Poprzednie częściSiła miłości
Pokaż listęUkryj listę

Siła miłości część 2

.Choroba

Nagle odsunęła go lekko od siebie.

- Co się stało? – zapytał łagodnie.

- Nic. – powiedziała zakłopotana – trochę wymknęło nam się to spod kontroli.

- Przepraszam. – powiedział zakłopotany.

- Sama tego chciałam. – ucięła krótko – Wracajmy do domu.

- Tak masz rację. Wracajmy.

Bez słowa wziął torby i poszli w dobrze znanym sobie kierunku. Po chwili byli już w jej domu. Mama dziewczyny zrobiła im herbatę.

- Kochanie jak się czujesz?

- Dobrze mamo. Jak zwykle jestem wykończona po treningu.

- Powinnaś odpocząć kochanie. Może zrobię ci kąpiel? Czy ty czasami nie masz gorączki?

Jowita podeszła do córki i położyła dłoń na jej czole, żeby sprawdzić temperaturę. Zuza odsunęła łagodnie troskliwą dłoń matki.

- Mamo nie jestem obłożnie chora. Nie mam gorączki. Jestem rozgrzana po treningu. Kąpiel mogę zrobić sobie sama. Mamo czuję się dobrze. To, że mam białaczkę nie znaczy, że zaraz się rozpłynę.

Jowicie popłynęły łzy. Zuza poszła do niej i pogładziła ją po plecach mówiąc:

- Mamo! Ja chcę żyć normalnie. Chce trenować, chodzić do szkoły i cieszyć się życiem tak długo, jak będę mogła. Proszę zrób to dla mnie i traktuj mnie tak, jakbym była zdrowa, dobrze?

Zaskoczyła ją moc własnych słów. Mama otarła sobie łzy i powiedziała;

- Wiesz co dziecko, ty masz rację. Tak powinno być. Musimy starać się żyć normalnie, na tyle, na ile to będzie możliwe.

- No właśnie mamuś.

Ucałowała matkę. Po czym usiadła na swoje miejsce obok Dominika, dopiła herbatę i powiedziała:

- Idę do mojego pokoju. Idziesz ze mną?

- Jasne. – posłał jej jeden z tych uśmiechów, które tak bardzo lubiła. Określała go zawsze mianem wiecznego dzieciako- łobuziaka. Puścił do niej oczko. Po czym wstał i poszedł za nią.

Zamknęli drzwi za sobą. Dziewczyna usiadła na łóżku.

- Oh dosyć mam już tego.

Dominik usiadł obok niej chwytając jej dłoń.

- Wiem to był ciężki dzień. Tyle się zdarzyło…

- Oj tak. Może nawet zbyt dużo. W ciągu jednego tygodnia moje życie przewróciło się do góry nogami.

- No cóż jakoś będziesz musiała z tym żyć. Będziemy musieli…

Spojrzał na nią. Jej mięśnie napięły się, była zdenerwowana. Ich oczy spotkały się.

- Będziemy musieli?

- Tak, bo jestem twoim przyjacielem i nie pozwolę zostać ci z tym samej.

Przytuliła się do niego. Na Dominika mogła liczyć zawsze, w każdej sytuacji. Zarówno w życiu jak i w tańcu był dla niej prawdziwą podporą.

- Ja nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła.

- Wiesz co, ja padam z nóg. Nie tylko ciebie wykończył ten dzień… Będę już leciał do domu. – ucałował ją w czoło – Powinnaś odpocząć.

- Tak zrobię. Wezmę długą kąpiel, a potem prosto do łóżeczka.

- Grzeczna dziewczynka. Jakby co, to dzwoń o każdej porze.

- Dzięki.

Przytulił ją na pożegnanie, wstał i wziął swoją torbę i wyszedł mówiąc krótkie pa. Zuza została sama. Położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać…

 

Zuza:

No wreszcie zostałam sama. To był rzeczywiście ciężki czas. Jestem padnięta. Dominik miał rację. To wszystko mnie przerasta. Najpierw choroba, potem to całe zerwanie z Łukaszem i do tego moja najlepsza przyjaciółka zdradzała mnie z moim chłopakiem, który okazał się dupkiem. Nawet jak na zdrową osobę to za dużo…

Dziewczyna poczuła, że napływają jej do oczu łzy. Przeczesała włosy palcami.

Zuza zaczynasz mieć czarne myśli. Idź zajmij się czymś. Tylko nie wariuj. Nie wolno ci się poddać.

Uśmiechnęła się bo była pewna, że właśnie to usłyszała by od swojego przyjaciela. Usłyszała pukanie do drzwi szybko otarła łzy ręką i zaprosiła gościa do środka. Po chwili weszła jej mama.

- Zuza nie potrzeba ci czegoś?

- Nie mamuś. Idę się wykąpać i będę się kładła spać.

- Dorze. To co, dobranoc.

- Dobranoc.

Dziewczyna podeszła i uściskała mamę. Poszła pod prysznic. Wzięła długą relaksującą kąpiel. To jej pomogło, od razu poczuła się lepiej. Położyła się do łóżka i włączyła swój ulubiony film na laptopie „ Randkę w ciemno.”

 

Dominik

Wyszedł z domu swojej przyjaciółki. Jego głowa była pełna myśli.

Dlaczego to musiało spotkać właśnie ją. Białaczka, ciekawe co mogę dla niej zrobić. Muszę sprawdzić w internecie. Pocałowała mnie. To było cudowne. Tylko dlaczego mnie odepchnęła? Kurcze, tak chciałbym jej powiedzieć co do niej czuję… ale nie mogę tego zrobić… nie teraz… a może właśnie teraz… może to właśnie jest szansa dla mnie, dla nas…

Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Po chwili był już w swoim domu. Pobiegł do pokoju, wziął szybki prysznic i zasiadł przed komputerem. Zaczął czytać i dowiedział się wielu ciekawych rzeczy. Pogrążył się w lekturze, przeglądał wiele stron. Trwało to do późna w nocy, zasnął przed komputerem.

Obudził się rano, cały obolały. Musiał szybko się przebrać, zjadł coś i wybiegł na uczelnię. O mały włos nie spóźnił się na zajęcia. Kiedy zobaczyła go przyjaciółka przeraziła się:

- O Boże spałeś coś? Wyglądasz okropnie.

- Dziękuję za komplement. No spałem, ale krótko.

- A co takiego robiłeś?

- Aa siedziałem na necie. – odpowiedział wymijająco. – Powiedz mi jak się czujesz? Jak na to co się zdarzyło, to całkiem dobrze się trzymasz.

- No tak. Jakoś muszę. Ale Dominik, nie musisz mnie co pięć minut pytać o to, jak się czuję.

- Dobrze. Kiedy masz następną wizytę w poradni?

- Za trzy dni w piątek.

Zaczęły się lekcje. Chłopak postanowił, że pójdzie na spotkanie ze specjalistą, po to by dotrzymać towarzystwa przyjaciółce, ale także, żeby zasięgnąć rady specjalisty w stosunku do tego, co zamierzał zrobić.

Kilka dni później była umówiona ze specjalistą w poradni onkologicznej. Dominik bardzo nalegał, żeby pojechać z nimi. Kiedy dojechali na miejsce powiedział:

- Zuza mogę wejść z tobą do lekarza? mam do niego małe pytanie.

- Co?

- No chciałbym się go o coś zapytać.

- Jasne. Zapytam się, a jak się zgodzi to zawołam cię, jak będę wychodziła.

- Dzięki.

Co też mu chodzi po głowie?- zastanawiała się Zuza.

- Dominik powiedz mi co ty chcesz zrobić?

- Nie, nie powiem. – droczył się.

Chwilę potem weszła do gabinetu. To co miała za chwilę usłyszeć na zawsze miało zmienić jej życie.

- Proszę panią. Niestety mam dla pani złe wiadomości.

- Jak to?

- Po wynikach, które otrzymaliśmy okazuje się, że pani stan nie wygląda najlepiej. Zostało pani tylko siedem miesięcy życia. Powinniśmy jak najszybciej znaleźć dawcę szpiku. W tym celu musimy umówić się na pobranie próbki szpiku kostnego.

Te słowa ją ogłuszyły. Były jak uderzenie młotem w głowę. Wszystko, co mówiła lekarka słyszała jak przez mgłę.

- Kiedy?

- W zasadzie to moglibyśmy to zrobić nawet jutro.

- Dobrze. O której?

- Myślę, że o piętnastej mogłabym zrobić pani ten zabieg.

- Dobrze. Czy to jest bezpieczny zabieg?

- Proszę się nie obawiać, jest całkiem nieszkodliwy, tylko troszkę bolesny.

- Dobrze. W takim razie do zobaczenia jutro proszę panią.

- Tak. Do widzenia.

- Do widzenia.

Chciała już wyjść. Wtedy przypomniała sobie, o prośbie Dominika.

- Czy mój przyjaciel mógłby zabrać pani chwilę czasu? Prosił mnie, żebym spytała czy pozwoli mu pani wejść na chwilę.

- No dobrze niech wejdzie.

Podziękowała cicho i po chwili do gabinetu wszedł młody chłopak.

- Dzień dobry. – przywitał się.

- Dzień dobry. Niech pan usiądzie.

Chłopak usiadł w wygodnym fotelu. Splatając palce obu dłoni.

- Proszę panią mam pytanie. Gdybym chciał być dawcą to musiałbym przejść badania prawda?

- Tak . Badania szpiku kostnego. Nie są one niebezpieczne, ale trochę bolesne.

- Rozumiem. Jestem zdecydowany oddać szpik dla Zuzanny. Chciałbym przejść te badania. Mamy tę samą grupę krwi.

- Proszę pana mam nadzieję, że zdaje pan sobie sprawę z tego, iż ta sama grupa krwi nie gwarantuje, że będzie pan mógł zostać dawcą. Jest jeszcze kwestia antykoagulantów i tak dalej.

- Rozumiem. Jednak chcę przejść te badania.

- Dobrze. Może pan przyjechać razem z panią Zuzanną jutro o piętnastej.

- Dobrze na pewno będę. Dziękuję.

- Nie ma żadnego problemu. To moja praca. A to tylko świetnie, że są tacy ludzie jak pan, którzy chcą pomóc. – obdarzyła go uśmiechem.

Posłał jej swój najbardziej czarujący uśmiech.

- Do widzenia. – wyciągnął swoją dłoń w jej stronę.

Lekarka ujęła ją ciepłym gestem. Chłopak wyszedł z gabinetu i zobaczył zapłakaną Zuzę, którą pocieszali jej rodzice. Gdy tylko wyszedł rzuciła mu się w ramiona.

- Cii.

Głaskał jej włosy pozwalając dziewczynie się wypłakać. Po chwili się uspokoiła. Wsiedli do samochodu i pojechali do domu. Zuza pobiegła do swojego pokoju.

- Czy Zuza powiedziała państwu o co chodzi?

- Mówiła tylko o tym, że musi jutro przyjechać na badanie o piętnastej.

- Też to wiem. Chciałbym tam także być. Zdecydowałem się oddać swój szpik Zuzie. Jutro mam mieć badania na zgodność.

- No dobrze nie ma problemu. - powiedział Sławek.

Jowita podbiegła do chłopaka i przytuliła go.

- Dziękuję. Dominik jesteś dla nas jak syn.

- Dziękuję. Obiecuję państwu, że postaram się zrobić wszystko, co tylko będzie w mojej mocy, żeby ją pocieszyć i jeśli to będzie możliwe, będę dla niej dawcą.

- Też z Jowitą myśleliśmy o tym, żeby poddać się badaniom.

- Myślę, że to nie będzie konieczne. Póki co to poczekamy na wyniki moich badań. Jeśli państwo pozwolą to pójdę do pokoju Zuzy. Myślę, że ta chwila samotności była wystarczająca dla niej.

- Dobrze.

Skierował się do pokoju dziewczyny. Zapukał.

- Zuza to ja. Mogę wejść?

- Wchodź.- odpowiedziała krótko.

Usiadł obok niej na łóżku. Rozłożył ramiona i powiedział spokojnie:

- No chodź tu do mnie.

Przytuliła się do niego. Znajomy zapach jego wody kolońskiej uspokoił ją, jak zawsze.

- Zuza powiesz mi, co jest grane?

- Jak to co… umieram. Zostało mi tylko siedem miesięcy życia.

- Możemy to powstrzymać.- powiedział spokojnym głosem.- Jutro mamy razem badania. Zobaczymy czy jest zgodność.

- Jak to? – spojrzała na niego zdziwiona.

- No tak. Jestem pewien, że uda się. Będę twoim dawcą i wyzdrowiejesz. – powiedział z mocą.

Patrzyła mu w oczy będąc kompletnie zdziwiona. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Dominik musnął końcem palca jej drobny nosek, co sprawiło, że się uśmiechnęła.

- No tak, jest zdecydowanie lepiej słońce.

- Co ja bym zrobiła gdyby nie ty.

Przytuliła się znowu do niego. Trwali tak w ciszy. Tak było im dobrze. Niczego więcej im nie trzeba było.

- Dziękuję.- wyszeptała.

- Zuza dla ciebie zrobię wszystko.

- Tak? Dobrze to wiedzieć. – wyszeptała. – Wiesz co strasznie się boję.

- Czego?

- Że się nie uda, że umrę, że nie będę mogła tańczyć i żyć tak, jak od tej pory.

- Musi się udać! Zobaczysz razem przez to przebrniemy. Cały czas będę przy tobie.

Przytulił ją znowu, mocniej.

- Jak to miło, że przy tobie nie muszę niczego udawać. Jestem już zmęczona tym wszystkim. Pokazywaniem wszystkim dookoła, że jestem silna chociaż w cale tak nie jest, męczy mnie robienie dobrej miny do złej gry…

- W cale nie musisz tego robić. Jeśli masz ochotę to płacz, krzycz, jeśli będzie trzeba, będę płakał razem z tobą.

Zuza nic nie powiedziała. Położyła mu głowę na kolanach i tak leżała w ciszy. Chłopak zaczął głaskać jej gęste, miękkie, złote włosy. Oczy same jej się zamknęły. Kiedy zorientował się, że śpi, wziął ją delikatnie na ręce i położył na łóżku w wygodnej pozycji. Kiedy nakrywał ją kołdrą przebudziła się i chwyciła go za nadgarstek.

- Zostań jeszcze.- poprosiła sennym głosem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania