Słowotyk.

woda zamarza w kranach, w rurach,

krew nie płynie arteriami i nie ciepli,

a przecież ledwo styczeń, ledwo połów

zaczął przynosić korzyści obojga ramion.

 

Nieskładość, to wszystko.

 

Mieszają się szyki, przestawiają kolejność

w zdaniach szemranych do kojenia,

do podtrzymania balkonu, który schyla się,

jednoczy z gruntem zmarzniętym niezgorzej.

 

Przygniecie go.

Przytuli własnym ciałem, skoro nic indziej.

A przecież ledwie niedziela,

Ledwie wczoraj myślał o niej w kategoriach.

 

Nieskładość, za wszystko.

 

Za podpierania ścian i kanapki,

za serce w torebce herbaty i cukier,

który podobno tamuje, zatrzymał się w pikselach.

 

Wydrapie jeszcze tunel, powietrze uderzy

w policzkiem zwane gardy.

Oryginalnie, choć to bełkot osoby uznawanej

za martwe z natury.

 

A żyje przecież.

Przecież oddycha pod wodą,

nie topi się, gdy przytrzymać głowę,

a ramiona docisnąć do tła.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Pracownik lady mięsnej 4 miesiące temu
    Co u ciebie łysolku xD ?
  • Szalej. 4 miesiące temu
    😉
  • Grafomanka 4 miesiące temu
    Jakby przedwiośnie i jeszcze trzyma mróz, chociaż dużo tutaj starań, żeby ocieplić klimat albo nie dać się zwariować.
    Bardzo trudny wiersz, ciężki do odczytania, zobrazowania.
  • Szalej. 4 miesiące temu
    Taki miał być. Dzięki
  • sekator 4 miesiące temu
    gościu, ty ledwo mówisz po polsku
  • Szalej. 4 miesiące temu
    Nie jestem twoim gościem, koleżko

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania