Skrzypek na dachu
Przywarła do moich pleców jak nigdy dotąd.
Oddzielna, z wymagającymi oczami.
Grządki i kwitnienie to przyległy do domu adres.
Przysposobiły nas dwie brzozy, zamawiające czas szelestem liści.
Siadywaliśmy pod nimi po niemej prośbie o przekładnie
tej zielonej karpiówki, cień i zadaszenie.
(regularnym debilom, oblechom nie odpowiadam)
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania