanecznej. Zaczął się morderczy trening. Wszyscy byli spoceni i mokrzy od potu. Po dwóch godzinach trenerka puściła ich do domu. Łukasz złapał ukochaną za ramię i ucałował:

- Zuzka byłaś dzisiaj świetna!

- Dzięki. – posłała mu swój najpiękniejszy uśmiech.

- Pamiętasz, że mamy dziś wieczorem randkę w naszej kawiarence?

- Jasne. – uśmiechnęła się figlarnie. – Do zobaczenia o ósmej.

- Pa słodziaku.

Ucałował ją na pożegnanie. Zuza udała się do szatni, gdzie zmieniła swoje szare spodnie treningowe na dżinsy i niebieską tunikę oraz balerinki. Pożegnała się z przyjaciółką i wyszła. Do domu odprowadził ją, jak zwykle, Dominik, który mieszkał kilka domów dalej , na tej samej ulicy. W czasie drogi powrotnej rozmawiali:

- Ten nowy układ jest obłędny!

- Dominik ten układ jest dobry, ale tańczyliśmy już lepsze układy.

- No tak. A jak tam twój chłopak?

- Wiesz, że dobrze i mam nadzieję, że to się nie zmieni.- wywróciła swoimi błękitnymi oczami. Domyślała się bowiem, że za pytaniem chłopaka nie stoi zwykła ciekawość. Nie miała bowiem pojęcia jak bardzo jej wieloletni przyjaciel jest w niej szaleńczo zakochany.

- No tak. – zaśmiał się i szturchnął ją pośladkiem w bok obejmując przy tym ramieniem. – Ale i tak wiesz, że cię kocham?

- Wiem…

Nagle Zuza zatrzymała się w miejscu. Zakręciło jej się w głowie. Gdyby nie była w ramionach przyjaciela upadłaby na ziemię, jednak silne ramię chłopaka podtrzymało ją i po chwili znalazła się na jego rękach. Troskliwie posadził dziewczynę na najbliższej ławce. Uklęknął przed nią i wyjął ze swojej torby butelkę z wodą.

- Masz, napij się.

Kiedy ona piła, usiadł obok niej. Patrzył na nią troskliwie. W jego oczach pojawił się niepokój. Kilka głębokich wdechów i poczuła się lepiej.

- Oj tylko zakręciło mi się w głowie. Nic mi nie jest. Nie jestem umierająca. – próbowała się bronić, jednak chłopak nie dał jej szans…

- Zuza nie zdarza ci się to pierwszy raz… – powiedział poważnym, pełnym troski głosem.

- Oj to pewnie zwykłe przemęczenie.

- Obiecaj mi, że pójdziesz do lekarza i zrobisz podstawowe badania.

- Dominik, ale ja czuję się dobrze. Naprawdę nie masz powodu do niepokoju. To pewnie przez to, że ostatnio się tyle dzieje. Dużo trenowałam , kryzys z Łukaszem i jeszcze ta praca magisterska.

Rzeczywiście ostatnimi czasy sporo się działo w życiu obojga a Zuza nie była w najlepszej kondycji zdrowotnej. Była blada, schudła i mdlała. Ostatnio zdarzało się jej stracić przytomność przynajmniej raz w tygodniu, a w z zeszłym dwa razy.

- To nie jest usprawiedliwieniem dla tego co się dzieje z tobą. Dobrze widzę, że coś jest nie tak. Proszę obiecaj mi to. To nie zdarza się pierwszy raz, a poza tym objawy przybierają na sile. Martwię się o ciebie słońce.

Dziewczyna dała za wygraną.

- No już dobrze pójdę się przebadać. Zadowolony ?

- I zrobisz to jutro?

Znała swojego przyjaciela i wiedziała, że jej nie odpuści. Był uparty i zawsze dzięki temu zdobywał to, czego chciał. Nie miała więc innego wyboru i zgodziła się.

- Tak, niech ci będzie.

Wstali i poszli prosto do domu. Wieczorem, na randce powiedziała o wszystkim swojemu chłopakowi, który nie krył swojego niezadowolenia skupiając na sobie uwagę wszystkich dookoła.

- Oj znowu ten Dominik! Wszystko, co on powie jest święte! – krzyknął zdenerwowany.

Dziewczyna była zażenowana niezręczną sytuacją, która z resztą zdarzała się nie po raz pierwszy.

- Łukasz wiesz dobrze, że to mój przyjaciel!

- Tak ? a może ty byś chciała być z nim a nie ze mną! Bylibyście idealną parą!

- Przestań tak mówić!

- Jak na razie to widać, że wolisz go ode mnie!

- O nie mam tego dość!

Wstała, odwróciła się i wyszła z lokalu. Zdenerwowany chłopak również wyszedł i poszedł w swoją. Ruszył przed siebie, udał się w kierunku dobrze znanego sobie domu. Wszedł do pokoju Sylwii.

- Oj a co ty taki zdenerwowany?

- Ach, bo znowu gadała o tym palancie Dominiku.

- No tak… może powinieneś ją rzucić. – zasugerowała przylegając do niego całym ciałem i głaszcząc po twarzy – dobrze wiesz, że ze mną ci lepiej. A poza tym troje w jednym związku to za dużo.

- Wiesz co, im dłużej o tym myślę, tym bardziej skłaniam się ku tej myśli.

Pocałował ją. Sylwia odpowiedziała na jego pocałunek. Włożył rękę pod jej bluzkę i zawędrował pod stanik zaczął pieścić jej piersi, ona rozpięła mu rozporek i włożyła mu rękę do spodni i chwyciła go za przyrodzenie. Po chwili zdejmowali swoje ubrania i zajęli się sobą.

Zuza poszła do domu. Była w złym nastroju i potrzebowała wsparcia więc zadzwoniła do Dominika.

- Zuza hej! – powiedział radośnie - Jak tam udała się randka?

- Beznadziejnie. Znowu się pokłóciliśmy.

- O co?

- Jak to o co?! O ciebie. Powiedziałam mu, że zasugerowałeś mi, żebym zrobiła badania i wkurzyło go to, że postanowiłam cię posłuchać.

Dominik zaśmiał się.

- Co za dupek, on nic nie rozumie, że tu chodzi o ciebie i twoje zdrowie, a nie o to, kto będzie górą.

- Czy mi się zdaje, czy nazwałeś mojego chłopaka dupkiem?

Zaśmieli się oboje.

- Tak, bo uważam, że on nie zasługuje na kogoś tak wspaniałego jak ty. Jesteś dla niego ZA DOBRA.

- Dominik znowu zaczynasz. – wywróciła oczami. – Gdybym cię nie znała pomyślałabym, że jesteś o mnie zazdrosny.

Usłyszała śmiech po drugiej stronie słuchawki. Potem w słuchawce zapadła cisza. Chłopak pomyślał; „Albo teraz albo nigdy. Masz swoją szansę powiedz jej wreszcie co czujesz.”

- Ja o ciebie? Słońce pewnie, że tak.- powiedział.

Jego serce zabiło szybciej… a parę sekund oczekiwania wydawało mu się wiecznością.

- Och ty czarusiu.- zaśmiała się znowu.

Zapadła chwila milczenia. Wszystko stało się dla niego jasne, po raz kolejny potraktowała jego słowa jako przyjacielski żart nie zdając sobie sprawy ze szczerości wypowiedzianych przez przyjaciela słów.

- Zuza, jeśli chcesz, pójdę z tobą na te badania.- zmienił temat rozmowy.

- Jasne, bo przecież zemdleję na widok igły. - powiedziała drwiąco.

- Oj wiem, że nie boisz się igły. Po prostu pomyślałem, że będzie ci raźniej.

- No jasne, pewnie że bym chciała. Dzięki kochany jesteś.

Oczywiście następnego dnia poszła z Dominikiem do lekarza i zrobiono jej badania. Kiedy wracali Łukasz czekał przed jej domem. Chciał przeprosić Zuzę za swoje wczorajsze zachowanie.

- O Zuza na reszcie jesteś.

- Tak jestem. – powiedziała cicho.

Dominik ruszył zdenerwowanej przyjaciółce na pomoc i przejął kontrolę nad sytuacją. Stanął między chłopakiem a dziewczyną patrząc swojemu rywalowi prosto w oczy. Nie zamierzał szczędzić mu gorzkich słów prawdy.

- Jest. Właśnie była ze mną na badaniach, bo jej chłopak zachowuje się jak dziecko i strzela fochy. – dodał Dominik.

- Zuza przyszedłem cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie.

- Trzeba było być z nią podczas badań!

Zuza postanowiła rozdzielić walczących słownie chłopaków i wkroczyła do akcji.

- Dominik proszę zostaw nas samych.

Chwyciła go delikatnie za rękę i odsunęła go. Dominik postanowił sobie odpuścić. Spojrzał ostatni raz gniewnie na chłopaka, odwrócił się do dziewczyny i powiedział :

- Ok. To ja się zmywam pa słońce. – ucałował przyjaciółkę w policzek blisko ust i odszedł.

Łukasz i Zuza zostali sami. Zapadła chwila milczenia. W końcu chłopak odezwał się pierwszy.

- Ja naprawdę nie chciałem… zachowałem się jak palant… Przepraszam…

- Ok. W porządku. Przeprosiny przyjęte.

- Zuza ja nie chciałem…

Dziewczyna podeszła do niego i pocałowała go.

- Już dobrze. Miło, że zachowałeś się jak prawdziwy mężczyzna.

Zuza i Łukasz pogodzili się.

Kilka dni później była umówiona z lekarzem rodzinnym w sprawie wyników. Łukasz miał zajęcia na uczelni i nie mógł pójść ze swoją dziewczyna, więc tak jak ostatnio towarzyszył jej Dominik. Miała tylko odebrać wyniki, jednak pielęgniarka powiedziała, że lekarka chce z nią porozmawiać. Zuza weszła do gabinetu lekarza i usiadła na fotelu.

- Zuza niestety… nie mam dla ciebie zbyt dobrych wiadomości…

- Jak to pani Heleno ?- spytała cicho zaskoczona.

- No niestety… masz bardzo złe wyniki.

Lekarka zaczęła omawiać poszczególne sekwencje badania i wyniki, na końcu usłyszała:

- Wyniki sugerują jedno… Podejrzewam białaczkę.

W uszach odbiło się jej ostatnie słowo BIAŁACZKA. To było jak wyrok. Była w szoku, jedyne co zdołała wymówić to pytanie, które zadała trzęsącym się głosem.

- Jak to białaczkę?

- Niestety wskazuje na to mała liczba białych krwinek w twojej krwi.

Trzęsącą się dłonią zaczesała włosy za ucho – robiła tak zawsze, gdy się denerwowała.

- Rozumiem. Pani doktor, czy ja będę mogła tańczyć?

- Myślę, że na razie nie powinno być przeciwwskazań. Musisz tylko iść do poradni, której adres ci zapisałam tu na karteczce. Tam zrobią ci szczegółowe badania i powiedzą co i jak. A przede wszystkim potwierdzą lub nie moją diagnozę.

- Dobrze dziękuję.

Zuza wyszła z gabinetu załamana. Dominik od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Gdy wyszli ze szpitala dziewczyna rozpłakała się. Chłopak ją przytulił i pozwolił jej się wypłakać.

- Słoneczko co się dzieje?

Chwila ciszy. Zuza wzięła głęboki oddech i uspokoiła się:

- Jestem chora, mam białaczkę.

- Co?!! To niemożliwe!

- A jednak. Boże nie będę mogła tańczyć.

Zuzie znowu popłynęły łzy po policzkach.

- Słońce będzie dobrze.

Przytulił ją mocniej. Czuła tak dobrze znajomy uścisk silnych ramion, i ten znajomy zapach wody toaletowej, na chwilę cały świat przestał istnieć. Dominik był przy niej, kiedy mówiła rodzicom o swojej chorobie. Kolejne dni były dla niej piekłem. Ciągle płakała. Rodzice także płakali. Pozwolili zostać chłopakowi na noc. Nad wszystkimi zawisła wielka, ciężka, czarna i przerażająca chmura gradowa o nazwie śmierć. Przyjaciele gadali do białego rana. Jego obecność pozwoliła na chwilę zapomnieć Zuzie o chorobie. Dominik cierpliwie pocieszał przyjaciółkę. Kiedy się pozbierała próbowała z nieudanym skutkiem dodzwonić się do poradni onkologicznej. Umówiła się na wizytę i zrobienie badań. Następnego dnia było po wszystkim, teraz tylko pozostało czekać na wyniki. W końcu nadszedł upragniony wtorek – dzień na który czekała. Rodzice nie chcieli puścić jej na trening, jednak Dominik zaoferował się, że z nimi porozmawia;

- Nie mogą państwo zabronić jej iść na trening. Taniec to dla niej całe życie. Gdyby nie treningi już dawno by się poddała. Ona tego potrzebuje. Szkoda, że państwo nie słyszeli co powiedziała. Pierwsze jej słowa po wyjściu ze szpitala to były właśnie o tym, że nie będzie mogła tańczyć.

- No dobrze. Tylko uważaj na nią.- powiedziała Jowita, mama Zuzanny.

- Obiecuję.

- I po treningu zaraz do domu! – zahuczał groźnie Sławek, ojciec dziewczyny.

- Tak jest.

Wszedł do jej pokoju.

- Zgodzili się.

Zuza zapiszczała radośnie i rzuciła się w otwarte ramiona chłopaka. Po chwili byli już gotowi do wyjścia. Kiedy weszli na salę przywitała się ze znajomymi i swoim chłopakiem.

- Hej co się stało? Dlaczego jesteś taka smutna?

- Bo byłam u lekarza. Powiedział, że mogę być chora.

- Na co?

Zuzie popłynęły łzy. Nie była w stanie pogodzić się z chorobą.

- Nie rycz, tylko powiedz na co!- krzyknął. – Choroba to jeszcze nie koniec świata.

Głos Łukasza był szorstki, co sprawiło, że dziewczyna jeszcze bardziej się rozpłakała i nie była w stanie nic powiedzieć.

- No co się z tobą dzieje dziewczyno?! – powiedział zniecierpliwiony.- Zapomniałaś języka w gębie czy co?!

Dominik obserwował tą sytuację i nie podobało mu się zachowanie chłopaka.

- Hej a może tak trochę delikatniej co!

- Jakbyś nie zauważył to rozmawiam ze swoją dziewczyną. Więc z łaski swojej nie wtrącaj się!

- Tak?! To niezły z ciebie chłopak, który tak bardzo interesuje się życiem swojej dziewczyny, że nawet nie wie o tym, że jest umierająca!

Łukasz popatrzył ze zdziwieniem na Dominika, nie zdawał sobie sprawy ze stanu swojej ukochanej obydwoje mierzyli się wzrokiem.

- Przestańcie!- krzyknęła. – Mam już tego dosyć! zachowujecie się jak małe dzieci, które kłócą się o ulubioną zabawkę! Dość tego!

- Nie! to ja mam dość. Zuza to nie ma sensu. Myślę, że bycie twoim chłopakiem mnie przerasta.

- Ja też tak myślę. Przykro mi, że w tak krótkim czasie tracę dwie najważniejsze rzeczy w moim życiu czyli zdrowie i chłopaka. Nikt nigdy mnie tak nie rozczarował jak ty Łukasz.

Po tych słowach wyszła z sali treningowej. Dominik pobiegł za nią.

- Zuza co ty robisz?!

- To co powinnam zrobić już dawno temu. Nie będę już więcej tańczyła.

Choć próbowała brzmieć twardo jej głos zadrżał, zdradzając jej stan ducha. Poraziła ją siła wypowiedzianych słów. Wiedziała, że będzie musiała przestać tańczyć. Jej oczy zrobiły się szkliste. Dominik podszedł do niej i przytulił ją. Po chwili milczenia spojrzał na nią i powiedział:

- Słońce wydaje mi się, że powinnaś tam wrócić i pokazać wszystkim, jaka jesteś wspaniała i silna.

Mina Zuzy świadczyła o tym, że się wahała. Po chwili, już wiedziała, co powinna zrobić. Chciała tańczyć. Nie mogła się poddać. Taniec był tym, czego teraz najbardziej potrzebowała.

- Wiesz co, masz rację.

Na twarzy Dominika pojawił się uśmiech.

- No! tak trzymaj mała! A poza tym jeszcze nie wszystko jest przesądzone.

Poczochrał jej włosy. Posłała mu spojrzenie pod tytułem; wiesz, że tego nie cierpię. Objęła go w pasie, a on podniósł z ziemi ich torby i zarzucił je sobie na ramię. Poszli na salę. Kiedy wrócili wśród tancerzy zapadło milczenie. Rozpoczął się trening. Duma nie pozwalała Łukaszowi podejść do Zuzy rozmawiał tylko z Sylwią:

- Łukasz dobrze się stało powinieneś już dawno ją zostawić.

- Możesz być cicho. Nie mam ochoty tutaj o tym rozmawiać.- odburknął tylko dziewczynie zły.

Trening toczył się jak zwykle, był mocny, energiczny i precyzyjny. Każdy element powtarzali tak długo dopóki trenerka nie była zachwycona, a trzeba powiedzieć, że Kasia była bardzo dokładna i wymagająca. Zuza miała zamęt w głowie. Zadawała sobie tylko jedno pytanie „ co dalej? Co będzie z nią i Łukaszem? Co będzie z jej zdrowiem? A przede wszystkim co będzie z nią samą?” Jak na razie nie mogła sobie na żadne pytanie odpowiedzieć. Jej życie stanowiło jeden wielki znak zapytania.

W końcu nadszedł czas wizyty u Pani doktor. Wyniki jakie miała zrobione Zuzanna potwierdziły diagnozę. Jednak dziewczyna nie poddawała się i postanowiła żyć tak, jak do tej pory. Wiedziała jedno, po tym co usłyszała od Łukasza nie było mowy o tym, żeby byli parą nawet, gdyby kolejny raz chciał ją przepraszać. Chodziła na uczelnie i na treningi. We wtorek wkroczyli z Dominikiem na salę jako ostatni i zaczęli się rozgrzewać tak jak pozostali rozmawiając sobie z Sylwią.

- Oj Zuza tylko nie możesz się teraz łamać. Teraz liczy się tylko twoje zdrowie.- mówiła Sylwia.- Jesteś silna dasz radę.

- No pewnie, że da. A my ją będziemy wspierać!- dodał Dominik.

- Dzięki.

Podszedł do nich Łukasz.

- Kochanie … możemy porozmawiać… ja przemyślałem swoje zachowanie. Nie powinienem….

- Nie mów do mnie kochanie! Teraz chcesz mnie przepraszać?– przerwała mu ostro.

Wszyscy umilkli i przestali się rozciągać. Dwadzieścia par oczu patrzyło na rozgrywającą się scenę w milczeniu.

- Ale ja cię kocham. Postąpiłem źle, po prostu stchórzyłem, nie wiedziałem, co mam robić…

- Wiesz co… masz rację postąpiłeś źle, zawiodłeś mnie dlatego daruj sobie. Nie było ciebie przy mnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. To nie ma sensu. Już nie…

- Ok. Ja nie o tym.- powiedział zrezygnowany- Przecież mówiłaś, że jesteś chora… nie powinnaś trenować.

- O nie! Może i mam białaczkę. Straciłam zdrowie, chłopaka, a rodzice traktują mnie jak bombę, która w każdej chwili może wybuchnąć, ale i tak będę trenować dopóki tylko będę miała siły. Nie zabierzesz mi jedynej radości, jaka mi pozostała! będę tańczyć!

Łukasza zatkało. Zuza tylko lekko go przesunęła i zrobiła sobie przejście. Dominik spojrzał na niższego od siebie chłopaka, przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Potem podążył za przyjaciółką. Trening był, jak zwykle, intensywny. Kasia Kizior uczyła ich nadal nowej choreografii z ostatniego tygodnia.

Tydzień później przed treningiem Zuza zobaczyła pewną scenę: Sylwia pocieszała załamanego Łukasza. On poddał się jej pieszczotom. Całowali się, nie oni wręcz się pożerali. Zuzanna była zszokowana.

- Oni razem?- zapytała Dominika widząc ich zażyłość.

- Na to wygląda. A co?

- Phi.

Wzruszyła ramionami. Podeszła do swojego byłego. Łukasz nawet jej nie zauważył, był zajęty obmacywaniem Sylwii.

- Mmhm.

Poczekała spokojnie aż odkleją się od siebie i na nią spojrzą.

- Nie chciałabym wam przeszkadzać… Łukaszku widzę, że szybko się pocieszyłeś. Sylwia wydaje mi się, że jako moja przyjaciółka nie powinnaś na moich oczach miziać się z moim byłym. Wiesz co, moglibyście mieć trochę wstydu i nie robić tego przy wszystkich.

Obydwoje popatrzyli na nią zszokowani. Twarz Sylwii poczerwieniała. W końcu wstała, wolnym krokiem zbliżyła się do Zuzy i powiedziała cicho;

- Zdaje się, że to już nie twoja sprawa. O ile widziałam to rzuciłaś Łukasza.

- Tak. Ale ty nie musisz się na niego rzucać jak sęp na padlinę, która jest jeszcze ciepła.

- Nie twoja sprawa! Tak jak to, że Łukasz już dawno, jeszcze jako twój chłopak, wolał mnie– wycedziła wolno przez zaciśnięte zęby.

To był cios w samo serce. Raz - Łukasz ją zdradzał - to zostało potwierdzone. Dwa – zdradzał ją z jej najlepszą przyjaciółką. Jednak szybko otrząsnęła się z tej okropnej wiadomości.

- Masz rację, już nie moja. Na szczęście. – chciała odejść, jednak odwróciła się w stronę byłej przyjaciółki oraz byłego faceta. – Ach powiedz mi Sylwuniu, jak się czuje osoba, która rozbiła związek swojej przyjaciółki?

Sylwie zatkało. Zamruczała jakieś przekleństwo pod nosem i odwróciła się ciągnąc za sobą swojego nowego chłopaka. Zuza wróciła spokojnie do Dominika.

- Ależ ta Sylwunia ma tupet.- powiedział chłopak .

- Oj żebyś wiedział Dominik że ma.

Kasia zaczęła wołać ich na trening. Oczywiście, jak zawsze było sporo pracy, bo trenerka zaczęła uczyć ich nowego układu na konkurs. Potem wszyscy poszli do szatni przebrać się. Żadna z dziewczyn nie odezwała się do Sylwii, w centrum zainteresowania była Zuza. Wszyscy pytali ją, jak się czuje w związku z zaistniałym faktem zdrady jej chłopaka i chorobą. Zuza robiła dobrą minę do złej gry. Mówiła wszystkim, że czuje się dobrze. W końcu do szatni wszedł Dominik :

- Sory dziewczyny, ale muszę zabrać pewną damę. Inaczej jej ojciec mnie zabije. Zuza idziesz?

- Jasne.

Uśmiechnęła się i zabrała swoją torbę. Kiedy tylko znalazła się przy swoim przyjacielu zabrał jej torbę i umieścił ją na swoim ramieniu a wolną ręką otoczył ramię dziewczyny. Wyszli razem. Kiedy znaleźli się na świeżym powietrzu z dala od wszystkich chłopak zapytał:

- Dzięki, że mnie wybawiłeś z opresji. To jakieś istne szaleństwo.

- Zawsze do usług. Zuza jak się czujesz?

Przewróciła oczami na znak zniecierpliwienia, że ma dość ciągłych pytań.

- Trochę zmęczona, jak zwykle po treningu.

- Miałem na myśli to, co się stało. Rozstanie z Łukaszem, no i to, że jest teraz z Sylwią, bo widzisz, jakoś się nie złożyło, żeby o tym pogadać.

- I tak wszystko do tego zmierzało. No i nie obchodzi mnie z kim on teraz jest czy będzie. Przecież sam wiesz jak to wszystko wyglądało.

- Czyli nie jest ci smutno?

- Nie jakoś nie. Przykro mi jest tylko z tego powodu, że ten palant mnie zdradzał i to z kim, z moją najlepszą przyjaciółką.

- No tak. On nie był ciebie wart. Mówiłem ci to słońce.

Ucałował ją w czoło i przyciągnął bliżej do siebie. Objęła go lekko masując jego plecy.

- Dzięki, że jesteś przy mnie.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ciągle trzymał ją w ramionach.

- Zawsze do usług.

- Jesteś moim najwspanialszym przyjacielem.

Uśmiech zadowolenia zniknął z jego twarzy. Liczył na coś innego z jej strony, zwłaszcza teraz, kiedy uwolniła się od Łukasza i była wolna. Nie dał jednak jej tego odczuć.

- Ty też jesteś wspaniała.

Wyszeptał jej do ucha i cmoknął w policzek. Trwali przytuleni długo. Nagle rozległ się dzwonek w telefonie dziewczyny. Odsunęli się od siebie. Zuza wyjęła z bocznej kieszeni torby telefon. Przeczytała esemesa.

„Jak tam ty i twój chłoptaś? Miło tak się obściskiwać? Czemu się nie pocałujecie? Ej nie jesteś przypadkiem za chora na miłostki? ”

Nadawcą wiadomości był Łukasz. Dziewczyna zbladła. Bez słowa podała telefon Dominikowi. Przeczytał wiadomość i oddając jej telefon zapytał:

- I co zamierzasz zrobić?

- Nic, zamierzam dać mu powód do zazdrości. On nas musi obserwować. Obejmij mnie.

Dominik z uśmiechem zrobił to, o co go prosiła. Popatrzyła mu w oczy odwzajemniając uśmiech. Położyła mu rozpostartą rękę na piersi. Stanęła na palcach i szepnęła do ucha:

- Pocałuj mnie dobrze?

Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Przez ciało przebiegł dreszcz. Marzył o tym od tak dawna, a teraz jego marzenie miało się ziścić. Był szczęśliwy , że w końcu miał zrobić to, o czym od dawna marzył. Przeczesał jej włosy ręką i delikatnie pogłaskał jej twarz. Spojrzał jej w oczy. Chciał, żeby ta chwila była idealna, dokładnie taka, jak ją sobie zaplanował. Nachylił się ku niej. Ich usta zbliżały się do siebie. Coraz bliżej i bliżej… Dzieliło ich już tylko parę centymetrów. Dystans się zmniejszał coraz bardziej – topniał jak lód na słońcu. W końcu żar stopił przestrzeń między nimi i ich usta się spotkały. Pocałunek był łagodny i piękny niczym wschodzące słońce. Było im przyjemnie. Dominik zaczął całować Zuzę z coraz większą pasją. Przez plecy dziewczyny przebiegł dreszcz. Zrozumiała: to nie był przyjacielski pocałunek. Było im dobrze, po prostu cudownie.

Łukasz, który obserwował ich z ukrycia nie zamierzał patrzeć na rozgrywającą się miłosną scenę. Prychnął pogardliwie. Odwrócił się i odszedł.

Następne częściSiła miłości część 2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania