Skrzydła
Jeszcze nie wiem kto umarł. Chcę iść przez przynajmniej godzinkę, ale nawet idąc - czuję to, że ktoś właśnie odebrał sobie życie.
Czemu te skrzydła tak mi ciążą? Dlaczego właśnie mi zostały dane? Te pytania zostaną w mojej głowie bez odpowiedzi na zawsze. Czemu w mojej głowie? Nikt nie potrafi ze mną rozmawiać, nikt nie zna odpowiedzi na moje pytania, nikt nie wie nawet jak odpowiadać na najzwyklejsze zdania wypływające z moich ust, nikt nie chce nawet mnie poznać... Powierzchowne ocenianie ludzi to chleb powszedni dzisiejszego świata, stereotypowe myślenie podobnie. Ale... Posiadanie skrzydeł nie jest dziwne, ani złe, prawda? Więc dlaczego spotykam się z tym ja...
Zastanawia mnie też dlaczego horyzont myślenia innych ludzi o małym aspekcie życia, znajduje się na czubku buta, a mój obiega świat. Chociaż... Obiega to złe słowo. Z moimi skrzydłami ciężko się chodzi, co dopiero mówić o bieganiu. Najłatwiej mi się lata. Oblatuję cały świat swoimi emocjami i umysłem.
W locie wszystko jest łatwe, w moim świecie, w mojej głowie, w moich myślach jest dziwnie niespokojny spokój wynikający z zamartwiania się o obumierających, których jest na świecie coraz więcej. Czemu potrafię wyczuć każdego z nich? Nie wiem, ale myślę, że to nie może być zwyczajna inteligencja emocjonalna, nigdy nie spotkałam u nikogo takich skrzydeł jak moje, a przecież ludzi podobnych do mnie jest dużo. Jednak nikogo takiego samego. Ale... Dlaczego? Nie wiem.
Nie mogę zdjąć tego przeklętego błogosławieństwa z pleców... Muszę lecieć, nie dam rady już iść. Zdawałoby się, że bujam beztrosko w chmurach. Każdy tak myśli. Uśmiech z zewnątrz wywodzi się z wnętrza, nigdy nie jest inaczej, jednak wewnątrz znajduje się dużo więcej. A śmiechowi najłatwiej jest wyjść. Taka chce być ja, wszyscy chcą bym taka była. Dla nielicznych jedynie powierzam w tajemnicy moje błogosławieństwo bycia przeklętą. Uwierz, wewnątrz mam więcej niż zabawny śmiech i dziecinne wybryki.
Jestem coraz bliżej śmierci, coraz mocniej czuję jej zapach. Uśmiech nie znika z mojej twarzy nawet w takich sytuacjach. Poznałam na tym świecie za dużo zła, nie musiałam go doświadczać osobiście, zobaczyłam i poczułam je przez doświadczenia innych. Potrafię tak, jeśli się postarasz - też tak zrobisz. Zabieganie o swoje życie to nie moja działka, ale wiem, że to jeszcze nie ja umarłam.
Czuję tę śmierć, węchem, dotykiem... Przychodzi do mnie z podmuchem wiatru, w lekkim jego powiewie dochodzą do mnie wszystkie bodźce, a szczery uśmiech nadal nie ma zamiaru zejść mi z twarzy. To dobra śmierć, już czuję, nawet widzę. Wiem, że nareszcie umarł mój strach.
Komentarze (5)
powodzenia w dalszym pisaniu
"Więc dlaczego spotykam się z tym ja..." - znak zapytania na końcu
"Zastanawia mnie też dlaczego" - po "też" sugerowałabym przecinek, kiedy czytasz, tworzy się tam swoista spacja
"Z moimi skrzydłami ciężko się chodzi, co dopiero mówić o bieganiu" - mówi się raczej: a co dopiero biega*. Bo mówić to można ;)
"Taka chce być ja" - chcę*
"wszyscy chcą bym taka była" - przecinek po "chcą"
Ciekawy i dobrze napisany tekst. Parę było niedociągnięć lub niedoskonałości, ale zostawiam 4,5 czyli 5 :) Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania