Sin City
Pewnego wieczoru szłam brzegiem oceanu, noc była wyjątkowa ciepła jak na koniec babiego lata, niebo było usiane milionami gwiazd, a księżyc świecił w pełni.
Wiatr wiejący od oceanu rozwiewał moje ciemne, długie włosy, które były ozdobione grantowymi pasemkami i sięgały mi do pasa, miałam niezwykłą urodę.
Moja twarz była pociągła, oraz fiołkowe oczy, byłam Nimfą, od niedawna zamieszkiwałam Sin City, rozejrzałam się dookoła , mój wzrok przykuł tajemniczy zamek , który był otoczony dzikim pnączem, między tym ogromnym żywopłotem znajdowała się wąska ścieżka, która prowadziła do ów tajemniczego zamku.
Nagle mój wzrok przykuła jakaś tajemnicza sylwetka, która była owinięta czarnym płaszczem, nie widziałam dokładnie owej postaci, ale sylwetka bardzo przypominała mężczyznę.
Kiedy ujrzałam tę tajemniczą postać , ogarnął mnie lodowaty dreszcz, słyszałam, że wiele Krain prowadzi wojnę z satyrami.
Satyry były to okropne, rudowce bestie , z pazurami zamiast rąk, kłami i toporkami , jednak tajemnicza postać w niczym nie przypominała Satyra.
Chwilę później zrobiło się strasznie zimno, owinęłam się ciaśniej peleryną , zamieszkiwałam niewielki domek nad oceanem , tuż obok potężnego dworu.
Słyszałam, że tym dworem rządzi szlachetny Książę, który traktuje wszystkich równo , ludziom w tym dworze żyje się bardzo dobrze, wiele razy marzyłam, aby zamieszkać na tym dworze.
Nie przypuszczałam, że moje marzenie wkrótce się spełni, nagle usłyszałam jakiś męski głos, który dochodził z ciemności…
Co taka piękna dziewczyna jak ty, robi sama w środku nocy- powiedział głos.
Natychmiast się odwróciłam i ujrzałam mężczyznę, który był dwa lata starszy ode mnie, mężczyzna był dobrze zbudowany i uzbrojony w łuk i kołczan ze strzałami.
Chwilę później poczułam, że owy mężczyzna związuje mi nadgarstki bardzo ostrym sznurem, gdyż nadgarstki mi krwawiły, próbowałam się uwolnić z więzów, ale byłam bezbronna.
Sądziłem, że mój oddział wymordował cały twój lud, a tu proszę jedna nimfa przeżyła- powiedział mężczyzna.
Co tak stoisz, zabij ją do diabła Gorian!- krzyknął mężczyzna.
Jednak satyr nie zdążył mi zadać ciosu, gdyż z jego głowy wystawała czarna strzała, która była zatruta, bo bestia padła martwa.
W bladym blasku księżyca ujrzałam tę samą czarną postać, którą widziałam chwilę wcześniej , mężczyzna miał pod płaszczem białą koszulę i czarne skórzane spodnie.
Na szyi mężczyzny na łańcuszku wisiał Szaroczarny Kamień, po kilku chwilach zza drzewa wyszedł drugi mężczyzna, był bardzo przystojny, miał czarne włosy, które sięgały mu do ramion.
Mężczyzna miał na sobie czarną koszulę, która była rozpięta lekko pod szyją na jego szyi wisiał ciemniejszy Kamień, mężczyzna miał czarne skórzane spodnie, długi, czarny skórzany płaszcz, i czarne wysokie buty, kiedy przyjrzałam się dokładnie Kamieniowi czarnowłosego mężczyzny doszłam do wniosku, że jest to Czarny Kamień, który jest najbardziej potężny i najbardziej niebezpieczny.
U boku mężczyzny wisiał, cienki, długi i ostry miecz, jednak najbardziej zainteresowały mnie oczy mężczyzny były złote jak gwiazdy na niebie.
Cóż znowu się spotykamy Akkarinie- rzekł mężczyzna.
Owszem, ale to nasze ostatnie spotkanie Książę- rzekł Akkarin.
Byłam tak pochłonięta walką między dwoma mężczyznami, że nie zauważyłam satyra, który zmierzał w moją stronę z toporkiem w szponach.
Kiedy się odwróciłam potwór leżał martwy u moich stóp z poderzniętym gardłem, zrobiło mi się słabo na ten makabryczny widok, ale ostatkiem sił powstrzymałam mdłości.
Mój tajemniczy wybawca zbliżał się powoli do trupa i zadziwiającą lekkością wyjął miecz z gardła bestii.
Kiedy mężczyzna zbliżył się do mnie poczułam jak otacza mnie aura seksualności i namiętności tego czarnowłosego mężczyzny i, która przyciąga mnie do złotookiego mężczyzny.
Czarnowłosy mężczyzna oparł się o drzewo i zaczął czyścić miecz, wiatr rozwiewał płaszcz mężczyzny, bardzo starałam się nie zwracać uwagi jak ten niezwykle seksowny mężczyzna jest umięśniony, ale nie potrafiłam się powstrzymać.
Musisz popracować nad czujnością Złotko- rzekł złotooki mężczyzna.
Aha tak- odparłam.
Lorenz w milczeniu przyglądał się dziewczynie , która trzęsła ze strachu, była bardzo piękna , miała długie włosy ozdobione grantowymi pasemkami.
Pociągłą twarz Lorenz doszedł do wniosku, że dziewczyna jest Nimfą , która ma przepiękne fiołkowe oczy, oczy , w których się zatopił od chwili kiedy ją ujrzał.
Nimfa miałam na sobie białą sukienkę, która doskonale pasowała do jej szczupłej sylwetki , Lorenz poczuł jak ogarnia go pożądanie, czuł jak jego członek sztywnieje i naciera na spodnie, które stały się niezwykle ciasne.
Chodź moja Śliczna Nimfo, czeka nas daleka podróż- rzekł Lorenz.
Dokąd idziemy?- zapytałam.
Dowiesz się swoim czasie, mała Nimfo- rzekł złotooki mężczyzna.
Po kilku chwilach dotarliśmy na miejsce , gdzie stały powozy, przy powozach stali : Książęta Wojowników , Żywe- demony i Czarownice.
Wszystkie powozy, były otoczone dwoma osłonami Czarną i Szaroczarną , obaj mężczyźni unieśli równo dłonie i osłony się zamknęły.
Wyjrzałam przez okno , ale widziałam nic oprócz ciemności i kilku gwiazd, chwilę później zmorzył mnie sen.
Nagle ze snu zbudziły mnie odgłosy, które dochodziły z zewnątrz, otworzyłam okno i ujrzałam płonącą wioskę.
Słyszałam krzyki i widziałam lejącą się krew, szybko wzięłam skórzaną torebkę na ramię i wybiegłam z wozu.
Zostań mała Nimfo!- krzyknął ciemnowłosy mężczyzna.
Jednak ja nie słyszałam już żadnych głosów, co sił w nogach biegłam do wioski.
Po drodze mijałam spalone lasy, łąki, pola, chaty, aż w końcu ujrzałam martwe ciała.
Z rozpaczą szukałam rannych i żywych ludzi, ale nikogo nie znalazłam.
Oczy miałam pełne łez , nagle ujrzałam na wpół spaloną chatę, z której dochodziły krzyki, płacz i szczęki broni.
Satyrowie- powiedziałam cicho i pobiegłam do chaty.
W tym samym czasie kilka metrów od wioski stały powozy.
Lorenz stał na zewnątrz, po chwili dołączyła do niego złotowłosa Czarownica.
Co się stało Książę, dlaczego się zatrzymaliśmy? zapytała Czarownica.
Wracaj do powozy Cassie – powiedział stanowczo Lorenz.
Chwilę później z powozu wybiegł, owładnięty furią Athos.
Co się dzieje, i gdzie na piekło jest Nimfa!- warknął Athos.
Pobiegła do tamtej wioski bracie- odparł złotooki mężczyzna.
Do diabła ta mała pakuje się w kłopoty na własne życzenie- powiedział Athos.
Jak ty z nią wytrzymasz bracie, kiedy zostanie twoją żoną- dodał Athos.
Lorenz nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął , Athos wraz z Lorenzem zabrali ze sobą kilkudziesięciu Wojowników i Żywych- demonów.
Przy powozach zostali Książęta Wojowników uzbrojeni, gdyby wróg zechciał ich zaatakować, mężczyźni z ras Krwawych od wieków bronili swoich kobiet.
Natomiast ja weszłam do chaty, uderzył mnie swąd spalenizny, krwi i trupów, te zapachy przyprawiały mnie o mdłości, nagle potknęłam się o coś, co leżało na podłodze.
Chwyciłam świeczkę widok, który ujrzałam przeraził mnie, na podłodze leżało ciało kobiety- elfa z poderżniętym gardłem , obok kobiety leżał mężczyzna z odciętą głową w kałuży krwi.
Chwilę później usłyszałam cichy płacz, który dochodził z pomieszczenia, które było kiedyś kuchnią , ruszyłam w tamtym kierunku .
W koncie siedział chłopiec z zapłakaną twarzyczką , chłopiec miał nie więcej niż dwa lata, ten chłopiec był taki malutki, a już został osierocony przez bezwzględne bestie, które nie posiadały żadnych uczuć, zostały stworzone tylko do jednego , do mordowania niewinnych ludzi.
Jak Akkarin mógł stworzyć coś takiego- szepnęłam.
Podchodziłam do chłopca bardzo ostrożnie , zauważyłam , że jest ranny w głowę i ramię, zbliżałam się do chłopca krok po kroku, jednak chłopiec kulił się z każdym moim krokiem.
Widok tego przerażonego dziecka rozdzierał mi serce.
Chodź Kochanie, zabiorę cię stąd- powiedziałam łagodnie.
Nie zbliżaj się do mnie Czarownico- powiedziało łkając dziecko.
Nie jestem Czarownicą tylko Nimfą, ja chcę ci pomóc, a nie skrzywdzić- rzekłam.
Byłam tak pochłonięta dzieckiem, że nie zwróciłam uwagi na Satyra , który był tuż za mną, odwróciłam się zakryłam dziecko własnym ciałem, nastawiając ramię, w które zranił mnie Satyr.
Rozejrzałam się dookoła , wszędzie byli Satyrowie , żadnej drogi ucieczki tylko śmierć, zamknęłam oczy i przytuliłam dziecko do siebie i czekałam.
Po chwili otworzyłam oczy, wszystkie bestie były martwe, nade mną stał Athos i drugi mężczyzna.
Sprawiasz nam same kłopoty Nimfo!- warknął Athos.
Ja… ja przepraszam- odpowiedziałam drżącym głosem.
Wracaj do powozy mała i zabierz dzieciaka- rzekł Athos.
W milczeniu wróciłam do powozu , po chwili dołączyli pozostali, na szczęście wioskę opanował niewielki oddział Satyrów, więc nikt z moich przyjaciół nie zginął i nie został ranny.
Ja zajęłam się rannym chłopcem , opatrzyłam ramię i głowę dziecka.
Dziękuję Ci- rzekł chłopiec.
Nie ma za co, jak masz na imię?- zapytałam.
Jestem Ikar, a ty- rzekł chłopiec.
Jestem Jasmin – odparłam.
Nagle drzwi do mojej kajuty się otworzyły i wszedł Athos, był przystojnym mężczyzną posiadał szlachetne rysy.
Wywodził się długowiecznej rasy Wampirów.
Chodź jesteśmy na miejscu- powiedział mężczyzna.
Wysiadłam z powozy, na rękach trzymałam śpiącego Ikara, ujrzałam wielki Dwór , który był otoczony dzikim pnączem, to był ten sam zamek jaki widziałam zanim zostałam zaatakowana przez Satyrów, Pałac był wybudowany w stylu gotyckim , wysokie, smukłe wieże dumnie pięły się ku niebu.
W tym pałacu mogłoby zamieszkać tysiąc ludzi, a nadal byłoby miejsce- powiedziałam.
Kilka metrów dalej znajdowały się ogrody, które były tak samo mroczne jak dwór, ten dziwny dwór otaczała aura tajemniczości i mroczności.
Ten dwór mnie przerażał, ale zarazem intrygował, Athos przyglądał się nowo przyjętym byli to: Książęta Wojowników, Żywe- demony i Czarownice oprócz jednej osoby.
Athos spojrzał na Nimfę miała niezwykłą urodę, sprawiała wrażenie trochę zagubionej , ale także zaintrygowanej, nie wyczuł w tej dziewczynie jakieś niezwykłej mocy.
Była zwykłą Nimfą, więc dlaczego Lucyfer jego ojciec wybrał ją na żonę dla Lorenz, po za tym wyczuł wielkie napięcie seksualne między Lorenzem, a tą dziewczyną.
Witaj w Sin City Mrocznym Dworze ,Księżniczko – rzekł złotooki mężczyzna.
Rozejrzałam po Pałacu , w środku był jeszcze mroczniejszy niż na zewnątrz , na ścianach wisiały jakieś dziwne obrazy, których w życiu nie wiedziałam.
Po obu skrzydłach pałacu , znajdowały się wielkie apartamenty , zaintrygowały mnie schody, które prowadziły na górę, zauważyłam, że właśnie tam służba odprowadza nowych członków.
Więc najwyraźniej tam, znajdowały się pokoje dla nowicjuszy, nagle mój wzrok przykuł jakiś cień, który zniknął za drzwiami jednego z apartamentów na dole.
Zapewne to jeden z tutejszych pupilków- rzekłam.
Zauważyłam, że w moją stronę zmierza Athos, Athos zaprowadził mnie do moich apartamentów .
Apartament był bardzo kobiecy, znajdowały się w nim dwa łóżka jedno było przeznaczone dla Ikara, a drugie dla mnie.
Położyłam Ikara do łóżka, przykryłam kocem i pocałował chłopca w policzek.
Oto twoja apartamenty Jasmin jeśli chcesz przyślę pokojówkę, aby pomogła ci się rozpakować- powiedział Athos.
Dzięki, ale poradzę sobie- odparłam.
Po odejściu Athosa, poszłam do łazienki napuściłam wodę do wanny, rozebrałam się i zanurzyłam w gorącej wodzie, rozkoszując się swoimi myślami.
Po godzinie wyszłam z wanny, założyłam bladoniebieską sukienkę, było jeszcze wcześnie więc postanowiłam iść do ogrodu.
Tymczasem Lorenz wszedł do swoich apartamentów i wysłał myśl na psychicznej nici…
Romulusie- rzekł Lorenz.
Lorenz - odparł wilk.
Głos wilka był bardzo rozdrażniony.
Co się dzieje, jesteś bardzo rozdrażniony przyjacielu- powiedział złotooki mężczyzna.
Nie lubić tej samicy, nie chcieć być jej przyjacielem- odparł Romulus.
Lorenz rozejrzał się po swoim apartamencie i ogarnęła go furia, w odległości od niego zamknęła się Czarna Osłona , to była instynktowna reakcja na atak.
A fakt, że reagował w ten sposób we własnym apartamencie, dodatkowo podgrzało jego furię, teraz najmniejszy drobiazg mógł zmienić ją w morderczą.
Lorenz otworzył drzwi i wszedł do środka, kiedy przekroczył próg poczuł psychiczny zapach kobiety, Lorenz znał dobrze ten zapach i nienawidził kobiety, do której należał Mercedes.
Kiedy Lorenz przejął rządy w Sin City była jedną z uczennic Alexandry , od ich pierwszego spotkania Mercedes próbowała go usidlić i zmusić aby się z nią przespał.
Ta Czarownica nie rozumiała, że gdyby nawet udało się jej go usidlić, seks z nią byłby ostatnią rzeczą o jakiej pomyślałbym Lorenz, a teraz ta kobieta była w jego apartamencie.
Poruszał się powoli dopóki nie dotarł do sypialni, cały jego apartament cuchnął tą czarownicą , kiedy Lorenz wszedł do sypialni Mercedes założyła ramiona za głowę i uśmiechnęła się do niego.
Pod prześcieradłem , wyraźnie rysowały się kształty jej ciała, zazwyczaj był wybuchowy, ale kiedy zbliżał się do tej kobiety czuł tylko zimny spokój.
Wyjdź natychmiast z mojej sypialni- powiedział stanowczo Lorenz.
Może lepiej przyłączysz się do mnie, przecież wiem, że tego pragniesz- odparła Mercedes.
Obrzydzenie jakie ogarnęło Lorenza , sprawiło, że stracił panowanie nad sobą , kiedy podszedł bliżej na twarzy Mercedes pojawił się triumfujący uśmiech , chwilę później zastąpiło go przerażenie.
Lorenz nie podjął świadomie decyzji o przywołaniu sztyletu , jednak jego klinga była tak ostra, że przecinała powietrze , nagle znalazła się tuż przy szyi Mercedes.
Gdyby Lorenz rozluźnił nadgarstek , ostrze przecięło by skórę , mięśnie i zatrzymałaby się przy kościach.
Jeśli jeszcze raz, zobaczę cię w mojej sypialni przysięga, że cię zabiję- powiedział złotooki Książę.
Lorenz patrzył jak z rany leci krew , jej gorąco i zapach uderzył go, wtedy cały chłód zniknął i zastąpiła go gorąca furia, Lorenz jedną ręką wywlókł Mercedes z łóżka, a drugą chwycił jej ubrania.
Lorenz przeciągnął Mercedes przez cały apartament, nie zwracając uwagi na piski i krzyki kobiety, wyrzucił ją za drzwi i zatrzasnął je z wielkim hukiem, zacisnął zęby walcząc z pokusą , pozbycia się jej raz na zawsze, mijały minuty , a uczucia Lorenza wcale się nie zmieniały , trwał w morderczej furii, krew Księcia Wojowników pragnęła przemocy, musiał dać jej upust skierował się do ogrodu.
W tym samym czasie ja znalazłam się w ogrodzie, na samym środku znajdowała się fontanna, która została ozdobiona dziwnymi posągami…
Jeden z posągów był mężczyzna dobrze zbudowany z mieczem w dłoni, drugi posąg był drobniejszy była to kobieta, która obejmowała czule mężczyznę.
Wywnioskowałam , że mężczyzna broni swojej kobiety, tak jak od wieków robili to mężczyźni z ras Krwawych, nagle mój wzrok przykuł krwistoczerwony kwiat, znałam go.
Była to Krew Czarownicy, zioło, które potrafiło uleczyć najcięższe rany i choroby, jednak zbyt duża dawka tego zioła, potrafiła zadać bardzo ciężką i bolesną śmierć.
Cóż za ironia losu zioło, które potrafi leczyć, ale również może zabić- rzekłam.
Nagle w blasku zachodzące słońca ujrzałam mojego tajemniczego wybawcę, który zmierzał w moim kierunku, mężczyzna miał teraz na sobie białą koszulę, skórzane spodnie i wysokie buty.
Na jego szyi dumnie wisiał Czarny Kamień, który wyrażał jego męskość i siłę , u boku mężczyzny wisiał ten sam miecz, który zadał śmiertelne ciosy Satyrom.
Kiedy ujrzałam ponownie tego przystojnego i cudownego mężczyznę , poczułam jak moje serce przyspiesza i robi mi się bardzo gorąco, jednak czarnowłosy mężczyzna wyglądał na bardzo wzburzonego, za sobą zostawiał kawałki lodu, u jego boku krążył cień, którego do tej chwili w ogóle nie zauważyłam, ukryłam się za pobliskim drzewem , złotooki mężczyzna usiadł na ławce.
W pewnym momencie Lorenz wyczuł, że nie jest sam w ogrodzie, chwycił miecz , włożył rękę za drzewo i z wielką siłą mnie zza niego wyciągnął , jeszcze jedno szarpnięcie i znalazłam się twarzą w twarz z Księciem Wojowników z Czarnym Kamieniem z wkurzonym Księciem Wojowników…
Kim jesteś do diabła- rzekł Książę i przyłożył mi miecz do gardła.
Nie pamiętasz mnie, jestem…jestem Nimfą, którą ocaliłeś- powiedziałam drżącym głosem.
W tym właśnie momencie, nastąpiła gwałtowna zmiana w złotych oczach Księcia, jego oczy tak pełne nienawiści i zimnej furii, stały się ponownie łagodne.
Mięśni mężczyzny się rozluźniły , a miecz upadł z hukiem na ziemię, Lorenz usiadł na ławce i zakrył swoją twarz dłońmi, podniosłam miecz i położyłam go obok mężczyzny, a sama stanęłam przed nim i dotknęłam dłonią policzka Księcia, trzymałam ją tak długo , aż złotooki mężczyzna uspokoił się, a furia zniknęła.
Ocaliłeś dziecko, a teraz ocaliłaś również mnie- powiedział Lorenz.
Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się nieśmiało.
Na ognie piekielne , mogłem Cię zabić fiołkowooka Piękności- rzekł Książę.
Jednak nie zrobiłeś tego, i jestem Ci za to bardzo wdzięczna – odparłam i usiadłam na brzegu fontanny.
Jak masz na imię Księżniczko?- zapytał czarnowłosy mężczyzna.
Jestem Jasmin- - rzekłam.
Jestem Lorenz i jestem…- rzekł Książę.
Jesteś Księciem Wojowników, podobnie jak Athos- dokończyłam.
Skąd o tym wiesz moja Piękna?!- rzekł zaskoczony Lorenz.
Rozpoznałam was po Kamieniach , jakie nosicie- rzekłam.
Bez słowa wstałam , kiedy usłyszałam odgłos pazurów na marmurowym chodniku, chwilę później pojawił się wilk.
Wilk podszedł merdając ogonem i zaczął obwąchiwać moje dłonie, nie poruszyłam się , nie próbowałam nawet wstać.
Wilk podszedł bliżej nadal merdając ogonem obwąchiwał moje stopy i nogi, aż podskoczyłam , kiedy włożył pysk między moje uda.
Lorenz podszedł do wilka , chwycił go za kark i odepchnął na bok.
Znikaj stąd Romulusie- rzekł stanowczo Lorenz.
Wilk zaskowyczał i zniknął w głębi ogrodu.
Chodź mój Kwiecie Jaśminu , kolację podano- rzekł złotooki mężczyzna.
Przeszliśmy w milczeniu kilkanaście schodów i korytarzy, miejsca, które mijaliśmy stawały się coraz bardziej mroczniejsze, podbiegłam bliżej Lorenza, to dziwne, ale przy Lorensie jako Książę Wojowników czułam się bezpiecznie.
W końcu dotarliśmy do miejsca, które znajdowało się na końcu korytarza, weszliśmy do środka , przy stole siedziało mnóstwo : Książąt Wojowników, Żywe- demony i Czarownice, rozpoznałam tych ludzi po kamieniach.
Lorenz wskazał mi miejsce między sobą , a mężczyzną w średnim wieku, owy mężczyzna miał takie same oczy jak Lorenz i Athos, usiadłam na wyznaczonym miejscu i modliłam się, aby ta kolacja jak najszybciej się skończyła.
Po kolacji weszłam do swojej sypialni, na łóżku siedział zaspany Ikar.
Gdzie byłaś Jasmin obudziłem się, a ciebie nie było strasznie się bałem- powiedział naburmuszonym i zaspanym głosem Ikar.
Przepraszam cię kochanie , byłam w ogrodzie jutro ci go pokażę- powiedziałam.
Jasmin czy mogę…czy mogę dzisiaj z tobą spać?- zapytał nieśmiało Ikar.
Ten mały chłopiec, był taki rozkoszny potrzebował ciepła bliskiej osoby, a ja byłam jedyną mu teraz bliską osobą.
Spojrzałam na Ikara i uśmiechnęłam się.
Oczywiście Ikarze, że możesz ze mną spać chodź- powiedziałam.
Ikar z wielkimi trudami wdrapał się na moje łóżko, przytulił się do mnie i zasnął podobnie jak ja.
Lorenz musiał chodź na chwilę oderwać się od Nimfy, która zawładnęła jego sercem i ciałem.
Zatrzymał się w tym samym miejscu , gdzie chwilę temu siedział razem z Selene, całe to miejsce pachniało nią i jej niezwykłym zapachem.
Zapach Selene był taki delikatny, kobiecy i podniecający, Romulus futerkowy kłębek podniecenia , tańczył obok niego.
My móc ją zatrzymać Sadi, ona móc być samicą naszej watahy- powiedział wilk.
Dlaczego merdasz ogonem?- zapytał Lorenz.
Remus mówić, że psy merdać ogonem , aby ludzie wiedzieć, że chcieć być przyjaciółmi- powiedział Romulus.
Remus był wikińskim wojownikiem , którego Athos przyniósł do pałacu jako szczenię.
Ponieważ psy miała więcej doświadczenia we współczesnym życiu ludzi, dzicy krewniacy uznali Remusa za eksperta , jeśli chodzi o życie z ludźmi.
Więc przychodzili do niego po radę , w razie nieporozumień.
Więc ja machać ogonem, lubić jak ona pachnieć-powiedział wilk.
Tego stwierdzenia Diego nie mógł zignorować, nawet gdyby chciał, oparł się o brzeg fontanny i przeczesał swoje ciemne włosy.
Posłuchaj Romulusie , nie obwąchuj jej krocza- rzekł Lorenz.
Ale Sadi…- powiedział wilk.
Tak wiem, że tak się postępuje wśród wilków, ale nie postępuje się tak z ludzkimi kobietami warczą wtedy- rzekł Książę.
Ale…- rzekł Romulus
Nie!- krzyknął Lorenz.
Wilk lekko skrzywił głowę na bok i spojrzał na Lorenza swojego pana.
Ona na ciebie warczeć, kiedy ty wąchać jej krocze- rzekł wilk.
Lorenz chwycił się brzegu fontanny, aby nie zemdleć, Romulus nigdy nie był, aż tak bezpośredni, nim zdołam się powstrzymać w jego myślach pojawił się obraz Jasmin.
Siedzi na ławce w ogrodzie, a on klęczy i obejmując ją w pasie, i wkłada twarz w miejsce, które łączy się z jej udami.
Lorenz wdycha jej zapach, który zmienia się z ciepłego i spokojnego w gorący i podniecający, wystarczyło tylko jedno spojrzenie na Jasmin, aż cały się spiął i poczuł przypływ pożądania.
Właściwie to Lorenz nie dziwił się swojemu pożądaniu , gdyż Jasmin była przeznaczona na jego żoną.
Książęta Wojowników nie byli tacy jak inni mężczyźni, byli namiętnie , gwałtowni i gwałtownie namiętni, jeśli jakaś kobieta wzbudzała ich seksualne zainteresowanie, mieli prosty sposób na pozbycie się rywali: zabijali ich.
Taka reakcja leżała w ich naturze , Krwawi już dawno opracowali protokół , który dawał innym mężczyzną szansę na przeżycie, kiedy Książę Wojowników zainteresował się kobieta, pozostali mężczyźni wycofywali się.
Dając czas jemu na poznanie jej , i jej na poznanie jego , kobieta rozważała czy chce aby ten temperament i seksualny głód koncentrował się tylko na niej.
Związek z Księciem Wojowników był związkiem na wyłączność , ale wyboru dokonywała kobieta , kiedy spędziła dość czas z Księciem Wojowników, aby podjąć decyzję.
Albo przyjmowała go na kochanka , albo kazała mu odejść , jeśli kazała mu odejść , nie protestował i nie próbował jej przekonać, po prostu odchodził.
Tak stanowił protokół, ale w przypadku Selene nie mógł tego zrobić , ponieważ była jego kandydatką na żonę, a także Nimfą, która miała opiekować się dzikimi krewniakami.
Ale do diabła ta Nimfa pociągała go tak bardzo, owszem Lorenz spotkał wiele kobiet, które wzbudziły jego zainteresowanie , czasem nawet czuł głód, ale nie tak wielki by mu się poddać.
Tak było do czasu zanim spotkał Selene, bo teraz pożądał i nie był pewny czy zdoła nad tym zapanować, może kiedy zadomowi się na dworze i dowie się, że jest mu przeznaczona, może będzie jej łatwiej.
Tylko nie wiedział czy do czasu, kiedy Selene dowie się całej prawdy, obecność Nimfy, będzie dla niego łaską czy torturą, Lorenz spojrzał w okna sypialni, gdzie znajdowała się kobieta, którą pożądał.
Chodź przyjacielu , wracamy do domu- rzekł Lorenz.
Następnego dnia obudziłam się, z gwałtownym biciem serca, rozejrzałam się po sypialni nigdzie nie widziałam Ikara, podbiegłam do okna Ikar bawił się na dziedzińcu z dziewczynką w jego wieku.
Usiadłam na łóżku i czekałam, aż mój oszołomiony umysł zidentyfikuje , co spowodowało tak gwałtowną reakcję , no proszę ciepły oddech na ręce, ktoś był obok mojego łóżka.
Uniosłam oczy i ujrzałam wilka, który mi się przyglądał z wielkim zainteresowaniem.
Ty już nie spać, Lorenz mówić, że ja ciebie nie budzić, więc ja ciebie nie budzić , ty obudzić się sama- powiedział wilk.
Ty móc mnie pogłaskać- rzekł wilk.
Uniosłam rękę, kiedy zorientowałam się, że coś tu jest nie tak, krzyknęłam, wyplątałam się z pościeli i znalazłam się na drugiej stronie łóżka, jak najdalej od wilka, który przyglądał mi się z nieskrywanym zdumieniem.
Wybiegłam na korytarz tak szybko, że wpadłam na ścianę, wzięłam ostry zakręt i wpadłam na Lorenza , który rozlałby kawę.
Co w Imię Piekła- rzekł Lorenz.
Lorenz uniósł oczy i spojrzał na mnie, byłam tak oszołomiona, że nie zdążyłam narzucić czegoś na moją koszulkę nocną, która niewiele zakrywała.
Kiedy Lorenz zobaczył Jasmin w tej koszulce poczuł jak przyspiesza mu się oddech i jego członek sztywniej, odwrócił wzrok aby zdusić pożądanie.
Ten wilk mówi!- krzyknęłam.
Tak wiem , to krewniak może napijesz się kawy- rzekł Książę.
Spojrzałam zdziwiona na Lorenza , chyba się jeszcze nie obudził skoro nie rozumie co mówię.
Nie rozumiesz, ten wilk mówi pełnymi zdaniami!- krzyknęłam.
Wiem Księżniczko, to krewniak Krwawy – powiedział Lorenz.
Krwawy?- zapytałam.
Tak Krwawych z innych ras niż ludzkie, nazywamy krewniakami- powiedział złotooki mężczyzna.
Romulus jest wojownikiem i nosi Purpurowy Zmierzch- rzekł Lorenz.
Przytrzymałam się ściany, aby nie zemdleć .
Krwawy?, Wojownik?, z Purpurowym Zmierzchem?...
Usłyszałam skomlenie , wilk stał w progu i patrzył na mnie żałośnie.
Ukryłam się za plecami Lorenza , wilk zaskamlał ponownie i odszedł.
Poczułam się tak, jakby mały chłopiec chciał podarować mi coś wspaniałego, a ja go za to uderzyłam.
Chodźmy na śniadanie , mała Nimfo- rzekł ponuro Lorenz.
Ruszyliśmy do jadalni, zajęłam to samo miejsce, które zajmowałam wczoraj .
Śniadanie było nawet dobre pieczone ziemniaki, stek i jajecznica, jednak każdy kęs wymagał ode mnie silnej woli.
Byłam bardzo świadoma irytacji mężczyzny, który siedział obok mnie, ale nie wiedziałam czym tak zdenerwowałam Lorenza.
Wróciłam do swojej sypialni, obmyłam twarz, rozczesałam swoje długie włosy i zaplotłam je w warkocz.
Ubrałam jasnobłękitną sukienkę , kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, w drzwiach stał Lorenz tak samo piękny jak zawsze.
Muszę się z kimś spotkać- rzekł Lorenz.
A ja , co mam robić?- zapytałam.
Zapoznaj się z dworem fiołkowooki Kwiecie - rzekł czarnowłosy Książę i zniknął za drzwiami.
Po odejściu Lorenza , długo jeszcze siedziałam na łóżku, nagle przypomniałam sobie o Ikarze, obiecałam mu pokazać ogród, zapoznawanie się z nowym domem powinno mnie cieszyć, ale w rzeczywistości tak nie było.
Byłam zwyczajną Nimfą, która nie miała żadnej szczególnej mocy, a talenty, które posiadałam nie były nic warte, jedyny moment gdzie byłam coś warta, był wtedy, kiedy Satyrowie chcieli mnie zabić.
Więc co to może świadczyć o Nimfie.
Może Lorenz nie wyświadczył mi przysługi ocalając mnie, może byłoby lepiej gdybym…- powiedziałam.
Pokręciłam głową i wyszłam na dziedziniec, gdzie czekał na mnie roześmiany Ikar.
Jesteś Jasmin , to jest Persefona moja nowa koleżanka- powiedział Ikar.
Spojrzałam na dziewczynkę, była tak samo słodka i niewinna jak Ikar.
Czyżby straciła również rodziców, tak jak Ikar, a może spotkało ją coś jeszcze gorszego.
Słyszałam, że Satyrowie jeśli opanowali wioskę gwałcili młode kobiety i dziewczynki.
Odrzuciłam te myśli , kiedy usłyszałam skowyt wilk wrócił i nadal był bardzo nieszczęśliwy.
Krewniak. Krwawy. Wojownik. Młody.
Dzień dobry Romulusie- powiedziałam.
Kiedy wilk nie odpowiedział spojrzałam na dzieci, które radośnie biegały po ogrodzie, spojrzałam z miłością na Ikara był taki radosny, beztroski i spokojny.
Jakby to, co wydarzyło się poprzedniego dnia, w ogóle go nie dotyczyło, jednak wiedziałam, że Ikar do końca życia będzie miał w pamięci śmierć swoich rodziców z rąk Satyrów.
Spojrzałam na wilka nadal stał obok, spróbowałam jeszcze raz.
Przepraszam Romulusie, że źle zareagowałam, ale nigdy wcześniej…nie rozmawiałam ze zwierzętami- powiedziałam.
My nie rozmawiać z wieloma ludźmi, tylko przyjaciółmi- rzekł wilk.
Nadal chcesz, aby cię pogłaskała?- zapytałam.
Pogłaskać, pogłaskać- rzekł radośnie Romulus.
Wilk podszedł bliżej i wsunął łeb w moją rękę, więc głaskałam ciesząc się cudem jakim jest kontakt z dzikim zwierzęciem.
Spojrzałam na resztki posiłku, który znajdował się w jadalni na stole.
Miałbyś może ochotę na stek Romulusie- rzekłam.
Surowe mięso- rzekł wilk.
Nie, nie jest surowe tylko ugotowane- rzekłam.
Ja zjeść i tak- odparł wilk
Czy pobawisz się ze mną i dziećmi?- zapytałam.
Ja lubić się bawić, ja znaczyć terytorium , nawet Sadi nie znaczy tak dobrze terytorium jak ja- rzekł Romulus.
Zastanowiłam się chwilę , nad tym co powiedział wilk, następnie spuściłam głowę , aby ukryć uśmiech za zasłoną ciemnych włosów.
Nawet jeśli nie wszystko będzie tak jak sobie wymarzyłam, poznawanie krewniaków będzie niezwykłym doświadczeniem.
Po chwili cała czwórka doskonale się bawiła w ogrodzie.
Lorenz wpadł do gabinetu Lucyfera trzaskając drzwiami, Lucyfer nawet się nie skrzywił, tylko odłożył dokumenty na bok.
To normalne, że Wielki Lord tak zareagował, jednak ten brak reakcji ze strony ojca , dodatkowo zirytowało Lorenza.
To się nie uda!- warknął Lorenz.
Co takiego?- zapytał Lucyfer.
Jasmin - odparł Lorenz.
Ta dziewczyna nie zdążyła się jeszcze zadomowić, co zrob…- rzekł Wielki Lord.
Lucyfer westchnął, ale za tym westchnieniem kryła się wielka irytacja.
Nie zniosę tego, nie chcę tego w moim dworze!- warknął Książę.
Lorenz zatrzymał się gwałtownie, przeczesał swoje ciemne włosy i rozpiął mocniej koszulę.
Rozbudza we mnie, całą moją dzikość- rzekł Lorenz.
Dlaczego?- zapytał Lucyfer.
Ponieważ się boi Romulusa, boi się…mnie- powiedział młodszy mężczyzna.
Ma powody, aby się ciebie bać- odparł Lucyfer.
No cudownie , oto okazja do starcia z przeciwnikiem, który nie boi się jego wściekłości.
Co to ma znaczyć!- warknął Lorenz.
Wiesz jak Selene , znalazła się w Sin City?- zapytał Wielki Lord.
Oczywiście, odnalazłeś ją i kazałeś tu przywieść- odparł Lorenz.
Pod wypowiedzią Lucyfera nie kryła się irytacja tylko wściekłość, Lorenz opanował swój temperament, nie wiedząc czy ma do czynienia z Lucyferem- jego ojcem, czy Lucyferem -Wielkim Lordem Piekła.
Lucyfer wstał obszedł biurko i oparł się o stół, co oznaczało rozmowę z równymi sobie.
Ojciec Jasmin , to Wojownik, który służy w Piątym Kręgu u pewnego Króla- powiedział Lucyfer.
Z informacji jakie otrzymałem wynika, że nie ma dość rozumu aby wspiąć się wyżej i uwielbiam hazard- rzekł Wielki Lord.
Głos Lucyfera był cichy, ale pełen stłumionej wściekłości.
Uważał , że jego młodsza córka przynosi mu wstyd, Nimfa, która nigdy nie zdobędzie wyższej pozycji- rzekł Lucyfer.
Wyrzucił ją z domu pod pretekstem, że jakaś wioska jej potrzebuje, a w rzeczywistości czekało na nią dwóch Satyrów, których sam wynajął- rzekł Wielki Lord.
Lorenz zamknął oczy i poczuł jak robi mu się niedobrze.
Gdybym nie zjawił się z Athosem, zostałby zamordowana- powiedział Lorenz.
Właśnie tak- odparł Lucyfer.
A co z jej ojcem?- zapytał złotooki mężczyzna.
Nie mam władzy w Seferni- rzekł Lucyfer.
Lorenz miał absolutną pewność, że bez względu na to, jak długo będzie żył ojciec Jasmin, kiedy jego ciało umrze, a on sam zamieni się w Żywego- demona i znajdzie się w Mrocznym Królestwie.
Powita go Wielki Lord, Lorenz powinien się przerazić, bo dokładnie wiedział, co Lucyfer potrafi zrobić Krwawemu po jego fizycznej śmierci, Lorenz ponownie zaczął krążyć po gabinecie.
Szukając sposobu , aby delikatne opisać to co czuje, jednak w końcu wybuchnął.
Ona budzi mój głód!- krzyknął Książę.
Budzi…- powiedział Lucyfer i skrzyżował ręce na piersi.
Wiem, że to niemożliwe- odparł Lorenz.
Dlaczego?- zapytał Wielki Lord.
Ponieważ ona zajmuje się krewniakami jest nadworną Uzdrowicielką, nie chcę aby poszła ze mną do łóżka z przymusu- powiedział ciemnowłosy mężczyzna.
Wielki Lord przyglądał się swojemu młodszemu synowi.
Tak pracuje dla ciebie, ale jest również Twoją przyszłą żoną, chcesz mojej rady traktuj ją jak sabat- powiedział Lucyfer.
Lorenz zatrzymał się i oparł się o brzeg stołu, sabat przyjmie od niego wszystko, ale Jasmin nie.
Jest za delikatna na takie traktowanie- powiedział Lorenz.
Widziałem, jak sprowadził ją do Sin City dziewczyna, która przeżyła taki atak posiada w sobie siłę, pozwól jej ją odnaleźć- rzekł Lucyfer.
W tym samym czasie, ja przyglądałam się bawiącej grupie, byłam już zmęczona po nieustannie gonitwie wokół ogrodu, usiadłam na brzegu fontanny i rozpuściłam włosy.
Lekki wiatr rozwiewał moje włosy i całował moje blade policzki, powróciły do mnie wspomnienia z poprzedniego wieczoru, kiedy siedziałam tu z Lorenzem , próbując go uspokoić, na początku bałam się Lorenza był naprawdę przerażający.
W jego złotych oczach widziałam nienawiść , która była zmieszana z lodowatą furią, później się uspokoił i był tym samym Księciem Wojowników jakiego znałam.
Nagle poczułam ciemne, uderzenie mocy, które ostrzegło mnie, że Lorenz wrócił, Lorenz zatrzymał się w bramie ogrodu, westchnął i ostrożnie zbliżył się do mnie.
Witaj moja Śliczna Nimfo- rzekł uwodzicielsko Lorenz.
Kiedy usłyszałam ten namiętny, męski głos poczułam dreszcze, które przebiegły po moich plecach.
Czułam jak budzi się we mnie pożądanie.
Witaj Książę- powiedziałam drżącym głosem.
Mów mi Lorenz fiołkowooki Kwiatuszku - odparł złotooki Książę.
Wybacz moje nagłe zniknięcie, ale musiałem spotkać się z ojcem- rzekł Lorenz.
Zanim zdążyłam przyswoić sobie informację, że Książę Sadi ma ojca, Lorenz objął mnie w tali i zaprowadził do jadalni.
Znaleźliśmy się w jadalni, gdzie znajdował się nakryty stół, Lorenz przywołał dwa kieliszki, butelkę wina i talerze.
Pani Hunter, to dla nas przygotowała jest wspaniałą gospodynią i kucharką- powiedział Lorenz.
Byłam bardzo wdzięczna pani Hunter, że przygotowała dla nas kolację, jednak najbardziej byłam szczęśliwa , że spędzam czas sam na sam z seksownym Księciem Wojowników.
Ten mężczyzna bardzo mnie pociągał , był bardzo atrakcyjny i posiadał coś, co mnie do niego przyciągało, z dnia na dzień ulegałam urokowi i seksualnej namiętności Lorenza.
Posiłek minął nam w milczeniu , Lorenz wstał od stołu i zniknął za drzwiami.
Niewątpliwie potrafi się poruszać- powiedziałam cicho.
Skierowałam się do sypialni, wzięłam gorącą kąpiel, położyłam się do łóżka i zaczęłam czytać książkę, po chwili zmorzył mnie sen.
Obudziłam się o wschodzie słońca i podeszłam do lustra, miałam lekko podkrążone oczy, chwyciłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać swoje długie włosy.
Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Proszę- rzekłam zaspanym głosem.
W drzwiach stała młoda kobieta o złocistych włosach i niebieskich oczach, kobieta była jedną z Czarownic, która przybyła na dwór razem ze mną.
Ty Pani jesteś Jasmin - rzekła Czarownica.
Tak , to ja- odparłam.
Jestem Cassidy, Książę Lorenz oczekuje Cię Pani w ogrodzie- powiedziała Cassidy i zniknęła za drzwiami.
Po wyjściu Cassie, założyłam bladoróżową sukienkę, byłam tak podekscytowana, że zostawiłam rozpuszczone włosy.
Wybiegłam na korytarz i wpadłam na Athosa.
Uważaj ślicznotko!- warknął Athos.
Wybacz mi Athosie- powiedziałam.
Po kilku chwilach znalazłam się w ogrodzie, który nadal był taki mroczny jak na początku, zaczęłam rozglądać się za Lorenzem.
Stał oparty o drzewo, miał na sobie brązową koszulę, która była rozpięta na klatce piersiowej, na jego szyi wisiał Czarny Kamień, który wyrażał jego męskość i siłę.
Lorenz miał również na sobie skórzane spodnie i wysokie buty, u jego boku wisiał miecz.
Z takim wyglądem Lorenz bardziej przypominał mi pirata niż Księcia Sin City.
Lorenz był atrakcyjny, męski i bardzo niebezpieczny, poczułam jak otacza mnie wielkie napięcie seksualne.
Witaj moja Księżniczko czekałem na Ciebie- powiedział Lorenz.
Nic nie odpowiedziałam, Lorenz objął mnie w tali i poprowadził w głąb ogrodu, dotarliśmy do murowanej stajni, w której znajdowali się ranni krewniacy: wilki, pegazy i jednorożce.
Kiedy ujrzałam krewniaków serce podskoczyło mi z radości do gardła, nareszcie zajęcie, które kocham.
Chciałem Ci pokazać ten „szpital”, ponieważ z chwilą kiedy przybyłaś do Sin City otrzymałaś status Uzdrowicielki, a krewniacy potrzebują opieki- rzekł złotooki Książę.
Dziękuję Ci Lorensie - rzekłam i pocałowałam Księcia w policzek.
Wtedy poczułam, że dłonie Lorenza rozpinają mi sukienkę, ściągają z ramion i lekko pociągają w dół, drżałam pod dotykiem dłoni Lorenza, kiedy odsłonił moje nabrzmiałe piersi.
Wschodzące światło słoneczne, przedzierało się przez gałęzie drzew i oświetla moją bladą skórę, słyszałam jęk mężczyzny, który pochylił głowę i całował miejsce, gdzie niedawno były jego dłonie.
Gorące, zmysłowe męskie wargi wywołały we mnie nieznane dotąd uczucia, moje ciało przenikały gorące dreszcze, pragnęłam więcej i więcej, nagle trzasnęła jakaś gałąź…
Ktoś idzie- szepnęłam.
Jednak Lorenz nie odpowiedział, cały czas mnie pieścił i całował, ale ja już odzyskałam panowanie nad sobą, stałam i nasłuchiwałam przestraszona, że usłyszę jakieś kroki, lub co gorsze pojawi się tu Ikar i zastanie swoją siostrę w dwuznacznej sytuacji, tak Ikar i ja od kilku dni żyliśmy ze sobą jak rodzeństwo.
Na tę myśl zdrętwiałam i kiedy Lorenz chciał włożyć rękę pod stanik, zdecydowanie ją otrąciłam.
Nie, ktoś może przyjść- powiedziałam stanowczo.
Lorenz rozczarowany oddychał ciężko, potem poprawił mi sukienkę i pomógł pozapinać.
Jeszcze się zobaczymy moja Piękny Kwiecie Jaśminu - rzekł ochrypłym i pełnym pożądania głosem Lorenz.
Kiedy Lorenz odszedł usiadłam na progu stajni, próbując uspokoić mój oddech i pożądanie jakie wzbudził we mnie Lorenz , rozejrzałam się po stajni, która należała do mnie, kiedy się opanowałam weszłam do środka.
Stajnia była zadbana podobnie jak boksy, w których znajdowały się zwierzęta, moim podopieczni nie mieli bardzo poważnych ran, ale potrzebowały opieki i wiele uwagi.
Bez słowa zabrałam się do pracy, mając cichą nadzieję, że zapomnę o wydarzeniach z dzisiejszego poranka i Lorensie , byłam tak skupiona na pracy, że nie zauważyłam mężczyzny, który mnie obserwował z niewielkiej odległości.
Myślisz, że to pomoże naszej fiołkowookiej Nimfie- rzekł Lucyfer.
Mam nadzieję, że jej to pomoże- odparł Lorenz.
Lucyfer spojrzał na swojego młodszego syna, był roztrzęsiony, zamyślony i trochę podniecony.
Ręce Lorenza się trzęsły, kiedy odbierał kieliszek brandy od swojego ojca.
Lucyfer nie miał żadnych wątpliwości, że podniecenie Lorenza jest związane z pewną Śliczną Nimfą, która znajduje się w stajni.
Lorensie czy doszło do czegoś między Tobą, a Jasmin?- zapytał Lucyfer.
Co, nie do niczego między nami nie doszło ojcze- odparł wymijająco Lorenz i wypił łyk wina.
Lucyfer miał tę niezwykłą zdolność wyczuwania zmiany nastrojów u swoich synów, a zwłaszcza u Lorenza.
Przecież do diabła nie powie ojcu, że prawie kochał się z Jasmin na progu stajni i przy świadkach, kiedy to sobie przypomniał Lorenza opanowała fala pożądania.
Lorenz widział jak Jasmin chętnie odpowiadała na jego pieszczoty, pocałunki widział jak pragnęła więcej.
Odepchnął od siebie te myśli spojrzał na ojca, który podał mu następny kieliszek, jednak Lorenz widział w oczach ojca figlarne ogniki.
Co dało mu do zrozumienia, że ojciec doskonale wie co zaszło między nim, a Nimfą.
Zbliżał się zmierzch, kiedy skończyłam swoją pracę, słońce chyliło się ku zachodowi, ale było jeszcze widno.
Założyłam pelerynę i wyszłam z głównej bramy, ujrzałam piękną leśną ścieżkę , która prowadziła w głąb lasu.
Po drodze podziwiałam przepiękne leśne widoki, krystalicznie czyste wodospady i strumienia, gdzie nie gdzie śpiewały ptaki i biegały leśne zwierzęta.
Tak bez wątpienia kochałam i czułam się związana z naturą, nagle mój wzrok przykuło jakieś ranne zwierzę , był to tygrys.
Łapa tygrysa była uwięziona w pułapce, nawet w świecie natury czai się niebezpieczeństwo.
Podchodziłam powoli do tygrysa , miał białą sierść z czarnymi paskami i intensywnie zielone oczy, w których krył się strach i przerażenie.
Spokojnie kochany, nie skrzywdzę cię- powiedziałam łagodnie.
Mały tygrys był przerażony, jego biała sierść była najeżona, warczał był gotowy do zaatakowania mnie, byłam kilka metrów od zranionego zwierzęcia, uniosłam pułapkę i wyciągnęłam delikatnie łapę zwierzęcia.
Rana była zainfekowana i ropiała, rozejrzałam się dookoła …
Parę metrów dalej rosła dziko Krew Czarownicy, zerwałam zioło, ręce mi krwawiły gdyż roślina rosła w ostrokrzewach, dłonie bardzo mnie bolały, ale nie przejmowałam się tym, teraz najważniejsze dla mnie było ocalenie małego tygrysa.
Zmieszałam krew czarownicy z płatkami róż i wodą źródlaną, powstał bladoróżowy tonik, którym polałam łapę tygrysa, a resztę dałam zwierzęciu do wypicia.
Dziękuję Ci Pani- powiedział tygrys.
Nie ma za , co przyjacielu- odparłam.
W pewnym momencie zorientowałam się, że jestem otoczona przez dzikich krewniaków, którzy nie byli do mnie przyjaźnie nastawieni.
Na środek wyszedł potężny wilk, miał czarną lśniącą sierść, potężne łapy i czerwone oczy pałające wściekłością, wilk obnażył kły i zaczął warczeć.
Nie Dragonie, ty nie móc jej skrzywdzić- rzekł wilk.
Odwróciłam się i zobaczyłam Romulusa, który stał przede mną, za nim stał tygrys, zastanawiałam się jak Romulus dowiedział się gdzie jestem, i tak szybko mnie odnalazł.
Dragon cofnął się o krok, ale nadal był w pozycji do ataku.
Nimfa wkroczyła na nasz teren, tu może przebywać tylko Pan!- warknął Dragon.
Ona mnie uratować, ty sam zobaczyć- rzekł tygrys i uniósł łapę, na której nie było żadnej rany.
Dragon ukłonił się i zniknął w głębi lasu, kiedy wilk zniknął mi z oczu odetchnęłam z ulgą.
Gdyby nie Romulus byłoby po mnie.
Dziękuję ci Romulusie- rzekłam.
Ja cię bronić, bo ja cię lubić- rzekł wilk.
Tak wiem- odparłam i pocałowałam wilka w nos.
Jak mnie znalazłeś?- zapytałam.
Lorenz mnie przysłać, on bardzo martwić się o ciebie- powiedział Romulus.
Spojrzałam na tygrysa, który szedł kilka metrów dalej , z opuszczonym łbem, w zielonych oczach tygrysa widziałam smutek.
Tak ocaliłam go, ale ten tygrys jest młody i potrzebuje opieki, wtedy wpadłam na pomysł przecież tygrys może zamieszkać z innymi krewniakami w stajni.
Chodź Radża, wracamy do domu- rzekłam.
Tygrys spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, w których była radość, tygrys przechylił głowę lekko w bok i powiedział:
Ja iść z Panią do domu i nazywać się Radża- powiedział tygrys.
Tak jesteś moimi przyjacielem , tak jak Romulus i inne zwierzęta- powiedziałam.
Pani opiekować się innymi krewniakami- rzekł Radża.
Tak jestem Uzdrowicielką, chodź wreszcie- powiedziałam.
Kiedy dotarliśmy do dworu zapadła noc, odprowadziłam Radżę do boksu, następnie razem z Romulusem dotarliśmy do bramy ogrodu, gdzie czekał owładnięty furią Lorenz.
Kiedy Lorenz mnie zobaczył natychmiast ruszył w moją stronę, w złotych oczach Lorenza gościła wściekłość.
Do stu diabłów, gdzie byłaś Jasmin! - warknął Książę.
Zerknęłam na Romulusa, lekki skinieniem głowy dałam do zrozumienia wilkowi, aby odszedł, gdyż Lorenz był otoczony lodowatą furią, która mogła skierować się na Romulusa.
A ja nie chciałam, aby mój przyjaciel cierpiał z mojego powodu, kiedy wilk zniknął mi z oczu wzięłam głęboki oddech.
Podeszłam do Księcia Wojowników , położyłam dłoń na policzku Lorenza i czułam jak gniew się z niego ulatnia.
Wybacz mi Lorensie , byłam na spacerze i straciłam poczucie czasu- rzekłam łagodnie.
Cholernie się o Ciebie martwiłem moja fiołkowooka Nimfo , myślałem, że Ci się coś stało- powiedział Lorenz.
Przepraszam Kochany, to się więcej nie powtórzy dobranoc- powiedziałam i pocałowałam Lorenza lekko w usta.
Najwyraźniej Lorenz zapanował nad swoją seksualnością, ponieważ tylko lekko mnie objął i odwzajemnij szybko pocałunek, ale i tak poczułam dreszcze, kiedy Książę mnie pocałował.
W milczeniu poszłam do sypialni, stwierdziłam, że nie będę na razie mówić Lorensowi o Radży, mógłby ponownie się zdenerwować, kto wie jakby szeregował na wiadomość , że w jego stajni zamieszka tygrys.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, ruszyłam do stajni spojrzałam na jedzenie jakie miałam podać zwierzętom i zrobiło mi się niedobrze.
Przecież zawsze podawałam jedzenie zwierzętom odkąd tu przybyłam, to była dla mnie wielka przyjemność, ale nie dziś, kiedy miałam wrażenie, że w moim brzuchu zaciska się pięść i sprawi mi wielki ból.
Zamknęłam oczy i oparłam się o ścianę stajni, doskonale wiedziałam jaki nastał czas, nastał czas księżycowych dni, czułam jednak ulgę, że nie noszę żadnych Kamienie, bo moje siostry które posiadały Kamienie te Ciemniejsze, podobnie jak Czarownice, to one cierpiały najwięcej, z drżącym westchnieniem weszłam do stajni i chwyciłam miski z jedzeniem.
Lorenz zatrzymał się u progu stajni, zapach jaki wyczuł uderzył w niego z ogromną siłą, nozdrza zaczęły mu drżeć , a wargi skrzywiły się w niemym warkocie.
Księżycowy czas!- warknął złotooki Książę.
Zmiana w psychicznym zapachu Czarownic jakie mieszkały w zamku, albo fizyczny zapach Nimfy sprawił, że mężczyźni zaczęli wyczuwać księżycowy czas, być może była to cecha, która rozwinęła się u wszystkich mężczyzn bardzo dawno temu, by mogli wykorzystać ten jeden z nielicznych momentów , kiedy to właśnie mężczyźni mieli przewagę.
Właśnie dlatego mężczyźni z ras Krwawych tak pilnie strzegli swoich kobiet podczas ich księżycowych dni były bezbronne, w obliczu krwi miesięcznie nawet najłagodniejszy mężczyzna stawał się agresywny i nerwowy.
Natomiast Książąt Wojowników krew miesięczna doprowadzała do morderczej furii, na co dzień byli agresywni i zaborczy, jednak w tym okresie reagowali zabójczo na każdego innego mężczyznę.
Jednak Lorenz nie dopuści do tego , aby Jasmin doprowadziła go znowu do szaleństwa, nie zmusi go do walki z własnym temperamentem, będą musieli zawrzeć kompromis , a jeśli będzie musiał przywiązać dziewczynę do drzewa, aby odpoczęła zrobi to.
Co Ty, na piekło wyrabiasz- powiedział stanowczo Lorenz.
Kiedy usłyszałam głos Lorenza , miski podskoczyły mi w dłoniach rozsypując jedzenie, kiedy ujrzałam Lorenza z wyszczerzonymi zębami cofnęłam się o kilka kroków.
Masz więcej tego nie robić, rozumiesz!- warknął ciemnowłosy mężczyzna.
Moje mdłości ustąpiły, pojawiła się wściekłość i rozżalenie, życie nigdy mnie nie rozpieszczało, a teraz proszę Lorenz Sadi wrzeszczy na mnie bez powodu, akurat jak chciałam się złamać i powiedzieć mu, że dzisiaj odpocznę.
Chciałam również poprosić Lorenza , aby dziś zajął się Ikarem, ale w tej sytuacji nie będę go o nic prosić.
Jestem w stanie, wykonać swoje obowiązki!- warknęłam.
Masz dziś odpoczywać, jeśli będę musiał Cię w tym celu związać wierz mi zrobię to!- warknął Rohan.
To co robię, to wyłącznie moja sprawa!- warknęłam.
Przemyśl to Księżniczko, mieszkasz na moim dworze i jesteś pod moją opieką- rzekł stanowczo złotooki Książę.
Spojrzałam na Rohana z nieukrywaną złością i gniewem.
A to oznacza chronienie Ciebie przed samą sobą, czy Ci się to podoba czy nie uparta Nimfo!- warknął Rohan.
A Ty nigdy nie jesteś uparty i zawsze robisz to, co właściwe!- krzyknęłam.
Rohan chwycił miski, tuż nad moją głową pociągnął je, ja również pociągnęłam, Rohan zacisnął mocniej ręce , silne szarpnięcie i miski się potłukły, Rohan cofnął się i wyrzucił je za drzwi.
Nie usłyszałam, żadnego dźwięku tłukącego szkła, musiał je zniknąć zanim wyrzucił.
Jak mogłam zapomnieć jaki jest silny, przecież widziałam go jak ćwiczy, aby zachować kondycję i refleks, widziałam jak rąbie drzewo.
Podziwiałam te mięśnie pod skórą kiedy go pieściłam , zaczerwieniałam się na to wspomnienie, ten mężczyzna nie potrzebował wielkiej siły, aby być niebezpieczny.
Dziś nie będziesz pracować- powiedział stanowczo Rohan.
Nie mów mi, co mam robić!- warknęłam.
Byłam strasznie wściekła, chwyciłam drewniany kij i rzuciłam nim w Rohana , w ostatnim momencie się uchylił, kij odbił się od ściany i upadł na podłogę.
W stajni zapadła straszliwa cisza, Rohan chwycił kij i wyszedł, podeszłam cicho do wyjścia i zobaczyłam jak Rohan wbija kij w ziemię.
Książęta Wojowników nie przywykli do buntów kobiet, które nie posiadają żadnej mocy i Kamieni, byłam wdzięczna losowi, że Książę wyładował swoją wściekłość na kiju.
Pani Selene- rzekł tygrys.
Nie wejdź w to, muszę posprzątać- powiedziałam.
Pani, nie móc dziś pracować- rzekł Radża.
Powstrzymałam się od ciętej odpowiedzi, czasami zapomniałam, że Radża nie jest tylko tygrysem, i na niektóre rzeczy reaguje podobnie jak inni mężczyźni.
Tak , dzisiaj nie czuję się najlepiej- powiedziałam.
Ja to sprzątnąć- rzekł tygrys.
Rozsypane jedzenie znikło z podłogi, Radża spojrzał na mnie ewidentnie oczekując pochwały, no proszę nawet pręgowany samiec był zdania, że dziś powinna odpocząć.
Pogłaskałam Radżę i podziękowałam za pomoc, tygrys zadowolony z siebie i pochwały ruszył w głąb ogrodu, bo na miejscu został Rohan , aby mnie chronić,
Zapomniałam powiedzieć Radży, że to właśnie przed Rohanem potrzebuję dziś ochronny.
Kiedy Rohan wszedł do stajni, zabrałam się za przygotowywanie jedzenia dla moich podopiecznych, cofnęłam się o krok kiedy Rohan stanął naprzeciwko mnie.
Roztopiłam się w tym złotym spojrzeniu Księcia, i cała moja złość i żal zniknęła.
Książę?- zapytałam.
Rób co musisz Selene, jeśli chcesz zająć się wszystkimi zwierzętami mimo, że sprawia Ci to ból- rzekł Książę.
Dobrze, ale wybacz mi, ja nie mogę patrzeć na to, jak się katujesz- powiedział Rohan.
Czy wrócisz na obiad?- zapytałam.
Tak wrócę- odparł czarnowłosy mężczyzna i zniknął.
Sięgnęłam po nowe miski, aby przygotować jedzenie dla moich podopiecznych, nagle usłyszałam głośne pukanie do drzwi stajni.
Udawałam, że nie ma nikogo w stajni, Wielki Lord wszedł do stajni nie otwierając drzwi.
Co on zrobił!- warknął męski głos.
Podskoczyłam ze strachu miałam wrażenie, że serce przestaje mi bić.
Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, miał ciemne włosy i złote oczy tak jak Rohan i Athos, z jedną różnicą, ciemne włosy mężczyzny były przyprószone siwizną.
Mężczyzna był dobrze zbudowany jak na swój wiek, mężczyzna miał równo obcięte paznokcie i pomalowane czarnym lakierem, miał na sobie czarny strój i czarną pelerynę , która spoczywała na jego ramionach.
Co?- zapytałam.
Co on zrobił, ten głupiec mój syn- rzekł mężczyzna.
Ja…nie rozumiem- rzekłam drżącym głosem.
Jestem Lucyfer SaDiablo ojciec Rohana i Athosa, a także Zarządca Dworu Sin City- powiedział mężczyzna.
Nagle stajnie zaczęła mi się kręcić przed oczami, zrobiło mi się słabo.
Selene?- zapytał Lucyfer.
Spojrzałam na ojca Rohana , stajnia ciągle się kołysała, Rohan Sadi, Lucyfer SaDiablo, Wielki Lord…
Złotko co się stało, źle się czujesz?- zapytał Lucyfer.
Siedziałam na progu stajni i patrzyłam na tego mężczyznę, pochylał się nade mną z troską w złocistych oczach, ręką lekko dotykał mojego policzka.
To Ty, to naprawdę Ty Wielki Lord Piekła- rzekłam.
Wielki Lord nic nie odpowiedział, ale poczułam, że się wycofuje.
Tak jestem Wielkim Lordem Piekła- rzekł Lucyfer i zabrał rękę z mojego policzka.
Nie wiedziałam wiele o Wielkim Lordzie Piekła po za tym, że posiadał wielką moc ponieważ nosił Czarny Kamień, i jest bardziej niebezpieczny niż Książę Demonów.
Jednak jedno wiedziałam na pewno, mówiły o nim legendy Nimf i Elfów.
Ty byłeś przyjacielem Achillesa Yaslana, byliście jak bracia- powiedziałam.
Nadal nimi jesteśmy- odparł Lucyfer.
Czyli wuj Roh …Księcia Sadiego to…?- zapytałam.
Achilles Yaslan, Książę Demonów- powiedział Wielki Lord.
Ale Rohan mówi o nim tak, jakby widywał się z nim codziennie- powiedziałam.
Bo się widuje moja Droga- rzekł Lucyfer.
Zaniemówiłam z wrażenia, stała przede mną żywa legenda mojego ludu, ale legenda, i ktoś kto zna największego Księcia Wojowników wszech czasów .
Zerknęłam na niego , nosił Czerwony Kamień zapewne należyty mu z urodzenia sama nie nosiłam żadnego Kamienia, ale dużo czytałam o Kamieniach jakie posiadali Książęta Wojowników i Czarownice.
Wielki Lord to uprzejmy człowiek dbał oto, abym czuła się dobrze i nie zemdlała, i był Księciem Ciemności, Wielkim Lordem Piekła i przyjacielem Achillesa Yaslana.
To o wiele bardziej ekscytujące doświadczenia, niż odkrycie, że niektóre zwierzęta mówią- powiedziałam.
Wielki Lord spojrzał na mnie, potem się roześmiał, kiedy wyciągnął do mnie rękę bez wahania ją przyjęłam.
Jeśli czujesz się już lepiej, to może powiesz mi co zaszło między Tobą, a moim synem- powiedział Lucyfer.
Zdenerwował Cię- rzekł Wielki Lord.
Nie, to znaczy tak, ale…- powiedziałam.
Niby jak miałam racjonalnie myśleć, kiedy Wielki Lord patrzył na mnie w ten sposób z troską w oczach.
Wielki Lord zaklął cicho i wyprowadził mnie ze stajni, nim zdążyłam się zorientować siedziałam na kamieniu, nad brzegiem strumienia.
Przeprosiłbym za niego, ale nic nie może usprawiedliwić denerwowania kobiety w jej księżycowe dni- rzekł Lucyfer.
Wielki Lord wyczarował imbryk, powiesił na gałęzi i podgrzał Ogniem Czarownicy.
Cóż nic takiego nie zrobił- odparłam.
Zdenerwował Cię, zapewne wpadł tu rano i zaczął Ci mówić, co Ci wolno, a czego nie- powiedział Wielki Lord.
Masz tu obowiązki, które traktujesz bardzo poważne, opieka nad krewniakami wymaga wielkiej wiedzy i cierpliwości- dodał Lucyfer.
Słuchałam Lucyfera w milczeniu, Wielki Lord był po mojej stronie, więc dlaczego chciałam chwycić kij i uderzyć go nim w głowę, Lucyfer wyczarował dwa kubki, wlał do nich wodę i zamieszał.
Proszę moja Złota, to napar jaki przygotowujemy naszym Czarownicą w ich księżycowe dni- rzekł Lucyfer.
Nie miałam najmniejszej ochoty wyświadczać Lucyferowi jakiejkolwiek przysługi, skora tak obraził Rohana , ale również nie śmiałam odmówić.
Chwyciłam kubek i powąchałam napar, pachniał ładnie, wypiłam łyk smakował jeszcze lepiej niż pachniał.
Chciałaś nakarmić zwierzęta?- zapytał Lucyfer.
Tak- odparłam.
Lucyfer zdjął płaszcz i zaczął poruszać się po stajni, poruszał się taką pewnością siebie, jakby znał to miejsce od urodzenia, co mnie bardzo zdziwiło.
Delikatnie rzecz ujmując Rohana ciężko znieść w towarzystwie, zawsze taranuje przeszkody nim pomyśli, że można je ominąć- powiedział Wielki Lord.
Może według Wielkiego Lorda Rohan nie posiadał obycia towarzyskiego, z czym się nie zgodziłam bo widziałam jak zachowuje się w zamku , wolałam aby Rohan był tajemniczy i trochę szorstki, niż sprytny i podstępny.
Lucyfer wszedł do stajni i postawił przede mną miskę z mięsem i ostry nóż.
Proszę Słodka Bogini, czy czujesz się na tyle dobrze, aby pokroić mięso?- zapytał Lucyfer.
Czuję się doskonale- odparłam lekko urażonym głosem.
Kiedy Lucyfer się odwrócił, wypiłam resztę naparu i położyłam kubek na ziemi, wzięłam nóż i zaczęłam kroić mięso, natomiast Wielki Lord ciągle chodził po stajni i krytykował Rohana.
Co on sobie wyobraża nieważne, że jest ojcem Rohana , Zarządcą Sin City i Wielkim Lordem Piekła, jeśli nawet pokłóciłam się dzisiaj z Rohanem , nie miało to z nim nic wspólnego.
Dobiegło mnie mlaskanie, ale ucichło tak szybko, że nie byłam pewna czy je w ogóle usłyszałam, dobrze może i Rohan jest wybuchowy i czasem bywa szorstki, ale za to był wspaniałomyślny.
A jeśli stał się drażliwy tylko dlatego, że zastał mnie przy pracy, gdybym tak nie warknęła na niego dziś rano, gdybym zapanowała nad swoimi emocjami i powiedziała, że będę odpoczywać przez resztę dnia.
Nie pokłóciłabym się z Rohanem, a on nie wyszedł by ze stajni taki nieszczęśliwy, zresztą nie oto chodzi, rzecz w tym, że ojciec Rohana nie ma prawa go tak krytykować.
Gdybym była kochanką Rohana, a nie nadworną Uzdrowicielką powiedziałabym Wielkiemu Lordowi do słuchu.
Skończyłaś już Złotko?- zapytał Lucyfer.
Rozbawienie w głosie Lucyfera , zbiło mnie z tropu, nim zdążyłam zareagować wyjął mi nóż z ręki, postawił przede mną kolejny kubek naparu i zabrał miskę.
Rozejrzałam się dookoła zwierzęta były nakarmione i zadowolone, zerknęłam na Radżę patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami , w których kryła się tęsknota.
Najwyraźniej nie wszystkie zwierzęta chciały jeść z rąk Wielkiego Lorda, kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się do tygrysa.
Zresztą Rohan jest jaki jest, a ja nie chcę aby był inny- powiedział Wielki Lord i zarzucił pelerynę na ramiona.
Jeśli chcesz go ukarać zabierz się do jakieś ciężkiej pracy, a jeśli Ci na nim zależy bądź wielkoduszna i pozwól mu się porozpieszczać- dodał Wielki Lord.
To co mówiłeś o Rohanie , wcale tak nie myślisz- powiedziałam.
Mój syn jest tajemniczy czasem bywa trudny, ale w ten sposób odwróciłem Twoją uwagę moja Złota- rzekł Wielki Lord.
Wielki Lord podszedł do mnie, odgarnął mi włosy i pocałował mnie w czoło, w tym geście był coś…tak ojcowskiego , że łzy same napłynęły mi do oczu.
Mój ojciec nie okazywał mi żadnej czułości, kiedy Lucyfer zniknął usiadłam na kamieniu przy strumieniu ciesząc się pięknym dniem i popijając napar.
Zastanawiając się nad tym, co powiedział mi Wielki Lord, z rozmyślań wyrwało mnie silne szarpnięcie za suknię , uniosłam oczy był to Radża.
Selene ja być głodny i chcieć się bawić – powiedział oburzony Radża.
Przepraszam Radża, chodź dam ci jedzenie- powiedziałam.
Rohan cicho zamknął bramy zamku, po czym stanął i nasłuchiwał, żadnego dźwięku, żadnej wskazówki co go czeka.
Na jego rękach drzemał Ikar wykończony zabawą, nie potrafił długo wytrzymać z dala od domu, martwił się o Selene.
Wiedział doskonale, że kobiety są uszczypliwe i warczą kiedy są najsłabsze, na ognie piekielne przebywał na zbyt wielu dworach, by wiedzieć, że takie starcie powoduje ból u obu stron.
Prośba działa o wiele lepiej niż żądanie, ale kiedy Rohan zobaczył Selene z misami jedzenia stracił panowanie nad sobą.
Książę miał nadzieję, że naprawi to, co zepsuł, zobaczył Nimfę nad brzegiem strumienia jak bawiła się z Radżą i Romulusem.
Kiedy to zobaczył, ogarnęła go lekka furia, ale poskromił ją przecież krewniacy nie stanowili żadnego zagrożenia dla niego, ani dla Selene.
Wyczułam, że Rohan wrócił, uniosłam głowę spojrzałam na niego i ponownie wbiłam wzrok w krewniaków.
Nieszczęśliwy i skrępowany Rohan oparł się bezradnie o drzewo.
Ja hm…zajął się Ikarem- powiedział nieśmiało Rohan.
Nic nie odpowiedziałam tylko skinęłam lekko głową, kiedy Rohan to zobaczył skrzywił się, Selene była nadal na niego wkurzona.
Do diabła, kiedy był na dworach jako niewolnik dla przyjemności , potrafił prawić komplementy i owijać sobie kobiety i czarownice wokół palca.
A teraz nie potrafi wykrztusić ani słowa przy Nimfie, która jest przecież kobietą, to oznaczało tylko jedno zakochał się.
Chciałem Ci również podarować to- powiedział złotooki mężczyzna.
Rohan przywołał pudełko, postawił je przede mną na kamieniu, kiedy je otworzyłam moja dolna warga zadrżała.
Na ognie piekielne chłosta, tak bardzo nie bolała, czekoladki najlepsza łapówka, kiedy zrobiło się coś głupiego i męskiego.
I zwykle działała w przypadku sabatu, Rohan wiedział, że Selene je lubi, gdyż podjadała je w zamku.
Tylko najwyraźniej dzisiaj nie zamierzała ich spróbować, Rohan rozejrzał się dookoła zwierzęta były nakarmione.
Nakarmiłaś zwierzęta?- zapytał Rohan.
Właściwie to Twój ojciec to zrobił, przyszedł zaraz po Twoim wyjściu- powiedziałam.
Rohan zacisnął ręce w pięści, czyż nie pięknie, gdyby to on zaproponował dostałoby mu się.
Tymczasem jego ojciec mógł sobie przyjść i nakarmić krewniaków, a ona nawet słowem nie pisnęła.
Do diabła przecież nie będzie zazdrosny o własnego ojca, choć w rzeczywistości był.
Pozwoliłaś mojemu ojcu nakarmić zwierzęta?- zapytał Rohan.
Wcale mu nie pozwoliłam- odparłam drażliwie.
W jednej chwili Cię krytykował, a w drugiej zwierzęta były nakarmione, tak mi się wydaje- rzekłam.
Nie obchodzi mnie, że to Twój ojciec nie miał prawa Cię krytykować, a kiedy dał mi mięso do pokrojenia…- powiedziałam.
Chwileczkę Księżniczko, dał Ci mięso do pokrojenia?!- rzekł zaskoczony Rohan.
Zjeżyłam się nie nażarty.
O co Ci chodzi, jestem w stanie pokroić kilka kawałków mięsa- powiedziałam stanowczo.
Rohan uniósł obie dłonie w pokojowym geście , jego Nimfa robiła się zadziorna, kiedy była wkurzona.
Co Rohana osobiście bardzo podniecało.
Nie powiedziałem, że to coś złego fiołkowooka Kotko- powiedział Rohan.
Osobiście uważam, że nie jest to zadanie, które powierzyłbym kobiecie uzbrojonej w ostry nóż, która jest wkurzona na mężczyzn- dodał Książę.
Spojrzałam na Rohana zupełnie bez wyrazu.
Pokroiłaś mięso i …- powiedział Rohan.
Byłam na niego taka wściekła, że nie zwracałam uwagi na to co robi, chwilę później zwierzęta były nakarmione- powiedziałam.
Zrobił dla mnie również ten napar- dodałam.
A co mówił o mnie?- zapytał złotooki Książę.
To bez znaczenia, wcale tak nie myśl, ale powiedział mi to później- powiedziałam.
Rohan nie lubił być krytykowany, ale czy to nie interesujące, że krytykowanie go tak zdenerwowało Selene, że nie zwracała uwagi , na to się dzieje w jej stajni.
Potem co powiedział?- zapytał Rohan.
Powiedział, że jak chcę być dla Ciebie miła, mam Ci się pozwolić porozpieszczać- powiedziałam nieśmiało.
Rohan podszedł do mnie objął w tali i pogłaskał mnie po włosach
Dlaczego Twój ojciec to uczynił?- zapytałam.
Nakarmił zwierzęta?- zapytał Książę.
Rohan pochylił się i pocałował mnie lekko w usta, mając nadzieję, że uznam to za gest przyjaźni.
Chociaż sam Rohan wolałby mnie całować w sposób, który nie ma nic wspólnego z przyjaźnią.
To Książę Wojowników, zapewne nie mógł znieść , że miałabyś pracować w takim stanie- powiedział Rohan.
Więc jak fiolkowooka Bogini , pozwolisz mi się trochę porozpieszczać- powiedział namiętnie Książę.
Ten uwodzicielski męski głos, obudził we mnie pożądanie i zrobiło mi się bardzo gorąco.
Spojrzałam w złote oczy tego seksownego, a zarazem niebezpiecznego Księcia Wojowników.
Nikt mnie, nigdy nie rozpieszczał- rzekłam.
Potraktuj to jak przygodę, tak będzie Ci łatwiej moja Śliczna- powiedział Rohan i mocniej objął mnie w tali.
Dopóki ktoś, na przykład sabat nie powie Selene jakie są zasady rozpieszczania.
Rohan wykorzysta dogłębnie niewiedzę swojej Pięknej Nimfy.
Następnego dnia , obudziłam się o wschodzie słońce i poszłam do księgarni, kiedy weszłam do środka natychmiast przykucnęłam za jednym z reagałów.
W rzeczywistości nie ukrywałam się, po prostu nie chciałam mieć do czynienia z tą Mercedes , która nachodziła Diego.
Nie miałam najmniejszej ochoty na konfrontację z tą Czarownicą , ale nie wyjdę stąd bez książek , które kupiłam.
Biedny człowiek Mercedes krytykowała go na każdym kroku, w końcu wybrałam kilka książek i postawiłam na ladzie.
A teraz…
Jak to , nie mogę zapisać tego na rachunek- powiedziała Mercedes.
Przykro mi, ale Książę Rohan nie poinformował mnie o tym- powiedział sklepikarz.
Skrzywiłam się kupiłam kilka rzeczy w sklepach, które często odwiedzałam, potem przypomniałam sobie, że wszyscy kupcy płacą dziesięcinę Rohanowi.
Nie zamierzam wszystkich w koło informować , że ja i Rohan jesteśmy kochankami- powiedziała Czarownica.
Zakrztusiłam się z wrażenia, więc nie usłyszałam odpowiedzi sklepikarza.
Dobrze , więc otwórz rachunek dla mnie, a Rohan go później ureguluje- powiedziała Mercedes.
Przykro mi moja pani, ale nie mogę otworzyć rachunku tylko na słowie, że Książę Rohan będzie go spłacał- rzekł starszy mężczyzna.
Przecież powiedziałam, że jesteśmy kochankami!- krzyknęła czarnowłosa Czarownica.
Natomiast ja wiem z doświadczenia, że mężczyzna który dzieli łóżko, nie zawsze chętnie dzieli się portfelem- rzekł sprzedawca.
Kupcy w Avalone , nigdy by mnie tak nie potraktowali – rzekła Mercedes.
Kiedy usłyszałam , że drzwi się otwierają wyszłam zza regału, jednak Mercedes nie wyszła jeszcze całkiem z księgarni.
Na moment nasze spojrzenia się skrzyżowały, a potem Czarownica wyszła.
Czy znalazłaś już wszystko?- zapytał właściciel księgarni.
Tak dziękuję- odparłam.
A co to takiego?- zapytał znajomy głos.
Odwróciłam się i ujrzałam Cassidy, która patrzyła na książki z prawdziwym błyskiem w błękitnych oczach.
Witaj Cassie, to są książki- powiedziałam.
Ty jesteś Lady Selene- rzekł sklepikarz.
Tak- odparłam.
Nie powinna być zaskoczona, że sklepikarz mnie znał, w końcu byłam jedyną Nimfą , która mieszka w Sin City.
Na pewno masz już wszystko?- zapytała Cassidy.
Tak na pewno- rzekłam.
W tym właśnie momencie zauważyłam, że błękitnooka Czarownica zmierza w stronę regału z najdroższymi książkami, natychmiast za nią pobiegłam.
Cassidy nie potrzebuję tak wielu książek- powiedziałam.
Dlaczego?- zapytała Cassie.
Ponieważ te, które posiadam w zupełności mi wystarczają- powiedziałam i wyjęłam z rąk przyjaciółki trzy książki.
Jednak nie potrafiłam zatrzymać Cassidy, więc skierowałam jej energię na coś innego, i to naprawdę nie była moja wina, że kupiłam pięć kolejnych książek i kilka sukienek.
Byłam oszołomiona ilością zakupów i patrzyłam jak właściciel sklepu zlicza cenę, i zastanawiałam się ile lat dziesięciny właśnie roztrwoniłam.
Nie to, nie na rachunek Księcia Sadiego, to moje prywatne zakupy- powiedziałam.
Kiedy mężczyzna wszystko podliczył, wyjęłam portfel, który niedawno kupiłam, otworzyłam go i spojrzałam na miedziane marki.
Poczułam jak robi mi się gorąco, nie miałam dość pieniędzy.
Przepraszam nie zabrałam ze sobą, zbyt wielu pieniędzy- powiedziałam.
Więc może zechcesz, otworzyć sobie tu rachunek- powiedział sprzedawca.
Oniemiałam z wrażenia, dlaczego sprzedawca chciał otworzyć rachunek zwykłej dziewczynie, skoro odmówił Mercedes z arystokratycznej rodziny.
To bardzo praktyczne rozwiązanie- rzekła błękitnooka Czarownica popierając w ten sposób sprzedawcę.
Dziękuję- rzekłam i podpisałam się przy ostatniej pozycji.
Idziesz do sali bibliotecznej, zapoznać się z nowymi zabawkami?- zapytała Cassidy.
To nie są zabawki, tylko książki- powiedziałam.
Cassidy się lekko uśmiechnęła.
Pójdę z Tobą, po drodze wytłumaczysz mi do czego służą te książki- powiedziała złotowłosa Czarownica.
Służą?!- powiedziałam zaskoczona.
Widzisz ja…ja nie potrafię czytać- rzekła cicho Cassie.
Nie mogłam w to uwierzyć, nawet Rohan potrafił czytać, po za tym wspominał mi kiedyś, że jego ojciec jest świetnym nauczycielem.
Więc dlaczego ani Rohan , ani Lucyfer nie nauczyli Cassie czytać.
Mogę Cię nauczyć, ale zaczniemy od czegoś prostego- powiedziałam.
To wspaniały pomysł- powiedziała radośnie Cassidy.
Właściciel księgarni wyglądał na bardzo zdziwionego , kiedy wyszłyśmy zastanawiałam się ile czasu minie.
Nim całe Sin City dowie się, że nadworna Uzdrowicielka Księcia Sadiego, udziela lekcji czytania Czarownicy, która jest silniejsza ode mnie.
Zważywszy na gorące powitanie jakie udzielili Rohanowi kupcy z Sin City, w drodze powrotnej do dworu.
Rohan spodziewał się zastać Selene w stajni, albo na łące z krewniakami, tymczasem jego mała, prześliczna Nimfa, siedziała przy stole bibliotecznym ze zmarszczonymi brwiami.
Rohan spojrzał na butelkę obok książek, zauważył szklisty wzrok Selene, uznał, że dwa palce e kieliszku brandy , które trzyma w ręce, to nie był jej pierwszy drink.
Nauka?- zapytał Rohan..
Mmmm…- odparłam.
Uczyłaś Cassie czytać, prawda?- zapytał złotooki Książę.
To by wyjaśniło, dlaczego jego Śliczna Bogini wypiła tyle brandy.
Ta Czarownica posiada wielką moc, a nie potrafi czytać- powiedziałam.
Wiem, dlatego nie potrafi czytać- odparł Rohan.
Jak to możliwe, że Cassie nie potrafi czytać, do tego nie trzeba żadnych czarów- rzekłam.
Nie wiem mój ojciec uważa, że to z powodu tajemniczej mocy jaką posiada Cassidy- powiedział Książę.
Myślałam, że to ja jej coś źle wytłumaczyłam, Cassie była taka przygnębiona kiedy wychodziła- powiedziałam.
To miłe, że zaproponowałaś Cassie naukę czytania, ale kiedy ta Czarownica miała szesnaście lat wysadziła całą bibliotekę- rzekł Rohan.
Wzdrygnęłam się i oparłam o brzeg krzesła.
Wysadziła bibliotekę?!- powiedziałam zaskoczona.
Tak , zniszczyła ją kompletnie- odparł złotooki mężczyzna.
Następnym razem, jeśli będziesz chciała być miła dla Cassie zabierz ją na spacer z Ikarem i Radżą- powiedział Rohan.
Chwyciłam się mocniej krzesła, otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia i czknęłam.
Skąd wiesz o Radży, nie mówiłam Ci o nim- rzekłam.
Rohan podszedł do mnie, dotknął mojej twarzy , odgarnął włosy i szepnął mi do ucha tym swoim namiętnym głosem, który wzbudzał we mnie pożądanie i pragnienie , aby należeć tylko do tego Księcia Wojowników.
Księżniczko stupięćdziesięciokilowy kot , nie ukryje się przede mną fiołkowooka Nimfo- szepnął namiętnie Rohan i pocałował mnie w policzek.
Stanęłam w drzwiach pałacu, spojrzałam na ciemne, ciężkie chmury wiszące nad horyzontem, zapowiada się potężna śnieżyca, która odetnie Sin City na wiele dni od świata.
Miałam cichą nadzieję, że Rohan wróci do pałacu nim zacznie się śnieżyca, na szczęście zwierząt w leczniczej stajni zostało niewiele, większość krewniaków wyzdrowiała i opuściła stajnię późną jesienią, a te które pozostały miały pod dostatkiem jedzenia i wody, dobrze wiedziałam, że wilk potrafi samodzielne znaleźć schronienie, ale czułabym się pewniej, kiedy Romulus byłby blisko mnie, weszłam na dziedziniec otrzepałam pelerynę ze śniegu, zmieniałam wysokie buty na pantofelki, skierowałam się do kuchni w zamku, gdzie chciałam schować jedzenie, które kupiłam, co chwilę zerkałam za okno śnieżyca już nadciągała.
Potem zauważyłam Romulusa na skraju ogrodu i odetchnęłam z ulgą, jeden z moich mężczyzn wrócił do domu, a drugi…
Przez kilka ostatnich dni Rohan zachowywał się dość dziwnie, chodził podminowany, zaprzeczał aby coś mu było, ale rzucał mi wrogie spojrzenia, coś się w nim gotowało, i miało to związek z moją osobą.
Rohan ciągle mnie dotykał i całował tak bez zobowiązań, pocałunki jakim obdarzał mnie Książę, nie były zwykłymi pocałunkami, były to pocałunki mężczyzny, który pożąda.
Tylko, że Rohan nie spytał mnie czy może iść do mojego łóżka, nie zaprosił mnie także do swojego, więc nie byłam pewna, co te pocałunki oznaczają.
Jednak ciągle zastanawiałam się jakby to było, być z Księciem Wojowników, chociaż nie powinnam się nad tym zastanawiać w końcu byłam tylko nadworną Uzdrowicielką na dworze Księcia Sin City.
Gdzie się podziewasz Rohanie – powiedziałam cicho.
Selene chodź, pobawić się na śniegu- powiedział Ikar.
Dobrze, ale tylko na parę minut- odparłam.
Rohan stał nad strumieniem, po drugiej stronie Sin City, burza odpowiadała jego temperamentowi, który w każdej chwili mógł wybuchnąć, zapach kobiet wystarczył, aby zapragnął łamać meble i kości.
Natomiast mężczyźni we dworze , na ich widok omal nie wpadł w morderczą furię, zapragnął ich skrzywdzić , czuł do nich ślepą nienawiść, a jego ojciec był we dworze, wyczuwał jego ciemną moc, chciał wpaść do jego gabinetu i zmierzyć się z tą mocą.
Co do stu diabłów się ze mną dzieje- rzekł Rohan.
Rohan chciał wrócić do pałacu nim śnieżyca się zacznie, chciał wrócić do swoich apartamentów i do Selene…
Ogarnęła go furia, która zmieniała się w coś gorącego, w coś nad czym nie potrafił zapanować Selene, teraz Książę uzmysłowił sobie co się dzieje, ale nigdy nie było to tak mocne, ale rozpoznał oznaki.
Ruja- czas kiedy popęd płciowy Księcia Wojowników , bierze górę nad wszystkim, czas kiedy każdy mężczyzna zmienia się w rywala, którego trzeba wyeliminować , a każda kobieta z wyjątkiem wybranki drażni jego zmysły.
Seks albo przemoc, Ruja prowadziła do jednego albo do drugiego, czasem do obu naraz, sam Rohan przechodził ruję kilka razy jak przejął rządy w Sin City, ale nigdy nie miał ochoty ugasić tej żądzy w ciele kobiety.
Musi odprawić Selene z pałacu, zanim zacznie się śnieżyca, jeśli nadal będzie we dworze, kiedy zerwie się w nim burza, będą uwiezieni przez kilka dni.
Niech piekło się nad nim zlituje, bo w nim litości nie będzie…
W tym samym czasie ja niczego nie świadoma siedziałam w sali bibliotecznej , czytając książkę, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, wybiegłam do holu.
Dzięki bogom jesteś, udało Ci …- powiedziałam.
Jednak kiedy ujrzałam Rohana , cofnęłam się o kilka kroków, zęby miał wyszczerzone i patrzył na mnie dzikim wzrokiem.
To nie były oczy, które pokochałam, to nie był mężczyzna , którego poznałam.
Odejdź stąd!- warknął Rohan.
Ależ Rohanie - powiedziałam.
Odejdź stąd!- zawarczał ponownie Książę.
Rohan zerwał z siebie czarną pelerynę i rzucił na podłogę, nie mogłam oderwać wzroku od Rohana.
Na dworze było strasznie zimno, więc dlaczego był taki rozpalony i dlaczego miał rozpiętą całą koszulę.
Wściekły warkot jaki wydobywał się z ust Rohana, kazał oprzeć mi się o stół.
Chcę, żebyś stąd odeszła, idź do miasta i zostań z Jasmin- powiedział Rohan.
Idź gdziekolwiek, ale błagam Cię odejdź stąd!- warknął Księżę.
Ogarnął mnie strach, już wiedziałam co się dzieje, dla każdej nimfy z Kamieniami lub nie, i czarownic była to kwestia przeżycia, aby rozpoznać oznaki rui.
Książęta Wojowników byli zawsze dziko , namiętni i namiętnie dzicy, jednak ruja wzbudzał w nich okrucieństwo, które graniczyło z szaleństwem.
Podczas rui inni mężczyźni w pobliżu Księcia Wojowników byli rywalami, których trzeba zabić, a inne kobiety tylko drażniły jego zmysły.
Jednak problem polegał na tym, że Książę Wojowników podczas rui skupiał się tylko na jednej kobiecie.
Byłam świadoma co mogło się przydarzyć kobiecie, którą posiadł Książę Wojowników posiadała liczne , nieuleczalne rany, albo była martwa.
Jeśli ktoś próbowałby powstrzymać Księcia Wojowników przed okrucieństwem zabiłby go bez mrugnięcia okiem, a potem ponownie posiadał by kobietę, obojętny na rzeź jaką dokonał, póki ruja nie dobiegnie końce.
Selene błagam!- krzyknął złotooki Książę.
Rohan nosił Czarny Kamień, jeśli nie odejdę mogę zostać okaleczona lub zginąć, tylko co się z nim stanie jeśli odejdę?.
Uwięziony tu przez śnieżycę i opętany żądzą Rohan może zrobić sobie krzywdę, przecież jestem młoda, silna, zdrowa i kocham go.
Zakochałam się w mężczyźnie, który był namiętny, troskliwy i ochronił mnie tyle razy, mogę to dla niego zrobić, zrobię to dla niego.
Nie, nie odejdę- powiedziałam drżącym głosem.
Odejdź stąd!- warknął Rohan.
Nie- powtórzyłam.
Kiedy oderwałam się od stołu, przypomniałam sobie podstawowe zasady przetrwania: poruszaj się powoli, szybkie ruchy podniecają drapieżnika, rzuci się na ciebie bez wahania, bądź bierna, nie odmawiaj mu, nie opieraj się niczemu co zechce ci uczynić, Rohan zawarczał , obserwował mnie tymi swoimi szklistymi oczami, powoli rozpięłam sukienkę i rozsunęłam ją ukazując piersi, Rohan zacisnął dłonie w pięść i oddychał nierówno.
Nie odejdę- powiedziałam cicho.
Rohan rzucił się na mnie szybko, nie miałam czasu aby wziąć oddech, Rohan jedną dłonią chwycił mnie za włosy, odginając mi głowę i odsłaniając swoje zęby.
Drugą dłonią przycisnął moje ciało do swojego członka , który rozpierał krocze skórzanych spodni.
Mogłaś odejść fiołkowooka Nimfo!- warknął Rohan.
Rohan opuścił głowę, jego zęby zamknęły się na mojej skórze, jednak nie było to tak mocne aby mnie zabolało, ale dość mocne , aby moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
Kiedy nadal byłam bierna Rohan przeniósł swoje zęby na moją szyję, lizał ją , badał, aż wyczuł pod językiem bicie mojego pulsu, powoli uniosłam ręce i objęłam Rohana w pasie.
Zęby Rohana zacisnęły się ostrzegawczo na mojej skórze, potem chwycił płatek mojego ucha.
Nie potrafiłam się powstrzymać od dotykania, gorącej skóry mojego Księcia, nie mogłam opanować bicia serca, kiedy przy każdym oddechu, ocierałam się piersiami o tors Rohana drażniąc go i podniecając.
Oddaj mi usta- powiedział Rohan.
Głos Rohana nie był namiętny, męski czy czuły, był chrapliwy niemal nieludzki, zawahałam się, potem rozsunęłam wargi, te dzikie i lodowate oczy Rohana wpatrywały się we mnie długo, nim przykrył wargami moje usta.
Byłam przygotowana na ból lub ugryzienie, tymczasem Rohan całował mnie długo, leniwie , jego język drażnił się z moim językiem, przesunęłam dłonie na plecy Księcia, objęłam jego ramiona i przywarłam do niego mocniej.
Ręka Rohana, która była zaciśnięta na moich włosach, rozluźniła się, teraz tylko przytrzymywał mi głowę i całował mnie, tak jakby nie pragnął niczego więcej.
Rohan wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni, kiedy położył mnie na łóżku, zerwał moją sukienkę, później chwycił moje ręce i uniósł nad moją głową.
Kiedy Książę puścił moje ręce, przytrzymały je w miejscu niewidzialne więzy, rozłożył mi nogi i też skrępował je niewidzialnymi więzami.
Ten Książę Wojowników otwierał mnie dla własnej przyjemności, zerwał swoje ubranie i położył się obok mnie, spodziewałam się, że mnie dosiądzie i zakończy szybko i brutalnie.
Zamiast tego Rohan zaczął od moich rąk, lizał je, szczypał i pieścił, ssał jedną pierś, a ręką drażnił sutek drugiej.
Potem przesunął się niżej , polizał moją skórę po wewnętrznej stronie ud, skubał łydki i gładził, wreszcie wszedł we mnie jednym, płynnym ruchem, Rohan przycisnął usta do moich warg, nie pozwalając mi jakkolwiek się ruszyć.
Oparł się na łokciach i znów zaczął ssać moje ciało…
Rohan poruszał biodrami tylko na tyle, aby utrzymać mnie w napięciu, ale nie dość bym znalazła spełnienie, miałam wrażenie, że Rohan trzyma mnie w niespełnieniu całą wieczność, liżąc , ssąc domagając się pocałunków.
Musiałam jakoś zareagować na tę rozkoszną torturę, chwyciłam zębami ramię Rohana i ugryzłam, w jego warkocie był ból i furia, chwycił mnie za gardło.
Zabieraj zęby z mojej ręki!- warknął Rohan.
Doskonale wiedziałam, że popycham Rohana do przemocy, polizałam jego skórę, nim rozluźniłam zęby, Rohan przyjrzał mi się szklistymi oczami i rozluźnił uchwyt.
Robisz się zadziorna, kiedy jesteś wkurzona, nie waż się mnie ugryźć nim nie zaczniesz szczytować- powiedział Rohan.
Rohan zbliżył się do moich ust i wtedy się poruszył, głębokie, silne pchnięcie , popchnęło mnie na krawędź, pchnął jeszcze mocniej…
Jeszcze nie Księżniczko, nie wzbiłaś się dość wysoko- powiedział namiętnie złotooki Książę.
Rohan ciągnął mnie wyżej i wyżej, aż cały świat skurczył się do wymiarów jego członka w moim ciele, chwyciłam zębami ponownie ramię Rohana tłumiąc krzyk rozkoszy.
Rohan zaśmiał się, ale był to dziki i mroczny dźwięk, a potem dogonił mnie.
Poszłam do jadalni drżałam z zimna, żałowałam, że nie założyłam szlafroku na koszulkę, dotąd przez cały okres rui Rohan zrobił się gwałtowny tylko raz.
Kiedy założyłam szlafrok, wtedy zaatakował mnie bez uprzedzenia, rzucił mnie na łóżku i przytrzymał, kiedy się nie broniłam furia Rohana przemieniła się w ten seksualny głód.
Bawił się mną i rozkoszował się moim podnieceniem i orgazmami, dopóki oboje nie padliśmy z wyczerpania.
Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że ubranie jest dla Rohana sygnałem, że chcę go opuścić, Rohan znajdował się w jadali z tacą w rękach, pomijając fakt, że był całkiem nagi i najwyraźniej nie odczuwał chłodu.
Przystąpiłam z nogi na nogę, gdyż murowana posadzka była strasznie zimna, Rohan rzucił mi mordercze spojrzenie i wrócił do tacy…
Wracaj do łóżka- powiedział Rohan.
Mogłabym…- powiedziałam.
Rohan rzucił się na mnie, cofnęłam się gwałtownie i wpadłam na stół, ręce Rohana znalazły się po obu stronach mojej głowy.
W milczeniu patrzyłam w dzikie, szkliste oczy Księcia Wojowników, co oznaczało, że ruja jeszcze nie minęła.
Musisz jeść, przyniosę Ci jedzenie- rzekł złotooki Książę.
Mogłabym…- powtórzyłam.
Nigdzie nie pójdziesz, na dworze jest śnieżyca do diabła!- warknął Książę.
Rohan odepchnął się od ściany.
Uciekaj stąd Księżniczko, nim posiądę Cię na tym stole- powiedział złotooki mężczyzna.
Wiedziałam, że Rohan jest gotów spełnić tą groźbę , więc wróciłam do sypialni, czułam na sobie jego wzrok pełen zimnej furii niż gorącego pożądania.
Ogień w całym pałacu wygasł, Rohan podgrzewał tylko ten w swoich apartamentach, usiadłam na krześle przy kominku, to pomogło mi się trochę rozgrzać, ale nogi nadal miałam zimne.
Rohan wrócił do sypialni i położył na stole dwa talerze z jedzeniem i dwie filiżanki z kawą, wyraz jego oczu, każdy kto stawiłby mu teraz opór, zajrzał by w oczy śmierci…
Miałam tylko nadzieję, że przetrwam i ten nastrój Rohana.
Jedz- nakazał Rohan.
Pierwszy kęs mięsa utknął mi w gardle, ale zauważyłam, że coś odprężyło się w Rohanie , kiedy przyjęłam jedzenie, więc zajął się własnym posiłkiem.
Mimo ognia i gorącego posiłku nadal było mi zimno, więc bez protestów weszłam do łóżka kiedy Rohan mi kazał.
Kiedy tylko ten ciemnowłosy mężczyzna wszedł do łóżka, poczułam ten cudowny żar, który z niego promieniował.
Przytuliłam się do Rohana był taki ciepły, taki cudownie ciepły…
Dźwięk, który Rohan nagle z siebie wydał, był czymś pośrednim między krzykiem, a rykiem, wyskoczył z łóżka, zerwał kołdrę i zaczął rozglądać się po sypialni.
Nagle w dłoniach Rohana błysnął miecz , skuliłam się na łóżku, a serce biło mi gwałtownie.
Przepraszam…przepraszam- powiedziałam drżącym głosem.
Wyjdź stamtąd, coś jest w łóżku- powiedział Rohan.
Nic tu nie ma- rzekłam.
Dotknęło mnie , coś lodowatego- rzekł czarnowłosy mężczyzna.
Moje nogi- odparłam.
Rohanowi dzwoniły zęby , nie byłam pewna czy to z zimna czy ze strachu.
Rohan przestał rozglądać się o sypialni i spojrzał na mnie.
Co takiego, nogi to były Twoje nogi?!- rzekł zaskoczony Rohan.
Tak mam zimne nogi- odoaprłam.
Rohan przeklął i odłożył miecz, nadciągnął na mnie kołdrę i położył się obok.
Książę wypuścił z sykiem powietrze , owinął się wokół mnie i przyłożył swoje nogi do moich.
Dlaczego nie nosisz skarpetek?- zapytał Rohan.
Ponieważ, to nie było by romantyczne- rzekłam.
A przykładanie kawałka lodu, do krocza mężczyzny jest!- warknął złotooki Książę.
Wcale nie przyłożyłam Ci ich do krocza- odparłam drażliwie.
Chociaż gdyby Rohan tak nie krzyknął i nie wyskoczył z łóżka jak poparzony, przeniosłabym je nieco wyżej, w końcu uda miał dużo cieplejsze niż łydki.
Kilka minut później poczułam się śpiąca, było mi cudownie ciepło nawet w nogi.
Rohanie- powiedziałam.
Nie usłyszałam , żadnej odpowiedzi.
Rohanie- powtórzyłam.
Ramię, które mnie obejmowało stało się ciężkie, Rohan oddychał spokojnie i miarowo.
Byłam zaskoczona, po raz pierwszy od czasu rui, Rohan zapadł w sen…
Następnego ranka poszłam do jadalni, włożyłam skarpetki i pantofelki i owinęłam się szalem.
Po przespaniu kilku godzin Rohan znów mnie pragnął równie mocno jak w poprzednie dni, ale z upływem godzin zaczęło się to zmieniać.
Nasze stosunki stały się spokojniejsze , nie był odwlekania do osiągnięcia spełnienia.
Te stosunki były bardziej takie, jakie sobie wyobrażałam, kiedy minie pierwsze pożądanie.
Za oknami był słoneczny dzień, co oznaczało, że śnieżyca dobiegła końca.
Miałam cichą nadzieję, iż śnieg sięga tak wysoko na szybach, bo przywiał go wiatr, jednak Sin City zostało zasypane na wiele dni.
Kiedy weszłam do jadalni, zauważyłam Rohana był całkowicie ubrany i popijał kawę.
Rohan miał na sobie czarną koszulę, czarne skórzane spodnie, wysokie buty i ciepły skórzany płaszcz wyglądał wprost wspaniale.
Książę odwrócił się od okna , obrzucił mnie szybkim spojrzeniem i wrócił do oglądania widoków.
Oczy Rohan nie były już szkliste i dzikie, ale także pozbawione wszelkiego ciepła , wydawał się skrępowany.
Dzień dobry- powiedziałam.
Burza nareszcie minęła- odparł Rohan.
Nie byłam pewna co miał namyśli, czy chodziło mu o śnieżycę czy o burzę, jaka szalała w nim samym.
Rohan odszedł od okna , zawahał się jakby nie chciał się zbliżyć i nie patrzył na mnie, Rohan skończył kawę i odstawił filiżankę.
Czy potrzebujesz Uzdrowicielki?- zapytał Książę.
To brutalne pytanie bardzo mnie zaskoczyło, nie wiedziałam czego się spodziewać jak ruja minie.
Na pewno nie tego, że będzie się zachowywał jakbym była kimś obcym, któremu udzielił schronienia podczas śnieżycy.
Nie, nie potrzebuję Uzdrowicielki Książę- rzekłam urażona.
Rohan zrobił krok w moją stronę i … przysięgłabym , że się skulił , kiedy przechodził obok mnie.
Muszę sprawdzić , co z dworem , czy przetrwał burzę- powiedział Rohan.
Nie będziesz jadł śniadania?- zapytałam.
Nie, nie chcę – odparł Książę i zniknął za drzwiami.
Zdezorientowana usiadłam na krześle i objęłam się rękami, uciekł przede mną Rohan Sadi , Książę Wojowników z Czarnym Kamieniem uciekł z własnego zamku, aby być jak najdalej ode mnie.
A ja dałam mu z miłości, to co sobie wziął z powodu pożądania, czy bał się, że przeszedłszy z nim ruję, będą żądała od niego zaspakajania moich potrzeb.
Zakochałam się w nim i miałam nadzieję, że kiedy ruja się skończy zacznie do mnie żywić cieplejsze uczucia, może będzie chciał abym została jego kochanką.
Spytał mnie czy potrzebuję Uzdrowicielki, jakbym była jakąś słabą kobietą, która padnie z wyczerpania po pełnym namiętności gorącym seksie- wymruczałam.
Wróciłam do swoje sypialni, założyłam najcieplejszą sukienkę , muszę zabrać się do jakieś pracy, jeśli nie to z rozpaczy pęknie mi serce.
Prace może nie uleczy mojego krwawiącego serca, ale pozwoli dać mi upust mojej płaczliwej energii, wzięłam szuflę i zabrałam się za odśnieżanie wejścia do stajni.
Zaczęłam odśnieżać i ponad połowę rzuciłam na ziemię.
Selene !- krzyknął głos.
Radża?- zapytałam.
Nie musiałam długo szukać Radży, jego nos wystawał z góry śniegu, który rozrzuciłam.
Czyżby był uwięziony pod śniegiem, uniosłam ręce i odgarniałam więcej śniegu.
Jednak nos Radży zniknął z pod śniegu , chwilę później tygrys wyłonił się z zaspy.
I zaczął tańczyć wokół mnie, ciesząc się, że mnie widzi, tańcząc nad powierzchnią śniegu.
Jak ty, to zrobiłeś?- zapytałam.
Ja chodzić w powietrzu- odparł tygrys.
Jak przetrwałeś śnieżycę- powiedziałam.
Sadi zostawić dla mnie jedzenie i picie, czy teraz jak ty i Sadi się parzyć , to wy mieć szczeniaki- powiedział Radża.
O bogowie kompletnie o tym zapomniałam, nie zrobiłam nic aby temu zapobiec, po szybkich obliczeniach, wywnioskowałam, że mój płodny czas minął.
Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak Rohan zareagowałby na wieść, że jestem z nim w ciąży, zignorowałam propozycję Radży, który chciał oczyścić ścieżkę.
Selene?, Selene!- krzyknął Radża.
Skomlenie jakie towarzyszyło temu przekazowi, kazało mi spojrzeć na tygrysa.
Wyglądał na bardzo nieszczęśliwego barki i nos miał pokryty śniegiem, który odrzuciłam.
Nagle usłyszałam ciche , ale dość wyraźne odchrząknięcie, które zwróciło moją uwagę.
Wielki Lord stał w powietrzu na jego brodzie i płaszczu znajdował się śnieg.
Dzień dobry Wielki Lordzie- rzekłam.
Dzień dobry Lady Selene- odparł Lucyfer.
Czy …miałbyś ochotę na kawę?- zapytałam potulnie.
Tak chętnie- odparł Wilki Lord.
Wszyscy bogowie miejcie mnie w swojej opiece, czy ten dzień może być jeszcze gorszy- powiedziałam cicho.
Zdjęłam płaszcz, botki i weszłam do jadalni, Lucyfer powiesił płaszcz na wieszaku.
Księcia Sadiego, nie ma w domu- powiedziałam.
Przyszedłem spotkać z Tobą moja Złota- powiedział Lucyfer.
W milczeniu odwróciłam się do Wielkiego Lorda plecami.
Wzięłam dwie filiżanki i wstawiłam wodę.
Czy potrzebujesz Uzdrowicielki?- zapytał Wielki Lord.
Do diabła, nie potrzebuję Uzdrowicielki!- krzyknęłam.
Wiem, ale musimy zadać to pytanie- odparł Lucyfer.
Odwróciłam się do Lucyfera i oparłam o szafkę.
Przecież nie jestem jedyną kobietą, która spędziła trzy dni w łóżku- powiedziałam.
Czy ja też będę oto pytać- rzekłam.
Raczej nie, ale inne kobiety nie spędziły tego czasu z Księciem Wojowników z Czarnym Kamieniem- powiedział Wielki Lord.
Nic mi nie jest- oparłam lakonicznie.
Wielki Lord wstał od stołu i oparł się o brzeg krzesła.
Owszem zgodzę się, że fizycznie nic Ci nie jest, ale jesteś bardzo przygnębiona i ma to związek z rują- powiedział Wielki Lord.
W milczeniu postawiłam kawę na stole, jednak usiadłam jak najdalej od Wielkiego Lorda.
Uciekł ledwie mógł znieść mój widok, a potem uciekł- powiedziałam.
Boi się- rzekł Lucyfer.
Niby czego ma się bać?- zapytałam.
Przyglądałam się Wielkiemu Lordowi bardzo dokładnie.
Ty nie masz pojęcia , jak to jest być w rui , kiedy nad niczym nie panujesz- powiedział Wielki Lord.
Doskonale wie, co to znaczy być z takim mężczyzną!- warknęłam.
Czy pamiętasz wszystko, co wydarzyło się podczas rui?- zapytał Lucyfer.
Ależ naturalnie, że wszystko pamiętam- powiedziałam stanowczo.
Rohan nie, nie obciąża się Książąt Wojowników odpowiedzialnością, za to co uczyniliśmy, ale to nie znaczy, że nie żałujemy tego co zrobiliśmy- powiedział Wielki Lord.
My, jak uderzenie pięścią przecież Lucyfer też był Księciem Wojowników i też przechodził ruję.
Owładnęły mną sprzeczne uczucia, upiłam łyk kawy.
Skąd kobieta ma wiedzieć jak to jest, skoro nic jej nie mówicie- powiedziałam.
Czy mi się wydawało , czy Wielki Lord się wzdrygnął, tak Wielki Lord Piekła się wzdrygnął.
To bardziej niż wszystko, kazało mi się zastanowić , nad uczuciami Rohana, Lucyfer odłożył filiżankę i zarzucił płaszcz na ramiona.
Dziękuję za odwiedziny Wielki Lordzie- powiedziałam.
Cała przyjemność po mojej stronie- odparł Wielki Lord i zniknął.
Kiedy Wielki Lord odszedł , zrobiłam sobie kawę i poszłam do sali bibliotecznej.
Ta wizyta wymagała od Wielkie Lorda odwagi, nie wiedział co zostanie jakie zniszczenia.
Przypomniałam sobie wszystkie opowieści o Książętach Wojowników, doszłam do wniosku, że Rohan miał powody, aby pytać mnie o Uzdrowicielkę.
Może jego ucieczka nie była odrzuceniem, gdyby mu nie zależało , nie martwiłby się oto co przydarzyłoby mi się podczas rui.
Dopóki Rohan nie wróci, nie mogłam zrobić nic, aby naprawić relacje między nami, zabrałam się za czytanie książki.
Lucyfer czekał na Rohana cały dzień, doskonale wiedział, że jego syn przyjdzie do jego gabinetu nim wróci do swoich apartamentów.
Późnym popołudniem Rohan wszedł do jego gabinetu, wydawał się wyczerpany , a jego ręce drżały gdy nalewał sobie kieliszek wina.
Widziałeś ją?- zapytał Rohan i nalał sobie kolejny kieliszek wina.
Tak widziałem się z Selene- rzekł Lucyfer.
Czy potrzebuje Uzdrowicielki spytałem, ale…- powiedział złotooki Książę.
Nie, nie potrzebowała Uzdrowicielki- odparł Wielki Lord.
Rohan odetchnął z głośną ulgą.
Czy jest zła?- zapytał Rohan.
Lucyfer zawahał się, sądził, że dobrze ocenił temperament Selene kiedy przybyła do Sin City.
Jednak dziewczyna , która obrzuciła go dziś śniegiem nie pasowała do obrazu jaki sobie stworzył.
Cóż nie zareagowała tak jak się spodziewałem, myślałem, że jest cicha, ale …- powiedział Lucyfer.
Tak zazwyczaj jest cicha, ale robi się zadziorna , kiedy jest wkurzona- powiedział Rohan.
Wkurzona tak to doskonałe słowo, na opisanie dziewczyny, z którą spotkał się dziś rano.
Rohan odstawił kieliszek tak ostrożnie, że Lucyfer pomyślał, że ostatkiem sił się powstrzymuje, aby nie roztrzaskać go o ścianę.
Czy…zamierza odejść?- zapytał ciemnowłosy Książę.
Lucyfer uświadomił sobie, że na tym polega problem jego młodszego syna.
Boi się, że kobieta którą kocha, że dziewczyna, którą zdobywał tak ostrożnie przez miesiące.
Będzie chciała odejść, nie uwierzy mu, że ucieczka to ostatnia rzecz, o której myśli Selene.
Mogę Ci coś doradzić, nie jako ojciec czy Zarządca Dworu, ale jako mężczyzna- rzekł Wielki Lord.
Co takiego?- zapytał Rohan , a w jego złotych oczach był smutek.
Zabieraj tyłek w troki i wracaj do niej- powiedział stanowczo Lucyfer.
Rohan zastał mnie podczas zabawy z Ikarem.
Ile razy zastawał tak Selene przy zabawie z dzieckiem czy krewniakami, kiedy wracał do zamku.
A jej ciepły uśmiech czy śmiech , rozgrzewał jego serce , które tyle lat tęskniło za miłością.
Rohan nie miał pojęcia co zrobić, albo powiedzieć.
Selene- rzekł Rohan.
Uniosłam głowę, ale smutek w moich fiołkowych oczach, Rohan odczuł jak cios nożem prosto w serce.
Ja…nie byłam pewna czy wrócisz- powiedziałam.
Nie byłem pewien, czy chcesz abym wrócił- rzekł Rohan.
Zjedz coś, obiad czeka na Ciebie przygotowała go pani Hunter, ja muszę zająć się Ikarem- rzekłam cicho.
Naprawdę nie musiałeś uciekać, niczego od Ciebie nie oczekiwałam- dodałam.
Owszem musiał, ale nie uciekł daleko tylko do ogrodu, gdzie nikt go nie widział.
Tam wymiotował z ulgi, że Selene ma wszystkie części ciała, bał się na nią spojrzeć.
Rohan nie wiedział jak bardzo jest roztrzęsiony , dopóki Selene nie weszła do jadalni o własnych siłach.
To dość trudno wyjaśnić- rzekł Rohan.
Na ognie piekielne, jak kobieta ma to zrozumieć, skoro nic nie mówicie- powiedziałam.
Ja nie pamiętam!- krzyknął złotooki Książę.
Więc byłam tylko ciałem- szepnęłam.
Nie, to nie tak – odparł Rohan.
Nim Rohan się zorientował, byłam w bibliotece, pochylona nad książką.
Rohan podszedł do mnie i oparł się o kant stołu.
Pamiętam Cię Selene, pamiętam Twój zapach, dotyk, dźwięki jakie wydawałaś, pamiętam jak to było być w Tobie, pamiętam Cię- powiedział Rohan.
Pamiętam jakieś fragmenty wymieszane ze sobą, pochłonięte czerwoną mgłą- rzekł Książę.
Czyż nie przed tym uciekał przez cały dzień…ten jeden obraz w jego umyśle.
Czyż nie chciał zmęczyć ciała do granic wytrzymałości, bo kiedy pomyślał o Selene ogarniało go pożądanie.
Rohan nie mógł prosić jej o spędzenie z nim tej nocy, z powodu tego jednego wspomnienia.
Musiał zapytać, musiał wiedzieć, nie może tu z nim zostać, dopóki nie będzie wiedział jak blisko był zamordowania tej fiołkowookiej Bogini.
Pamiętam jedną rzecz: stałem obok łóżka z mieczem w dłoni, a Ty kuliłaś się przede mną- rzekł Rohan.
Pokręciłam głową i zbladłam, kiedy dotarł do mnie sens słów Księcia.
Nie Rohanie, nie próbowałeś mnie skrzywdzić, myślałeś, że coś dostało się do sypialni chroniłeś mnie- powiedziałam.
Chwileczkę nic nie mogło dostać się do sypialni, otoczyłem ją osłonami- rzekł Książę.
I nic się nie dostało, ale Ty o tym nie wiedziałeś Kochany i byłeś zaskoczony…- rzekłam.
Czym byłem zaskoczony?- zapytał Rohan.
Cóż nie wiedziałam, że mam aż tak zimne nogi, krzyknąłeś i wyskoczyłeś z łóżka- powiedziałam.
Nie skrzywdziłeś mnie Książę w żaden sposób- odparłam.
Rohana ogarnęła wielka ulga, ale serce nadal go bolało.
W słowach Selene krył się jakiś fałsz, ale uśmiechnął się lekko.
Tylko nie chcesz , abym został Twoim kochankiem- rzekł złotooki Książę.
Książka wypadła mi z rąk, oparłam się o stół.
Rohan zobaczył w moich oczach blask nadziei.
A może chcesz?- zapytał Rohan.
Ja…tak chcę- odparłam.
Więc posiądź mnie- rzekł namiętnie Książę.
Nagle ogarnęła mnie nieśmiałość, niepewność, nie potrafiłam spojrzeć na Rohana.
Każda inna kobieta na moim miejscu przyjęła by bez wahania , to co oferował Rohan.
Ja natomiast gdyby dać mi czas zainicjowałbym seks, ale nigdy bym go nie żądała.
Rohan podszedł do mnie i powoli objął mnie w tali.
Posiądź mnie Selene- rzekł Rohan.
Rohan cofał się powoli, ciągnąc mnie za sobą dopóki nie usiadłam na stole.
Jeszcze jedno pociągnięcie i siedziałam okrakiem na kolanach Rohana.
Twarz miała zwróconą ku niemu, Rohan odgarnął mi włosy ciesząc się ciemnym jedwabiem.
Musnęłam ustami, usta Rohana w delikatnym pocałunku.
Posiądź mnie moja Bogini Słońca- szepnął Rohan.
Rohan pamiętał mnie, ale teraz mógł w pełni rozkoszować się moją obecnością.
Tym jak otwierałam dla niego usta, nieśmiałym sposobem w jakim mój język tańczył z jego językiem.
Zachęcałam Rohana żeby wziął to co chce, takiego seksu jakie ofiarowywała mu Selene Rohan nie doświadczył nigdy wcześniej.
Zacisnęłam palce na ramionach Rohana , jako jedyna wskazówka, że chcę więcej.
Książę przesunął ustami po moich policzkach i szyi , rozsznurował mi gorset mojej sukienki i zsunął ją z moich ramionach.
Rohan wątpił , żeby zadawała sobie sprawę, że wyginam plecy w niemym zaproszeniu, a on je przyjął .
Zaczął ssać moje piersi, równocześnie gładząc moje plecy pod sukienką, Książę bawił się mną…
Dopóki nie zaczęłam się wiercić na jego kolanach , szukając tego , co nadal było uwięzione w spodniach.
Westchnęłam z wrażenia, kiedy Rohan zerwał swoje ubranie, kiedy zniknęła moja sukienka poniżej pasa.
Chwycił mnie za pośladki i otarł się o mnie.
Posiądź mnie, posiądź mnie- powiedział namiętnie Rohan.
Byłam zbyt skupiona na członku Rohana , bym zdawała sobie sprawę , że oferuje mi coś więcej niż seks.
Rohan jednak wiedział, że oferuje mi nie tylko swoje ciało, ale również serce, byłam gotowa aby go posiądź, a on sam pragnął abym to zrobiła.
Mój Książe poddawał mi się bez sprzeciwu, Rohana nigdy nie podniecały kobiety posiadające go dla własne przyjemności, ale widok Selene zatraconej w pożądaniu.
Wywołał w nim gwałtowne pragnienie by jej dotknąć, ale przezwyciężył to, pozwalał aby ona go posiadała , zacisnął zęby aby nie wytrysnąć , póki nie krzyknęła głośno i nie opadła na jego pierś.
Dopiero wtedy sam osiągnął spełnienie, przytuliłam się do Rohana bezwładnie i drżąco i oparłam głowę o jego ramię.
Rohan czuł jak mięśnie mu drżą, puścił mnie i objął mnie mocno , ale kiedy pot zaczął wysychać na jego skórze zadrżał.
Chodź fiołkowooka Księżniczko, nie możemy tu spać- powiedział Rohan i przytulił mnie.
Owszem możemy Kochany- odparłam.
Rohan zapragnął wziąć mnie na ręce i zanieść do łóżka.
Jednak nogi trzęsły mu się tak bardzo, że zapewne oboje znaleźlibyśmy się na podłodze.
Nie możemy tu spać, jest zimno- rzekł Rohan.
Rohan potrząsnął mną lekko, póki nie podniosłam głowy aby na niego spojrzeć.
Oczy miałam zamglone , ze zmęczenia.
Zjemy coś, a później potulimy się w łóżku moja Śliczna- rzekł złotooki mężczyzna.
Potulimy się?- zapytałam.
Nim zdążyłam się, ponownie do niego przytulić, Rohan zdjął mnie z siebie i posadził na krześle i owinął mnie kocem.
Potem założył szlafrok i rzucił rozgrzewające zaklęcie na niego i na koc, następnie przywołał jedzenie , dwa kieliszki i wino.
Ja tylko patrzyłam, co ewidentnie świadczyło o tym, że jestem bardzo zmęczona, nawet głód nie mógł wygrać z wyczerpaniem i żadne z nas nie dokończyło posiłku.
Rohan zdążył mnie dobudzić na tyle, abym założyłam koszulkę , potem położył się obok mnie, zacisnął zęby i przybliżył się tak, abym mogła grzać sobie o niego nogi.
Do diaska, ależ są zimne- rzekł cicho Rohan.
Owinęłam się wokół Rohana i westchnęłam z zadowolenia, musnął ustami moje usta i uśmiechnął się.
Jeśli seks nie okaże się dla jego Słodkiej żony odpowiednią zachętą, aby dzielić z nim łóżko i życie.
Będzie nią dodatkowa korzyść z posiadania mężczyzny, który będzie w zimie ogrzewał jej nogi.
Po mroźnej zimie, nic tak bardzo nie podnosi na duchu, jak ciepły wiosenny dzień, zaglądałam do sklepów po drodze na targ.
Nawet zabłocone ulice Sin City, nie zmąciły mojego szczęścia, obok mnie dumnie kroczył Radża.
Ludzie wodzili za mną wzrokiem, zastanawiając się kim jest ta piękna Nimfa, u której boku dumnie kroczy potężny i dumny tygrys.
Zastanawiałam się czy nie wejść do tawerny porozmawiać z Jasmin , może wypić kawę, i kupić jedzenie dla zwierząt.
Omal nie wpadłam na kobietę, która wyszła ze sklepu.
Nie widziałam Mercedes przez całą zimę, nie miałam ochoty widzieć tej Czarownicy na oczy.
Witaj Mercedes- powiedziałam.
Chciałam obejść ją dookoła, ale Mercedes zastąpiła mi drogę.
Zacznij szukać nowej pracy, kiedy wprowadzę się do pałacu, nie będę dzielić się Rohanem z kimś takim jak ty- powiedziała Mercedes.
Mercedes zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół.
Cóż może ulżenie sobie z tobą, jest lepsze niż robienie to ręką- powiedziała Czarownica.
Jednak nie miej złudzeń, gdy zamieszkam z Rohanem przestanie się tobą interesować- rzekła czarnowłosa kobieta.
O czym ty mówisz?- zapytałam.
Rohan zostanie moim kochankiem i zamieszkam w zamku- powiedziała Mercedes.
Pokręciłam głową, ta Czarownica była zarozumiała i nie przyjmowała odmowy.
Teraz dokładnie wiedziałam, dlaczego Rohan miał zamki i liczne osłony w swoim apartamencie.
On cię nie chce, nigdy nie zapraszał cię do łóżka, ani do zamku- powiedziałam.
Zauważyłam w oczach Mercedes coś złowieszczego , Czarownica uśmiechnęła się złośliwie.
Nie będzie miał wyboru, będzie robił wszystko czego zapragnę- powiedziała Mercedes.
Jest Księciem Wojowników, nie możesz go do niczego zmuszać- rzekłam.
Mercedes pochyliła się nade mną.
kochana powiem wszystkim, że próbował mnie posiąść siłą, jednak opanował się zanim doszło do gwałtu- rzekła Czarownica.
Ja natomiast będę się domagać, żeby Rohan służył mi przez rok, w zamian za ciężkie przeżycia- rzekła Mercedes.
Spoglądałam na Mercedes zaskoczona, oskarży Rohana o gwałt.
Takie oskarżenie, będzie musiało zostać rozpatrzone przez Trybunał, który orzeknie czy jest winny.
Taka skaza będzie prześladować Rohana do końca życia.
To oskarżenie złamie Rohanowi życie, tutejsi Krwawi nie będę go dłużej akceptować jako Księcia Sin City.
Nie wolno ci!- krzyknęłam.
Rohan jest Księciem Wojowników z Czarnym Kamieniem, nigdy nie będziesz go kontrolować- powiedziałam stanowczo.
Będzie nosił Pierścień Posłuszeństwa, jego moc kontroluje każdego mężczyznę- powiedziała Czarownica.
Rohan nigdy z własnej woli, nie będzie chciał służyć Mercedes.
Znałam przeszłość Rohan na tyle dobrze, aby wiedzieć , że nie będzie tym zachwycony.
Więc Mercedes zacznie zadawać mu ból przy pomocy Pierścienia.
A ta Czarownica będzie się tym rozkoszować, bo Rohan nigdy nie okazał jej najmniejszego zainteresowania.
Mercedes chce zrobić z Rohana niewolnika dla przyjemności.
Nie, nie mogłam do tego dopuścić.
Nie!- krzyknęłam i rzuciłam się na Mercedes.
Rohan przepychał się przez tłum, bójka na głównej ulicy Sin City.
Właśnie to akurat było mu dzisiaj potrzebne…
Miał nadzieję przekonać Selene , aby odłożyła na godzinę swoje obowiązki związane z opiekom nad zwierzętami i Ikarem.
Ponieważ chciał ją zabrać nad strumień, dzień był taki piękny, Selene bardzo lubiła przyrodę, a zimą nie miała okazji jej zobaczyć.
Najpierw zajmie się tą bójką, a następnie wróci do zamku i zobaczy czy….
Rohan doszedł do pierwszych rzędów obserwatorów i popatrzył na dwie kobiety , które tarzały się w błocie , biły się i gryzły.
Do stu diabłów Selene, co ona w imię Piekła wyprawia- powiedział Rohan.
Rohan zbliżył się do walczących, poczym złapał Selene za ramiona płaszcza, oderwał ją w końcu od Mercedes.
W pewnej chwili Rohan myślał, że Selene chce mu pomóc, kiedy zorientował się co naprawdę zamierza.
Odskoczył w ostatnim momencie , dostał w udo , a nie w krocze na szczęście, nadal trzymał swoją kobietę za płaszcz, kiedy stanęła na nogach.
W ostatniej chwili odepchnął Selene na bok , dzięki temu Rohan uniknął kolejnego ciosu, jednak niewątpliwie będzie miał siniaka.
Jeszcze jedno szarpnięcie i Selene znalazła się na jego ramieniu.
Zabierzcie tę…!- warknął Rohan.
Rohan ruszył do najbliższej tawerny, stwierdził z niezadowoleniem , że tłum nie rozstąpił się przed nim, kiedy ludzie się zorientowali dokąd zmierza natychmiast ruszył za nim.
Świetnie przynajmniej mieli tyle rozsądku, by zostawić dwa wolne stoliki dla głównych bohaterów, posadził Selene na krześle, kiedy próbowałam wstać , pchnął mnie znowu.
Siedź!- warknął Rohan.
Rohan nie mógł uwierzyć, jego cicha , łagodna Nimfa obnażyła zęby i zawarczała na niego, Rohan miał ochotę ją za to ucałować, bo w końcu zawarczała na niego porządnie, a nie parskała jak kotka jak dotychczas.
Jednak Książę był pewien , że gdyby spróbował ją pocałować uderzyła by go, a później zapewne miałaby wyrzuty sumienia.
Przytrzymał Selene na krześle, a dwaj inni mężczyźni wciągnęli do tawerny Mercedes i posadzili ją przy drugim stole, Selene ciągle gotowała się w środku , więc ją puścił.
Co się tu na Piekło wyprawia?- zapytał stanowczo złotooki Książę.
Zaatakował mnie, tylko dlatego, że powiedziałam, że nie będzie dla nas pracować kiedy zamieszkam w zamku!- krzyknęła Mercedes.
Ponieważ nigdy nie zamieszkasz w Pałacu, nie jest to żaden problem- rzekł Rohan.
Rohan spojrzał na mnie, ja pokręciłam głową.
Oto chodziło, nie przyszło Ci głowy, że ona kłamie- rzekł czarnowłosy mężczyzna.
Oczywiście, że wiem, że ona kłamie, ale powiedziała…!- warknęłam.
Będę z tobą mieszkać!- krzyknęła Czarownica.
Pragniesz mnie, kiedy byłam w twoim łóżku, powiedziałeś…- rzekła Mercedes.
Powiedziałem, że cię zabiję, jeśli jeszcze raz cię w nim zobaczę- powiedział Rohan.
W całej tawernie, rozległ się zbiorowy jęk.
Nie mówiłeś poważnie, kłamałeś żebym- rzekła Czarownica.
Nie kłamałem- odparł lodowato spokojnym głosem czarnowłosy mężczyzna.
Mercedes zapatrzyła się na Rohana.
Rohan odwrócił się do mnie.
Czy to wszystko?, powiedziała coś jeszcze ?- zapytał Rohan.
Rohan zobaczył jak rozglądam się , jak obserwuję twarze ludzi, którzy czekali na odpowiedź.
Widział jak temperament Selene zamiera, a górę bierze jej cicha natura.
Nic- odparłam.
Rohan wiedział, że było coś jeszcze , widząc jak nie chce spojrzeć w jego oczy.
Wydobędzie to z niej , kiedy wrócą do zamku.
I jak upewni się, że te siniaki i zadrapania to najpoważniejsze z jej obrażeń.
Co jeszcze powiedziała- rzekł mroczny głos od progu.
Na ognie piekielne, ostatnia rzecz jakiej potrzebował teraz Rohan, to interwencja Cassidy.
Zapatrzyłam się na Złoty Kamień Cassidy, wiszący na jej szyi.
Później spojrzałam w błękitne oczy Czarownicy i przełknęłam ślinę.
Powiedziała, że oskarży Rohana o gwałt, aby później jej służył- powiedziałam.
Przecież to Książę Wojowników z Czarnym Kamieniem, jak zamierzała go kontrolować?- zapytała Cassie.
Nie odpowiedziałam od razu, dotknęłam dłonią zakrwawione wargi.
Za pomocą Pierścienia Posłuszeństwa- powiedziałam.
To oszczerstwa!- krzyknęła Mercedes.
Czyżby , możemy to łatwo sprawdzić- powiedziała błękitnooka Czarownica.
Błagam Cię Cassie , nie rób tego- powiedział na psychicznej nici Rohan.
Jednak Cassie , jakby nie słyszała prośby Rohana.
Czy otworzysz przede mną swój umysł Selene wiedząc, że kłamstwo cię zniszczy- powiedział Cassidy.
Ależ oczywiście- rzekłam pewnie.
A ty Mercedes, czy otworzysz przede mną swój umysł wiedząc, że kłamstwo cię zniszczy- powtórzyła Cassidy.
Mercedes pokręciła przecząco głową, Rohan opanował dreszcz, kiedy Cassie przeniosła wzrok na niego.
Teraz już wiedział, jaką potężną moc posiada Cassie, moc zaglądania do ludzkich umysłów, wykrywania kłamstw i uśmiercania tych, co kłamią.
Wściekłość Cassidy była jak żywe stworzenie i nie potrzebowała wiele , by je uwolnić.
Cassidy przyglądała się mnie i zniknęła, natomiast Rohan pozostał sam z ubłoconą Czarownicą i wkurzoną Nimfą.
Wy dwaj zaprowadźcie panią Mercedes do domu- rzekł Rohan.
Chcę, żeby została ukarana!- krzyknęła Czarownica.
Kiedy Mercedes zniknęła Rohanowi z oczu, Książę spojrzał na mnie.
Jeśli chodzi o Ciebie , chodź fiołkowooka Kotko, wracamy do domu póki możesz jeszcze chodzić- rzekł Rohan.
Nie masz pojęcia moja Bogini, jaka jutro będziesz cała obolała- rzekł złotooki Książę.
Nie martw się o posiłek Selene, zapakuję koszyk i coś wam przyniosę- powiedziała Jasmin.
Koszyk, zakupy i wszystkie rachunki- jęknęłam.
Postanowiwszy przerwać tę dyskusję Rohan objął mnie w tali i wróciliśmy do zamku.
Przykro mi- powiedziałam.
Przykro to Ci dopiero będzie Księżniczko- rzekł stanowczo Rohan.
Rohan zaprowadził mnie do basenu i przytrzymał mnie za ramię, kiedy wchodziłam do wody, potem sam się rozebrał i przyłączył się do mnie.
Dobrze, zobaczmy co my tu mamy- rzekł Rohan.
Rohan przywołał gąbkę, zanurzył we wodzie i zmył trochę błota z mojej twarzy.
Obserwowałam twarz Rohana, kiedy zajmował się moimi sinikami i zobaczyłam w jego złotych oczach błysk gniewu, kiedy zobaczył małe rozcięcie.
Potem Rohan zawarczał, kiedy spojrzał na moje ręce.
Nie pamiętałaś, aby osłonić dłonie, zanim wdałaś się w bójkę- rzekł Rohan.
Ty również się nie osłoniłeś , zanim zacząłeś interweniować Kochany- powiedziałam.
Cóż nie przypuszczałem, że moja kochanka i żona zapragnie publicznie kopnąć mnie w krocze!- warknął złotooki Książę.
Moja kochanka i żona, te słowa rozgrzały mnie bardziej niż ciepła woda.
Owszem Rohan nie powiedział, że mnie kocha, jednak ja nie chciałam zniszczyć naszego niezobowiązującego związku.
Mówiąc mu, o mojej miłości do niego, czułam tę miłość jak we mnie rośnie i miałam nadzieję, że kiedyś i Rohan poczuje to samo.
W pewnym momencie dotarło do mnie co zrobiłam.
Bardzo Cię przepraszam- powiedziałam.
Za co?- zapytał Rohan.
Urządziłam publiczną scenę, przepraszam, że przyniosłam Ci wstyd- rzekłam.
Rohan uniósł mi lekko podbródek.
Księżniczko, trzeba czegoś więcej niż publiczna bójka, aby mnie zawstydzić- powiedział złotooki mężczyzna.
Nigdy w życiu, nie zrobiłam czegoś podobnego- odprłam.
Więc, dlaczego zrobiłaś to dzisiaj?- zapytał Rohan.
Poczułam przypływ złości, kiedy przypomniałam sobie wyraz twarzy Mercedes i rzeczy, który mówiła.
Chciała Ci zrobić krzywdę, chciała Ci odebrać wszystko- rzekłam.
Nie potrafiłam rozszyfrować tego złotego spojrzenia mojego Księcia.
Czułe, pełne żaru, kryło się w nim coś jeszcze, ale nie wiedziałam co.
Aż tyle dla Ciebie znaczę, moja Pani?- zapytał Książę.
Tak, aż tyle dla mnie znaczysz Kochany- odparłam.
Rohan uśmiechnął się do mnie, poczym musnął wargami moje usta.
A czy dość, byś pozwoliła mi się porozpieszczać bez warczenia- rzekł namiętnie Rohan.
Ja…czy mam wybór?- zapytałam.
Nie, ale możesz mruczeć lubię tę dźwięk- powiedział Rohan.
Rohanie- szepnęłam i objęłam go za szyję.
Zamknęłam oczy poczułam, że Rohan mnie unosi, poczułam jak wchodzi we mnie.
Twardy, gorący, duży i gotowy tylko dla mnie.
Właśnie tak moja Bogini posiądź mnie, chcę abyś mnie posiadła- szepnął Rohan.
Chcę- odparłam.
Uniosłam się na fali rozkoszy, ledwie byłam świadoma, że Rohan wyciągnął mnie z basenu.
Wytarł do sucha i położył do łóżka, nie mogłam ocknąć się z tej rozkoszy.
Rzuciłeś na mnie senne zaklęcie prawda- wymruczałam.
Podziękujesz mi za, to później Kochana- odparł Rohan.
Kocham Cię- rzekłam.
Miło mi to słyszeć moja fiołkowooka Pani, ponieważ ja też Cię Kocham- rzekł czule złotooki Książę.
Śniłam oczywiście, że śniłam , ale uśmiechnęłam się poddając się temu marzeniu.
Rohan przygotował sobie kawę i zajrzał do lodówki, gdzie znajdowała się wczorajsza kolacja, którą przygotowała pani Hunter.
We dworze nadal było dużo śniegu, ale tam gdzie świeciło słońce śnieg stopniał.
Myślał o Selene i Cassidy pod pewnymi względami były do siebie podobne Nimfa i silna Czarownica, ale te same zalety czyniły je obydwie wyjątkowymi.
Selene kochała go, ciekawe czy zdawała sobie sprawę, że powiedziała to na głos.
Rohan przywołał pudełko na obrączki, kiedy kupował Selene naszyjnik z pereł , zamówił te dwie obrączki.
Z masy perłowej i bursztynu dla Selene i złota obrączka dla niego.
Obrączki ślubne , Rohan chciał włożyć na palec Selene tą obrączkę i sam chciał nosić obrączkę.
Obrączki były symbolem oddania, partnerstwa ….i miłości, przeżyli ze sobą rok, Selene widywała go w najgorszych momentach.
Przeszła z nim ruję i miał nadzieję, że pokazał się Selene także z tej najlepszej strony, że dowiódł jej swojej wartości jako mężczyzna.
Tak nadszedł już czas , aby wypełniło się przeznaczenie, nadszedł czas aby poprosić Selene by dzieliła z nim życie jako jego żona.
Rohan bardzo czekał na tę moment, bardzo chciał zostać mężem Selene, ale najpierw musi zdecydować co zrobi z Mercedes.
Tymczasem ja wbiegłam do tawerny i z ulgą stwierdziłam, że za barem stoi Jasmin.
Jasmin wyglądała na zadowoloną, że goście jeszcze nie schodzili się na obiad.
Potrzebuję butelkę wina, może …nawet dwie- powiedziałam.
Urządzacie przyjęcie?- zapytała Jasmin.
Przyjęcie to byłaby zabawa…a to- rzekłam i usiadłam na krześle.
Wieści się rozeszły- rzekłam.
Wczoraj wieczorem, w tawernie wszyscy mówili o wygnaniu Mercedes- powiedziała właścicielka tawerny.
Jasmin nalał mi i sobie filiżankę kawy i położyła na blacie.
Dobrze, że Rohan to zrobił, wreszcie pozbyliśmy się tej Czarownicy-powiedziała Jasmin.
Za zdrowie Księcia Sin City- rzekła właścicielka tawerny.
Po chwili dołączył do nas mąż Jasmin, również właściciel tawerny.
Jak się dziś czuje Lady Selene?- zapytał Ali.
Potrzebuję dwóch butelek wina- odparłam.
Dodałbym jeszcze kilka butelek brandy, Książę będzie potrzebował czegoś mocniejszego zanim ten dzień się skończy- powiedział właściciel tawerny.
Lepiej już pójdę- rzekłam.
Po chwili na blacie pojawiły się dwie butelki wina i kilka butelek brandy.
Dziękuję- rzekłam i wyszłam z tawerny u boku miałam Radżę.
Wbiegłam do zamku, bez tchu, potargana i piękna.
Rohan poczuł przypływ pożądania na mój widok.
Rohanie ja…dzień dobry Książę Khanie- rzekłam.
Witaj Lady Selene- powiedział Khan i lekko się ukłonił.
Czy napije się Książę czegoś?- zapytałam.
Rohan uśmiechnął się w duchu na widok moje zrozpaczonego spojrzenia, jakie mu rzuciłam.
Niemal słyszał jej myśli, przebyła daleko podróż od tej przerażonej Nimfy, która trzęsła się w zeszłe lato w jego pałacu.
Dziękuję Pani, ale muszę już wracać – rzekł Khan.
Kiedy Książę wyszedł, Rohan zamknął drzwi i wyszedł do ogrodu pocierając twarz dłońmi.
Nie obchodzi mnie, kto będzie usiłował się tu dostać przez następną godzinę, musimy chwilę odpocząć Ty i ja- rzekł Rohan.
Kupiłam wino i trochę brandy- powiedziałam.
Przytul mnie, to mi lepiej zrobi niż wino i brandy razem wzięte- rzekł Książę.
Spojrzałam zaskoczona na Rohana, po czym rzuciłam mu pełen zrozumienia uśmiech i objęłam go mocno.
Mój biedny Rohan, miałeś okropny dzień prawda- powiedziałam.
A to jeszcze nie koniec- odparł Rohan.
Kiedy wyszłam z biblioteki, usłyszałam podniesione głosy.
Pomyślałam, że jestem tchórzem , skoro Alexandra budzi we mnie taki strach.
Jednak nie zlękłam się na tyle, stanęłam w progu drzwi.
Było mało prawdopodobne, że któreś z nich mnie zauważy.
Szczególnie, że w głosie Alexandry słyszałam wielką wściekłość.
Nie mów do mnie, takim tonem!- krzyknęła Alexandra.
Jakim , nie jestem niewolnikiem, nad którym masz władzę- powiedział stanowczo Rohan.
Jeśli nie podoba ci się mój ton, to wynoś się z mojego Pałacu!- warknął Książę.
Wygnałeś arystokratyczną Czarownicę z powodu…- powiedziała Alexandra.
To była kłamliwa i wykorzystująca mężczyzn Czarownica, pamiętaj, że chciała oskarżyć mnie o gwałt!- krzyknął Rohan.
Masz na to, tylko słowo jakieś nimfy!- krzyknęła Alexandra.
Owszem, która zgodziła się otworzyć umysł przed Najpotężniejszą Czarownicą wiedząc, że kłamstwo ją zabije- powiedział złotooki mężczyzna.
Do diabła Alexandro, to bez znaczenia czy faktycznie by mnie oskarżyła, ale mogłaby to zrobić innemu mężczyźnie, który nie potrafiłby się bronić przed Pierścieniem Posłuszeństwa- rzekł stanowczo Książę.
A ty, co byś zrobił?- zapytała Czarownica.
Rozerwałbym ją na kawałki, nie przeżyłaby godziny po założeniu mi pierścienia- rzekł stanowczo Rohan.
Zasłoniłam usta ręką, aby nie krzyknąć, przez dłuższą chwilę, nic nie przerwało niemiłosiernej ciszy.
Odważyłam się wyjrzeć za drzwi, Rohan odwrócił się do Alexandry tyłem, ten wyraz jego twarzy…drapieżnik.
Rohan wyglądał wspaniale, ale i przerażająco, śmiech Rohana był ostry i pełen goryczy.
Widziałem setki takich jak Mercedes, kiedy byłem niewolnikiem , nie przeżyły stosunku ze mną – powiedział Rohan.
Wiesz dlaczego przestały wykorzystywać mnie jako niewolnika dla przyjemności, ponieważ byłem bezwzględny!- warknął Książę.
Sypialnia była dla mnie miejscem morderstw, rozkoszowałem się przelaną krwią , krzykiem i bólem tych podłych czarownic- powiedział ciemnowłosy mężczyzna.
Przestań!- krzyknęła Alexandra.
Dlaczego? Robisz się wrażliwa?. Gardzę takimi jak Mercedes- powiedział ostro Rohan.
To pełna życia i wykształcona arystokratyczna Czarownica- rzekła Alexandra.
Pozwoliłem jej żyć, więc niech ci to wystarczy!- warknął Książę.
Zapadła cisza, a potem usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, schowałam się w bibliotece nogi mi się trzęsły.
Położyłam książkę, obejrzałam się i zobaczyłam Rohana stał oparty o ścianę i obserwował mnie.
Masz coś do powiedzenia w tej sprawie, więc mów!- warknął Rohan.
Nie jesteś bezwzględny Kochany- powiedziałam.
Rohan uśmiechnął się do mnie.
Jestem Księciem Wojowników , moja Piękna Bogini urodziłem się bezwzględny- powiedział Rohan.
Nie w taki sposób, nie w łóżku- powiedziałam.
Nie cofnęłam się, kiedy Rohan objął mnie w tali.
Owszem jestem , taki byłem, taki mogę się stać ponownie- rzekł Rohan i musnął palcami moje włosy.
Chciałem zostać Twoim kochankiem, stałem się Twoim kochankiem , oto różnica być z Tobą w łóżku, to jak unosić się do nieba- rzekł Rohan.
Jestem Twoim kochankiem Selene, a Ty jesteś moją kochanką – powiedział czule złotooki Książę.
Objęłam Rohana i wtuliłam się w jego ramiona.
Czy to będzie problem między Tobą, a Alexandrą?- zapytałam.
Rohan musnął ustami moją skroń.
Zawsze są jakieś problemy między mną, a Alexandrą- rzekł Rohan.
Chodź na kolację przygotowała ją pani Hunter- powiedziałam.
Więc może otworzę butelkę wina…- rzekł Rohan.
Nagle Rohan zesztywniał , kiedy się cofnął jego oczy płonęły wściekłością, zawarczał i obnażył zęby.
Myślałaś, że to przede mną ukryjesz , sądziłaś, że zostawię Cię z tymi mężczyznami samą i bezbronną- powiedział Rohan.
Nie byłam bezbronna, to dopiero się zaczęło- powiedziałam.
Nie przypuszczałam, że Rohan potrafi wyczuć zapach krwi miesięcznej , kiedy było to kilka kropli.
Zanim Rohan zaczął by na mnie krzyczeć, odwróciłam się i wyjęłam z szuflady sześć pergaminów, które sama przygotowałam.
Proszę- rzekłam.
Rohan wziął ode mnie kartki i zmarszczył brwi.
Przeczytał treść , kiedy na mnie spojrzał w jego złotych oczach był cień wściekłości.
Jednak na ustach Rohana pojawił się ten leniwy i argonaucki uśmiech.
Zezwolenie na rozpieszczanie?- zapytał Rohan.
Tak- odparłam.
To mnie upoważnia do dwudziestu minut rozpieszczania bez Twojego warczenia i narzekań?!- rzekł zdziwiony Rohan.
Zastanawiałam się czy powinnam wspomnieć Rohanowi, że to żart.
Poczułam się dziwnie, kiedy uśmiech Księcia stał się bardziej leniwy i bardziej arogancki.
Rohan wziął jeden z pergaminów do ręki, a pozostałe zniknął.
Rezerwuję ten- rzekł Książę.
Co takiego…?!- powiedziałam zaskoczona.
Żadnego warczenia, żadnych narzekań sama tak napisałaś- powiedział Rohan.
Ale…- rzekłam.
Rohan mnie pocałował , kiedy się cofnął.
Cokolwiek chciałam powiedzieć w jednej chwili stało się nieważne.
Powinnaś zobaczyć swój wyraz twarzy, mała, naburmuszona Kotka- rzekł Rohan.
No tak przynajmniej , udało mi się go rozbawić.
Przyglądałam się jak Rohan nalewa wino i podaje posiłek.
Następnego dnia obudziłam się niesamowicie szczęśliwa, ruszyłam do stajni z przygotowanym posiłkiem dla zwierząt.
Następnie zabrałam Radżę i Romulusa do ogrodu, dzień był cudownie ciepły i słoneczny.
Tak zaczęła się wiosna.
Cóż za urocze zwierzęta- rzekł głos.
Uniosłam głowę, zaniepokoił mnie przyjazny ton głos Alexandry.
Rohana nie ma we dworze- powiedziałam.
Wiem, przyszłam do ciebie- powiedziała Alexandra.
Po co?- zapytałam.
Zacisnęłam usta, próbując wziąć się w garść i okazać gościnność, zazwyczaj z Alexandry promieniowała wielka niechęć do mnie.
Więc to nieoczekiwane ciepło w jej głosie sprawiło, że poczułam się bardzo niepewne.
Zależy ci na Rohanie prawda?- zapytała Czarownica.
Tak, ja …Kocham go bardzo mi na nim zależy- powiedziałam.
Więc zrób to, co jest najlepsze dla niego Selene- powiedziała Alexandra.
Ja nie bardzo rozumiem- rzekłam.
Przyglądałam się Alexandrze sprawiała wrażenie bardzo wzburzonej.
Czy mogłabym , dostać coś do picia?- zapytała Czarownica.
Ależ oczywiście- powiedziałam.
Zaprowadziłam matkę Rohana w głąb ogrodu i posadziłam na ławce, gdzie krążył Romulus.
Alexandra nie lubiła Romulusa, zapewne dlatego, że wilk nazywał ją „samicą Sadiego”, robiło się nieprzyjemnie , kiedy oboje byli blisko siebie.
Wstawię wodę na kawę- rzekłam.
Dziękuję- rzekła Alexandra.
Żadna z nas nie powiedziała ani słowa, dopóki nie przygotowałam kawy, Alexandra upiła łyk z filiżanki.
Między mną, a Rohanem są pewne nieporozumienia, ale pragnę tylko tego, co jest najlepsze dla mojego syna- powiedziała Alexandra.
Wiem, że czasami byłam dla ciebie surowa Selene, pragnę dla ciebie jak najlepiej- rzekła Alexandra.
Czy nie widzisz co się dzieje, za bardzo ułatwiasz mu zabawę w zamku- powiedziała Czarownica.
Co takiego?- zapytałam.
Zaspakajasz wszystkie jego fizyczne potrzeby, więc nie szuka żony- rzekła Alexandra.
Żony- rzekłam.
Sądzisz, że to dla mnie łatwe, dziewczyno Rohan pochodzi z rodziny SaDiablo, jego rodzina nigdy nie zaakceptuje zwykłej nimfy bez pochodzenia i wykształcenia jako jego żony- powiedziała Czarownica.
Ale…lubią mnie- powiedziałam.
Oczywiście, że cię lubią, ale lubienie nie ma nic wspólnego z akceptacją- powiedziała Alexandra.
Alexandra przeczesała włosy i ze smutkiem spojrzała na mnie.
Nawet jeśli poprosi cię o rękę, zawsze będziesz kimś obcym, nigdy nie zostaniesz jedną z nich- rzekła Alexandra.
Zamierzasz za pomocą seksu, przykuć Rohana do dziewczyny, która jest tylko nadworną Uzdrowicielką – rzekła Czarownica.
Czułam jak mój własny szloch dławi mi gardło.
Nie przykuwam Rohana do siebie- powiedziałam.
Więc pozwól mu odejść, Matko nocy Selene błagam cię uwolnij mojego syna- powiedziała Alexandra.
Jeśli naprawdę go kochasz, zrób to dla niego- rzekła Czarownica.
Nie mogę teraz myśleć, muszę się zastanowić- odparłam.
Wiec zastanów się – odparła Alexandra i zniknęła.
Nie mogłam się ruszyć, ledwie mogłam oddychać.
Kiedy usłyszałam, że Alexandra wyszła , oparłam głowę na rękach i zapłakałam.
Rohan stał na górze, z której widać było jego dwór, gładził palcem dwie obrączki ukryte w pudełku, czas aby wypełniło się przeznaczenie Selene i jego.
Zauważył, że od wczoraj coś złego działo się z Selene, ale nie chciała mu powiedzieć co.
Odsuwała się od niego , nawet w łóżku tak reagowała, że poprzestał tylko na kilku pocałunkach.
Co to mogło znaczyć, mógł dowiedzieć się tylko w jeden sposób.
Rohan zamknął pudełko i ruszył do zamku, ujrzał Selene pogrążoną w zabawie z Ikarem i zwierzętami.
Jednak widział, że Selene jest bardzo zagubiona i przygnębiona.
Selene- rzekł Rohan.
Podskoczyła na dźwięk głosu Rohana.
Nie wiedziałam, że już wróciłeś- rzekłam.
Muszę z Tobą o czymś porozmawiać- rzekł Rohan.
Tak…o czym?- zapytałam.
Rohan zobaczył, że zbladłam, coś było nie tak, coś wzbudzało jego niepokój.
Tylko nie wiedział, co to jest.
O czym- powiedziałam drżącym głosem.
Rohan odwrócił wzrok, sądził, że to będzie łatwe.
Przecież to ukoronowanie tego, co było między nimi od dawna i co było im przeznaczone.
Kocham Cię Selene, pragnę Cię poślubić , chcę byś została moją żoną , chcę zostać Twoim mężem- powiedział złotooki Książę.
Nic nie odpowiedziałam, tylko cofnęłam się o kilka kroków.
Ja…nie mogę- odparłam.
Przemyśl to jeszcze, przecież było nam razem dobrze- rzekł Rohan.
Nie mogę- powtórzyłam.
Odwróciłam się i spojrzałam w niebo.
Ikarze podejdź do mnie- rzekł Rohan.
Słucham Książę- rzekł chłopiec.
Zabierz Radżę na spacer po za mury zamku- powiedział Książę.
Dobrze- rzekł Ikar i zniknął z tygrysem za bramom zamku.
Kiedy Ikar i Radża wyszli , Rohan podszedł do drzewa i oparł się o nie , patrząc mi prosto w oczy.
Dlaczego?- zapytał Rohan.
Ponieważ to nie mnie potrzebujesz, jestem tylko nadworną Uzdrowicielką- rzekłam i pobiegłam w głąb ogrodu.
Selene , poczekaj do diabła!- krzyknął czarnowłosy mężczyzna.
Rohan pobiegł za mną i zobaczył mnie nad brzegiem strumienia.
Przyniosłabym tylko wstyd mężczyźnie, który jest synem Wielkiego Lorda- powiedziałam.
Rohan cofnął się o krok, zakręciło mu się w głowie, oparł się o pień drzewa.
Nie chcesz za mnie wyjść, ponieważ Lucyfer jest moim ojcem?!- rzekł zaskoczony Rohan.
Na ognie piekielne dziewczyno!, on Cię przecież uwielbia!- krzyknął Rohan.
Nie mogę skażać krwi SaDiablo, zależy mi na Tobie Rohanie pozostanę Twoją kochanką jak długo zechcesz, ale nie mogę Cię poślubić-powiedziałam.
Rohan zaśmiał się gorzko i oparł się o kamień.
Więc to tak, jestem dość dobry do łóżka, ale nie na tyle żeby za mnie wyjść , i tu się mylisz Nimfo- rzekł stanowczo Rohan.
Nie chcesz za mnie wyjść twój wybór, chcesz pracować jako moja służąca świetnie, ale wynoś się z moich apartamentów przed moim powrotem- powiedział Książę.
Nie jestem twoją zabawką, a bez miłości tylko grzałbym ci łóżko!- warknął ciemnowłosy mężczyzna.
Rohan wsiadł na konia i odjechał jak najdalej od kobiety, która sprawiła mu taki ból.
Rohanie- szepnęłam.
Co ja najlepszego zrobiłam?, dlaczego?- zapytałam samą siebie.
Byłam oszołomiona, strasznie bolała mnie głowa, odniosłam wrażenie, że moje myśli oplotła jakaś pajęczyna.
Trudno było mi się skupić, ale czułam, że coś jest nie tak.
Rohan był taki dotknięty moją odmową, nie powinien czuć się, aż tak zraniony.
Dość dobry do łóżka, ale nie do małżeństwa tak brzmiały jego słowa.
To okropne, jeśli w to uwierzył, jak miałam teraz odejść skoro cierpiał tak bardzo.
Wróciłam do ogrodu i próbowałam skupić się na swoich zajęciach.
Kocham go, nie chcę odchodzić, dlaczego muszę odejść- powiedziałam.
Rohan wszedł do gabinetu Lucyfera , żałował , że nie jest dzieckiem i nie może usiąść ojcu na kolana.
Był jednak Księciem wojowników i nie mógł prosić go o pocieszenie, więc postanowił zmęczyć fizycznie ciało.
By znaleźć ulgę w bólu, które zadały mu słowa Selene.
Poprosiłem Selene o rękę- powiedział Rohan.
Rohan zobaczył jak Lucyfer się spiął i zastanawiał się, czy jego fiołkowooka Nimfa nie miała przypadkiem racji.
Czyżby ojciec rzeczywiście był przeciwny temu małżeństwu.
Nie wyglądasz na szczęśliwego- powiedział Lucyfer.
Odmówiła mi- odparł Rohan.
Dlaczego?- zapytał Wielki Lord.
Ponieważ jestem Twoim synem, więc nie musisz się martwić o czystość krwi SaDiablo- rzekł złotooki Książę.
Drzwi do gabinetu zatrzasnęły się z siłą, od której zatrzęsły się ściany.
Rohan odwrócił się i zobaczył jak Lucyfer wstaje z fotela.
Nie zrobisz mi tego, nie wykorzystasz mnie w ten sposób , Selene jest Tobie przeznaczona- powiedział Lucyfer.
Rohan poczuł niepokój, serce zaczęło mu bić szybko, na widok oczu ojca.
W jaki…ja- powiedział Rohan.
Nie wykorzystasz mnie jako broń, przeciw własnemu sercu!- krzyknął Wielki Lord.
Nie wykorzystuję Cię- odparł Rohan.
Lucyfer zaczął mówić, a słowa płynęły niczym lawina.
Rohan niewiele z tego zrozumiał, ale uchwycił niektóre słowa i imię Rahul.
No tak otworzyłem starą ranę- powiedział cicho Rohan.
Ojcze!, Ojcze!- krzyknął Rohan.
Rohan nie usłyszał żadnej odpowiedzi, potok słów ucichł.
Ale w powietrzu, nadal wibrowała wściekłość.
Wybacz mi, nie ja Cię nie wykorzystuje , ale wymówka Selene to nic- rzekł Książę.
Rohan nie mógł wyjść z gabinetu, dopóki Lucyfer sam go nie wypuści.
Zaczął nerwowo krążyć po gabinecie.
Jestem tylko zwykłą Nimfą myślałem, że mamy to już za sobą, ale się pomyliłem- powiedział Rohan.
Prawda jest taka, że ona nie chce za męża Księcia Wojowników z Czarnym Kamieniem, może z takim iść do łóżka, ale nigdy za niego nie wyjdzie- rzekł złotooki Książę.
Rohan odwrócił się do drzwi.
Wypuść mnie- rzekł Rohan.
Dokąd idziesz?- zapytał Lucyfer.
Jak najdalej od ludzi i tej ziemi- odparł Rohan.
Drzwi otworzyły się Rohan wskoczył na konia, zastanawiając się co oznacza pustka w oczach jego ojca.
Natychmiast się cofnęłam , kiedy Alexandra weszła do ogrodu.
Nie posłuchałaś ostrzeżenia!- zawarczała Alexandra.
Zrobiłam o co prosiłaś, powiedziałam Rohanowi , że nie wyjdę za niego , kiedy mnie oto prosił dziś rano!- krzyknęłam .
Więc mam nadzieję, że jesteś zadowolona mała nimfo- rzekła Czarownica.
Jednak zamierzasz tu zostać , będziesz jątrzyć by rana się nie zabliźniła- powiedziała Alexandra.
Nie!- krzyknęłam .
Czułam się pokonana, nie potrafiłam się przeciwstawić tym słowom.
Zostałaś tu tak długo, aby ci się oświadczył, zamiast odejść od razu!- warknęła Alexandra.
Więc cokolwiek mu się teraz stanie, spadnie na twoją głową- powiedziała Alexandra.
O czym ty mówisz?- zapytałam.
Poszedł walczyć z Satyrami, z tą dziką rasą, ruszył do walki samotnie, jeśli zginie to będzie twoja wina- rzekła Czarownica.
Nie!- krzyknęłam.
Odejdź Selene zniknij, jeśli przeżyje twoja obecność będzie dla niego torturą- powiedziała Alexandra.
Rohan zginie z mojego powodu, powinnam odszukać Wielkiego Lorda, ale on będzie mnie za to winił- powiedziałam.
Alexandra już dawno wyszła, zdołałam wstać i dotrzeć do strumienia obmyłam twarz.
Spakuję się i odejdę, nie chciałam być torturą dla mężczyzny, którego Kocham.
Najpierw jednak muszę zająć się zwierzętami, zanim odejdę.
Z oczy popłynęły mi łzy, głowa mnie bolała od pajęczyn , których było pełno.
Nagle usłyszałam głos Ikara.
Selene co się stało, siostrzyczko jesteś bardzo przygnębiona- powiedział cicho Ikar.
Ikarze muszę odejść , a na jakiś czas, ale wrócę obiecuję- powiedziałam.
Ja pójdę z tobą- powiedział chłopiec.
Nie Ikarze ty zostaniesz, musisz opiekować się zwierzętami, kiedy mnie nie będzie- rzekłam.
W tym samym czasie w gabinecie.
Lucyfer krążył po gabinecie , usiłując usunąć z umysłu bolesne wspomnienia.
Coś było nie tak, coś tu nie pasowało, a serce jego młodszego syna krwawiło z tego właśnie powodu.
Przywołał płaszcz , założył go na ramiona i wyszedł z gabinetu.
Kiedy drzwi stajni otworzyły się z trzaskiem, upuściłam miskę.
Nie martwiłam się o bałagan, ponieważ do stajni wpadł Lucyfer.
Zatrzymał się gwałtownie na mój widok, przyjrzał mi się uważnie i z niechęcią.
Powiedz mi dlaczego?- zapytał Lucyfer.
Nie wiem…- odparłam.
Moc Wielkiego Lorda rozbłysła w stajni, poczułam się pusta w środku, jakby zaczęła odzyskiwać siły po długiej chorobie.
Kochasz go, on Kocha Ciebie, jesteście sobie przeznaczeni, więc dlaczego odrzucasz tę miłość- rzekł Wielki Lord.
Ponieważ go Kocham, ale nie jestem tą, której potrzebuje, nie mówiąc już o przeznaczeniu!- krzyknęłam.
Powiem ci kogo potrzebuje mój syn, kobiety, która go kocha takim jakim jest i takiego akceptuje !- krzyknął Lucyfer.
Nie jestem dla niego, dość dobra!- krzyknęłam.
Nie jesteś dla niego dość dobra, tylko w jednym przypadku , kiedy nie kochasz go zbyt mocno- powiedział Wielki Lord.
Więc może masz rację Selene, myślałem , że masz więcej odwagi i serca , do widzenia moja pani- rzekł Lucyfer.
W słowie „pani” było tyle szyderstwa, że coś się we mnie złamało.
Natychmiast pobiegłam za Wielkim Lordzie.
Wielki Lordzie zaczekaj!- krzyknęłam.
Lucyfer zatrzymał się nad brzegiem strumienia.
Odwrócił się do mnie i czekał za skrzyżowanymi rękami na piersi.
Musisz go powstrzymać, musisz mu pomóc- rzekłam.
Powstrzymać przed czym?- zapytał Lucyfer.
Poszedł walczyć z Satyrami, zostanie ranny albo zginie- powiedziałam.
Wielki Lord zmarszczył brwi , po czym odwrócił się i spojrzał na otwartą bramę.
Widać nie zajęło mu to dużo czasu, skoro teraz jest w Sin City, i nie wygląda mi na martwego- powiedział Lucyfer.
Chodź zabiorę Cię do niego, moja Złota- rzekł Lucyfer.
Bez wahania chwyciłam rękę Lucyfera, nie ważne co o mnie myśli.
Nic się nie liczy, jeśli Rohan jest cały i zdrowy.
Rohan przemierzał główną ulicę Sin City, z trudem opanowując temperament.
Coś było nie tak, i właśnie to „coś” nie dawało mu spokoju.
Jeśli Selene nie chce go poślubić pogodzi się z tym.
Jednak nim wróci do zamku, aby przyprzeć do muru swoją fiołkowooką Boginię.
Musi poskromić swój temperament i nerwy kilkoma szklaneczkami wina.
Chwilę później z tawerny wybiegły Cassidy i Jasmin, a potem zobaczył swojego ojca z Selene.
Selene biegła w jego stronę i zatrzymała się gwałtownie tuż przed nim.
Ty durny mężczyzno!- krzyknęłam.
Rohanowi nic nie było, nie był ranny , nie miał siniaka, a tym bardziej nie był martwy.
Byłam taka szczęśliwa, że miałam ochotę skręcić kark swojemu Księciu.
Ja też Cię Kocham Księżniczko - powiedział Rohan.
Jak mogłeś być tak głupi!, jak mogłeś iść samotnie walczyć z Satyrami!- krzyknęłam.
Nie zamierzam zostać wdową, nim nie miałam szansy zostać Twoją żoną!- krzyknęłam.
Nie chciałaś zostać moją żoną, pamiętasz Księżniczko!- warknął złotooki Książę.
Nie, nie myślałam jasno, miałam wrażenie, że w głowie mam tysiąc pajęczyn- powiedziałam.
Rohan kontem oka zauważył, że Cassie i Lucyfer skrzywili się i dokładnie przyglądali się Selene.
Nim zdążyłam wszystko przemyśleć, Ciebie już nie było- rzekłam.
Jak mam za Ciebie wyjść, skoro sobie idziesz by dać się zabić- powiedziałam.
Cóż zazwyczaj zabita osoba umiera moja Śliczna, zresztą co Cię to obchodzi, skoro nie chcesz mnie poślubić!- warknął Rohan.
Ależ chcę, gdyby była tu Kapłanka wyszłabym za Ciebie w tejże chwili- rzekłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
Zaproponowała małżeństwo- powiedziała Jasmin.
Przy świadkach- odparła Cassidy.
Rohan odwrócił się i wskazał na mnie palcem.
Zgadzam się- odparł Rohan.
A on się zgodził- powiedziała radośnie Jasmin.
Przy świadkach, jak szybko możemy sprowadzić Kapłankę- rzekła złotowłosa Czarownica.
Zapadła bardzo długa cisza.
Może tu być za pół godziny- powiedziała Jasmin.
Ja mam zaprzężone konie, pojadę po nią- rzekł męski głos.
Spojrzałam na Rohana.
O bogowie zlitujcie się nade mną, co ja narobiłam- powiedziałam cicho.
Ja …powinnam- rzekłam nieśmiało.
W tym właśnie momencie Cassie chwyciła mnie za jedną ręką, a Jasmin za drugą.
Nie ma, na to czasu- powiedziała Cassie.
Przygotujesz się u nas- rzekła Jasmin.
Ale…- powiedziałam.
Ja pojadę do pałacu, ta morska sukienka będzie pięknie wyglądała na ślubie, a ten perłowy naszyjnik, który dostałaś od Rohana będzie doskonale pasował- rzekła błękitnooka Czarownica.
Musimy sprawdzić, co możemy przygotować na ucztę weselną- rzekła Jasmin.
Każę Aliemu zajrzeć do piekarni i sprawdzić czy zostały jakieś ciasta- powiedziała Jasmin.
Pani Hunter, upiekła ich sporo- powiedziałam.
Czyż to nie wspaniały zbieg okoliczności, przywiozę je- rzekła Cassidy.
Ale…- rzekłam.
Poczułam na policzku dłoń, zajrzałam w błękitne oczy Cassie.
Unosiła się z nich mroczna, łagodna moc, która przepłynęła przeze mnie.
Usuwając resztki pajęczyn i wątpliwości.
Kochasz go?- zapytała Cassie.
Nad życie- odparłam.
Cassidy przyglądała mi się uważnie, a potem promiennie się uśmiechnęła.
Więc witaj w rodzinie siostrzyczko- powiedziała Cassie.
No chodź już- odparła Jasmin.
Jasmin szarpnęła mnie, Cassie popchnęła i tym sposobem znalazłam się w sypialni.
Gdzie miałam przygotować się do własnego ślubu.
Rohan stał na ulicy obserwując, jak ludzie biegają po sklepach.
Przekrzykując się propozycjami do uczty weselnej.
Miałeś rację chłopcze, jest zadziorna kiedy jest wkurzona- rzekł Lucyfer.
Nie myślała- rzekł Rohan.
Więc masz zamiar dać swojej narzeczonej , czas do namysłu?- zapytał Wielki Lord.
Do diabła nie, ale skąd wpadła na pomysł, że poszedłem walczyć z Satyrami- powiedział złotooki Książę.
Pajęczyna, mówiła coś o pajęczynach- rzekł Rohan.
Rohan spojrzał na Lucyfera i już wiedział co kryje się za gniewem ojca.
Powiedziałem Twojej matce, że jeśli jeszcze raz będzie się wtrącać w to, co się dzieje między Tobą, a Selene, to zabiorę ją w najciemniejszy zakamarek Piekła- powiedział stanowczo Wielki Lord.
Przez moment Rohan nie mógł myśleć, nie mógł oddychać.
To nie była próżna groźba jego ojciec takich nie rzucał.
Zostaw to, nie chcę rozlewu krwi w dniu mojego ślubu- rzekł czarnowłosy mężczyzna.
Cóż więc zamierzasz tak stać, czy przebierzesz się do ślubu mój drogi- powiedział Lucyfer.
Tak oczywiście, że się przebiorę- odparł Rohan.
Lucyfer stał w otwartych drzwiach tawerny, ludzie tańczyli w środku i na ulicach.
Lucyfer mrugnął do Achillesa , kiedy wślizgnął się do Sali.
Wiesz prawda?- zapytała Cassidy.
Zajmę się tym, mała Czarownico- rzekł Lucyfer.
Więc ja idę tańczyć- powiedziała złotowłosa Czarownica.
Lucyfer spojrzał na Rohana, jego syn ze swoim gorącym temperamentem i tajemniczością będzie miał oddanych poddanych i przyjaciół.
Gdyż Selene, z tym jej ogniem i silną wolą, która jest ukryta pod powłoką Słodkiej Nimfy, pomoże mu zachować łączność z ludźmi, którymi włada.
Lucyfer ponownie spojrzał na ulicę i wtedy ją zobaczył, jej oczy płonęły tłumioną wściekłością, wysłał jej wiadomość o ślubie z grzeczności.
Ponieważ była matką Rohana.
Witaj Alexandro- powiedział Lucyfer.
Więc jednak, zrobiłeś po swojemu- rzekła ostro Alexandra.
To nie były zawody moja pani, przynajmniej nie dla Rohana- powiedział Wielki Lord.
Wielki Lord podszedł bliżej Alexandry i chwycił ją mocno za ramiona.
Nie jesteś teraz w Piekle, tylko dlatego, że Rohan się za tobą wstawił- powiedział Lucyfer.
A ja zamierzam przychylić się do jego prośby, to będzie mój prezent ślubny dla syna- rzekł Wielki Lord.
Jeśli kiedykolwiek rzucisz zaklęcie na Selene albo Rohana, złamię cię, pozbawię cię Kamieni i mocy i będziesz mogła tylko posługiwać się podstawowymi czarami zrozumiałaś- powiedział stanowczo Lucyfer.
Alexandra zbladła, ale nic nie odpowiedziała.
A teraz , czy weźmiesz udział w świętowaniu zaślubin naszego syna?- zapytał Wielki Lord.
Nie ma czego świętować- powiedziała szorstko Alexandra i zniknęła.
Rohan stanął tak, aby zasłonić mi widok.
Mroczny gniew Lucyfera i Cassidy ostrzegł go, kto właśnie przybył.
Rohan obrócił się lekko, tak by widzieć drzwi.
Nie chciała zostać?- zapytał Rohan.
Nie, nie chciała zostać- odparł Lucyfer.
Cóż niech i tak będzie- rzekł Rohan.
Rohana zabolało, że jego matka nie życzyła mu szczęścia.
Jednak nie był zaskoczony, próbowała rozdzielić go z Selene i poniosła porażkę.
Smutna prawda była taka, że chociaż Alexandra była jego matką, nigdy nie należała do rodziny.
Ja natomiast nie miałam szansy, aby zapytać Rohana co się stało.
Podszedł do nas Wojownik z Czerwonym Kamieniem.
Więc drogi bratanku, to jest dziewczyna, która skradła Ci serce?- zapytał Wojownik.
Fiołkowooka Bogini, to mój wuj Achilles Yaslan- rzekł Rohan.
Miło mi poznać- rzekłam.
Mam nadzieję, że moja nowa bratanica nie odmówi mi tańca- rzekł Achilles.
Poczekaj na swoją kolej, drogi przyjacielu ten taniec należy do mnie- rzekł inny męski głos.
Rohan poczuł jak się spinam, widział w moich oczach radość.
Mojego ojca już znasz- powiedział złotooki Książę.
Ugięły się pode mną kolana, Rohan objął mnie w tali i przytrzymał.
Wielki Lord Piekła poprosił mnie do tańca, jak wyglądam- rzekłam.
Wyglądasz pięknie Księżniczko, chwileczkę masz coś na nosie- rzekł Rohan.
Rohan patrzył na mnie z czułością, jak ścieram to niewidzialne coś.
Nadal się chwiałam , ale uśmiechnęłam się do Lucyfera , kiedy wyciągnęłam do niego rękę.
Jest Prześliczna bratanku- powiedział Achilles.
Tak i jest moja- powiedział cicho Rohan.
Odbijany- rzekł Rohan i poklepał ojca po ramieniu.
Mój zaborczy syn- mruknął Lucyfer.
To było niegrzeczne mój Kochany- powiedziałam.
A wkurzasz się o…- rzekł Rohan.
Prychnęłam i usiłowałam się uśmiechnąć.
W pewnej chwili Rohan zwolnił kroku, aż kołysaliśmy się w swoich ramionach.
Cassie zaproponowała, abyśmy spędzili miesiąc miodowy w Moontown, gdzie ma domek- rzekł Rohan.
Nie chciałabym sprawić kłopotu…- powiedziałam.
Powiedziała również, że porozmawia z Królową Sonią, żebym mógł Cię przedstawić jednorożcom- rzekł złotooki mężczyzna.
Jednorożcom to cudownie- powiedziałam.
Możesz mieć wszystko, co tylko zapragniesz moja fiołkowooka Piękności- powiedział Rohan.
Pragnę tylko Ciebie Kochany- powiedziałam cicho.
Rohan skubnął mnie w ucho.
Pozwolisz mi się dzisiaj porozpieszczać w nocy fiołkowooka Bogini?- zapytał namiętnie Rohan.
Cofnęłam się wyszczerzyłam zęby i warknęłam na Rohana,
Rohan zobaczył w moich oczach radość.
Śmiech Księcia wypełnił salę, potem uniósł mnie z ziemi i obrócił.
Kiedy Rohan postawił mnie na ziemi, chwyciłam się jego koszuli i zaczęłam warczeć.
Rohan uśmiechnął się do mnie, a ludzie wokół nas zaczęli się śmiać i klaskać.
Tak, oto moja zadziorna Nimfa- rzekł Rohan i pocałował mnie w usta.
Arwena
Komentarze (3)
Dziekuje
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania