Smak jednego dnia
Jeden dzień
szczerze spędzony z mym Bogiem
nieludzko zatem czas postawiony
na głowie
bo sprawy dzienne, kłujące igły przypomnień
jak pył na wietrze ulecą,
zapomną o mnie
zakupy, rachunki, auto do tankowania,
to, co w gorączce, bez Boga, lub z innym, lub zamiast
pędzące buty na rzepy bo, z braku czasu,
sznurówki zmarły wśród jęków pośpiechu, grymasów,
obiady, choć wspólny stół znowu pusty
przy zupach z sieci, obojętności zbyt tłustej
wszystko zapyta o cel tego pędu na co dzień
zatrzyma czas dotykiem serca na głodzie
wśród rytmu dnia, wśród niestrawności sumień
znów nada sens
bo Bóg inaczej nie umie
Nieludzko zatem czas postawiony na głowie
dziwactwa szepnie i nielogiczność podpowie
by oczy zamknąć, i usta, i uszy zatkać,
by siebie jedynie i Boga mieć odtąd za świadka
by przez dzień cały trzy razy ruszyć powieką,
doświadczyć znów Obecności
choćby z daleka
Komentarze (5)
Z pozdrowieniami
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania