Poprzednie części: Siła ograniczeń
Siła przyzwyczajenia
Kiedy mam się dosyć, mam dosyć siebie takiego, jakim widzą mnie ludzie, którym wydaję się godny litości, a nie takiego, jakim jestem w środku. Gdy zakładam swoją codzienną, obronną twarz, oddycham z ulgą, że zostawiając ją na nocnym stoliku, rankiem odnajduję w niej te same wady, czy te same zalety, a noc nie pozbawiła jej ulizanego uśmiechu i nadal dysponuję dobrodusznym grymasem naiwnego bęcwała.
Komentarze (3)
Fajna ministurka?
- Co słychać?
- Czy wszystko w porządku?
Prawdziwy problem to sfatygowany rdzeń. Z zewnątrz, przy dobrej powłoce całkowicie do przeoczenia.
Przy tym udawane zainteresowanie, często dla zaspokojenia własnego sumienia, da się łatwo odróżnić od szczerości i sprawia, że rdzeń będzie korodować jeszcze bardziej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania