Ślad — margines
[Puść o półtakt — jeśli igła zacznie śpiewać.]
Materiał leży gładko, kreda jeszcze pyli na brzegu. Stopka — klik. Pedał biorę miękko; igła schodzi prosto w ślad po kredzie. Wdech — dwa; stój — dwa; wydech — cztery. Nitka idzie równo jak cienki tor.
Na siódmym centymetrze łapie zadzior. Dźwięk rośnie o włos — wyżej, niepewnie. Nie zatrzymuję. [Trzymaj.] Prowadzę brzeg bliżej prowadnika; dociągam stopkę o milimetr, drganie schodzi niżej.
Igła bierze grubszy szew — podbija o paznokieć. Realne. Nie cofam ściegu. Pedał lżej, oddech płytszy; nić przechodzi przez oczko bez oporu — stuk wraca równo.
Kończę jednym dotknięciem nożyka. Nitka cofa się krótko, zostaje ogonek. Przygniatam go paznokciem, podbrzegiem dociskam — ślad siada.
Gaszę lampkę. Powietrze matowieje. Stół wkłada chłód pod skórę. Linia leży — równa, bez powrotu.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania