Otworzyła szafę, otworzyła okno, wsiadła do BMW - najbardziej istotne wątki w opowiadaniu. Czy Hugo ubrany był w sukienkę? Rewelacja. "Sędzia na dół", "każdy mody", niechlujstwo, jak się patrzy. To już koniec? I co ciekawego się w tym opowiadanu wydarzyło, prócz wplatania nieistotnych szczegółów? Nic, ot, taki sobie bezpłciowy, nudny twór.
Margerita Kiedy? W grudniu po południu, jak już każdy zobaczy te babole. To powinno być poprawione od razu, zwłaszcza, że dostałaś wytyczne w komentarzu. Miałaś na to godzinę, czyt. 60 minut. To kupa czasu.
ZielonoMi, i tak byłaś wyjątkowo cierpliwa, tym bardziej że jej nie chodzi o pomoc, tylko żeby za nią zrobić.
Skleci, jak tutaj, byle goowno i "poprawiajcie to wasz obowiązek"
Grafomanka Ja wszystko zrozumiem i sama nie jestem doskonałą,jestem malutka w pisaniu, ale mając problem, wchodzi się w internet i tam czyta o zasadach interpunkcji. Fakt, jest to często skomplikowane, ale czytam, katuję, aż zrozumiem; jeśli nie zrozumiem, liczę na komentarz, co jest źle. I jestem za taki komentarz wdzięczna, nie warczę "bo pisarka że mnie zajebista". Wysyłałam Mar strony z gramatyką, myślisz, że przeczytała cokolwiek? Śmiem wątpić. Czasy też tłumaczyłam tysiąc razy, prosiłam - zapisz, jak nie pamiętasz, w ko ci zapamietasz? Za kleceniem gniotów nie ma czasu zapisaćporady i zaglądać w razie potrzeby. Lepiej katować mnie na Lolu "czy dobrze" i sprawa załatwiona. W końcu się zmęczyłam.
ZielonoMi, pomaganie jej nic nie warte, bo cały czas trzeba to robić. Mar tylko pisze, byle co i byle jak, a reszta należy do użytkowników portali. Od tego jesteśmy, żeby poprawiać. Nauczyła się żerować i stała się roszczeniowa.
Grafomanka Najpierw pomagałam z litości, bo drwili przesadnie, potem nawet chciałam, ale jak zobaczyłam, że nic z siebie nie daje, olałam. Podam Ci przykład naszej konwersacji. Wysłałam jej jakaś tam stronę z gramatyką, wieczorem pytam: przeczytałaś, zanotowałaś coś? Wiesz, co mi odpisała (na temat zresztą)? Wysłała mi kolejne zdanie, pytając, czy dobrze? To przelało czarę goryczy, zupełnie ZIGNOROWAŁA moją osobę, moje pytanie. Najważniejsza jest ONA i jej zachcianki, jak widać po powyższym przykładzie, więc niech radzi sobie sama. Naprawdę się sobie dziwię, że tyle wytrzymałam.
ZielonoMi, Ty jej pomagałaś, my też. Ona zdania nie skleci. Uroiła sobie przez to Ridero, że jest pisarką... a jeszcze ten głupi święty utwierdził tę manię i dostaje teraz szału.
Pisać musi, bo weszło w krew, a pomagać nikt już nie chce... i wariuje. To było do przewidzenia, dlatego pisałam świętemu, żeby nie przeginał, ale musiaŁ ZROBIĆ NA ZŁOŚĆ.
Grafomanka Poza tym ma chłop w tej szlachetności trochę szczęścia - na opowi nie ma priva. Gdyby było, niedługo zobaczyłby, na co się porwał. Mar nie rozumie słowa "nie", więc miałby chłopak ciepło.
ZielonoMi, nie sprawia wrażenia idioty, raczej kuty na cztery łapy... takie to śmieszne, że rozwala dosłownie.
On tego bezinteresownie nie robi. Nie ten typ.
ZielonoMi, on jakby był szlachetny, to dla wszystkich byłby taki sam, a tylko Mar wziął w opiekę, od kiedy napisała ile kasy jej matka wydaje na przelotne znajomości.
Myśli święty...
ZielonoMi, ale może to dobrze. Trafił swój na swego. Ta chytrzyła na korektach, to nawet słusznie będzie, jeśli teraz ktoś wystawi jej rachunek za te wszystkie lata i jeszcze za przyszłe, które ma w planach...
ZielonoM, no, przedstaw matce rachunek, niech płaci za córkę, która latami Cię wykorzystywała... a może zbiorowo wystąpimy z roszczeniami? Tu każdy ma jakiś wkład.
Grafomanka, Przyjmijmy pewien scenariusz. Otóż: mar posiada stały miesięczny dochód, którym zarządza jej majętna mama, dysponująca swoją droga aktywami, kruszcem gromadzony przez lata, wysokim ubezpieczeniem i innymi luksusami. Przypuśćmy, że mam Mar ma wypadek, okazuje się iż postanowiła się wykąpać z: tosterem, żelazkiem, suszarką do włosów, radiem, listwa od komputera... W tym celu nawet doprowadziła do łazienki przedłużacz bębnowy z rozgałęziaczem. Skończyło się to średnio dobrze dla mamy Marg, ale gromadzony latami majątek, dziedziczy Marg. Tu wkracza pomocny Zenza, wybiera zakład pogrzebowym, odczytanie testamentu, ociera łzy, załatwia tani pochówek. Przekonuje Mar by poddała się ubezwłasnowolnieniu, a on zostanie jej opiekunem społecznym i wszystko będzie tak dobrze, że już nigdy nie będzie trzeba pytać "Czy dobrze?". W konsekwencji obiecuje małżeństwo, dużo dzieci i chałupę na Kanarach, Kazik Staszewski opyla po okazyjnej cenie, znają się, więc jemu - no eden... Marg popisuje dokumenty, potwierdza ustnie, gdzie trzeba w efekcie Zenza staje się prawnym opiekunem Mar i... - rozporządza jej całym majątkiem... Dopiszcie sobie ciągi dalsze, każdy niech dopisze własny.
Wtedy Zenza, który zna się na muchomorach i temu podobnych... pozbawia się problemu, następnie zbiera swoją ekipę i jadą poszaleć na Wyspy. Kasa szybko się kończy, bo przyjemności kosztują, więc szuka następnej 'czy dobrze'
No i dalej, jak wcześniej...
Grafomanka, I to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, a ZielonoMi była nie wygodna, więc ją odsunęli, dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie zjawił się Akwadar.
Ale że takie plany wobec Mar. Aż gęsiej skórki z przerażenia dostaję... do czego to pieniądze ludzi doprowadzają.
Wczoraj Ant polecił mi film, tam córka rodziców zleciła zabić, bo stali na drodze do jej szczęścia
Mar sama sobie winna, nie powinna pisać o tych tysiącach, które matka lekką ręką dała jakiemuś cwaniaczkowi z fb
Ściągnęła na siebie wzrok różnych takich...
Grafomanka, Oczywiście, że będą chcieli pozbyć się świadków, mnie już próbowali usunąć: wynajętym kleszczem, napuszczonymi komarami i nastawili mego koguta rasy Wyandotte.
Grafomanka, Jest pewne rozwiązanie, ekstremalne, ale. Jeśli uprzedzimy ich plan i to ich zaatakuje mechaniczna pszczoła, wybuchnie im pluszowy miś w nocniku itp. to mamy jakieś szanse, niestety mamy też "Czy dobrze?", no i jest dylemat.
Grafomanka, Znajdź w sieci szybki kurs hipnozy, transfer woli i takie tam i jak przyjdą, to próbuj. W razie czego, gdyby jednak nie wyszło, wysmażymy Tobie in memoriam.
W sypialni otworzyła szafę i wyjęła sukienki. Rozłożyła je na łóżku. Zostawiła sobie jedną, a resztę wrzuciła do worka. Otworzyła okno i zobaczyła po drugiej stronie ulicy Hugo. Wszędzie, by tego drania rozpoznała.
Jak mogłam podkochiwać się w kimś takim — pomyślała.
— Komisariat policji, słucham.
— On tu jest!— krzyknęła Agnes.
— Kto taki?— zapytał policjant.
— Hugo, mój były szef. Błagam przyślijcie tu kogoś — prosiła.
— Już wysyłam patrol.
— Ok, czekam.
— Proszę zamknąć drzwi i okna.
— Dobrze.
Agnes wykonała polecenie policjanta, a następnie zgasiła światło. Ukryta za firanką widziała, jak policja podjeżdża i zakuwa mężczyznę w kajdanki. Położyła się spać, ale nie mogła zasnąć i tak przeleżała, aż do świtu.
Wstała o ósmej rano i szybko się ubrała. Zjadła śniadanie i zeszła na dół, gdzie czekało BMW, do którego wsiadła wraz z Emmą. Po dojechaniu na miejsce, zaparkowała samochód przed firmą.
Kobiety wysiadły i ruszyły w stronę drzwi wejściowych, gdzie zatrzymały się na chwilę.
— Ponieważ nie mogłam w nocy spać, rozmyślałam o firmie.
— I co wymyśliłaś?— zapytała Emma.
— Powinniśmy wypuszczać reklamy z naszymi pomysłami i produktami, a nie tylko robić reklamy dla innych marek.
—To bardzo dobry pomysł!— wykrzyknęła Emma.
— Cieszę się - odparła Agnes.
Agnes weszła z Emmą do środka. Po znalezieniu się w gabinecie, od razu zabrały się za realizację swojego projektu. Trzy tygodnie później odbyła się premiera nowej reklamy.
Przeciwko Hugo rozpoczął się proces, w którym oskarżycielami posiłkowymi były Emma i Agnes.
SwanSong W sumie ze zdaniami tego typu: Po znalezieniu się w gabinecie, od razu zabrały się za realizację swojego projektu. Czy "znalezienie się" traktować jako rzeczownik czy czasownik? I tu miałabym problem z przecinkiem, choć na czuja bym go ominęła (nie wiem, czy słusznie).Jakieś porady? Przydadzą mi się na przyszłość.
Komentarze (113)
O ósmej wstała i szybko się ubrała, po czym zjadła śniadanie i sędzia na dół, gdzie czekało BMW, do którego wsiadła.
Wszędzie, by tę sukienkę rozpoznała.
Jak mogłam podkochiwać się w kimś takim — pomyślała.
A to skurwiel, ukradł jej sukienkę i pewnie coś tam pod nią robi zboczeniec
I będzie magicznie... I na takim poziomie, że będziecie zazdrościć. Wszyscy.
Mar ma już przyjaciela i opiekuna, i byle kogo nie będzie teraz słuchała.
O jakiego sędzię rozchodzi się, że na dół schodzi, czy to kogoś obchodzi?
Może Tuleya?
Skleci, jak tutaj, byle goowno i "poprawiajcie to wasz obowiązek"
Każdy głupi ma swój rozum. Aby nie płacić...
Człowiek z litości pomagał, a tu potwór rósł...
Pisać musi, bo weszło w krew, a pomagać nikt już nie chce... i wariuje. To było do przewidzenia, dlatego pisałam świętemu, żeby nie przeginał, ale musiaŁ ZROBIĆ NA ZŁOŚĆ.
Teraz powinien stać przy niej i poprawiać...
On tego bezinteresownie nie robi. Nie ten typ.
Tylko musi dobrze ją urobić...
Myśli święty...
No i dalej, jak wcześniej...
To spisek niecienką dratwą szyty.
Wczoraj Ant polecił mi film, tam córka rodziców zleciła zabić, bo stali na drodze do jej szczęścia
Mar sama sobie winna, nie powinna pisać o tych tysiącach, które matka lekką ręką dała jakiemuś cwaniaczkowi z fb
Ściągnęła na siebie wzrok różnych takich...
I nie ma gdzie ani jak uciec...
Ja się boję!
W sypialni otworzyła szafę i wyjęła sukienki. Rozłożyła je na łóżku. Zostawiła sobie jedną, a resztę wrzuciła do worka. Otworzyła okno i zobaczyła po drugiej stronie ulicy Hugo. Wszędzie, by tego drania rozpoznała.
Jak mogłam podkochiwać się w kimś takim — pomyślała.
— Komisariat policji, słucham.
— On tu jest!— krzyknęła Agnes.
— Kto taki?— zapytał policjant.
— Hugo, mój były szef. Błagam przyślijcie tu kogoś — prosiła.
— Już wysyłam patrol.
— Ok, czekam.
— Proszę zamknąć drzwi i okna.
— Dobrze.
Agnes wykonała polecenie policjanta, a następnie zgasiła światło. Ukryta za firanką widziała, jak policja podjeżdża i zakuwa mężczyznę w kajdanki. Położyła się spać, ale nie mogła zasnąć i tak przeleżała, aż do świtu.
Wstała o ósmej rano i szybko się ubrała. Zjadła śniadanie i zeszła na dół, gdzie czekało BMW, do którego wsiadła wraz z Emmą. Po dojechaniu na miejsce, zaparkowała samochód przed firmą.
Kobiety wysiadły i ruszyły w stronę drzwi wejściowych, gdzie zatrzymały się na chwilę.
— Ponieważ nie mogłam w nocy spać, rozmyślałam o firmie.
— I co wymyśliłaś?— zapytała Emma.
— Powinniśmy wypuszczać reklamy z naszymi pomysłami i produktami, a nie tylko robić reklamy dla innych marek.
—To bardzo dobry pomysł!— wykrzyknęła Emma.
— Cieszę się - odparła Agnes.
Agnes weszła z Emmą do środka. Po znalezieniu się w gabinecie, od razu zabrały się za realizację swojego projektu. Trzy tygodnie później odbyła się premiera nowej reklamy.
Przeciwko Hugo rozpoczął się proces, w którym oskarżycielami posiłkowymi były Emma i Agnes.
''Po kasę do Marge, po seks do G.
Tak to działa.''
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania