Smęty pseudointeligenty

Jestem dziwny bo wciąż myślę o uczuciach

O samotnych oraz bolejących duszach

Na tapecie telefonu obca buzia

W końcu przecież to nie moja luba

No bo która by mnie chciała

Czasem tak się zastanawiam

Czy to nie jest jakaś kara

 

Nie zarabiam w dolarach tylko złotówkach

Miesiąc w miesiąc pensja wkurwia

Przełożony z ziemią może zrównać

Choć pracuję jak mrówka, ale wymówka

No kurwa, w głowie atomówka

Moje krzyki to jakby muczała krówka

 

Sto dwadzieścia kilo żywej świni

Wyglądam jak nutria ale paskudna

Żyję jakby miało nie być jutra

Bo mam wyjebane w życie

Mógłbym pisać to w zeszycie

Ale wolę stworzyć tekst ten

Który i tak zniszczycie

 

Mam nalany ryj polacki

Kartoflacki i wieśniacki

Moje łapy działają często jak macki

Chowaj swoje zabawki

Bo mam chrapkę na twą babkę

Mimo że w oczach widzę prawdę

Jestem dla niej zwykłym żartem

Pierdolona ma rację

 

Kolejna kolejka

Chlałbym żeby nie lekarstwa

Taka jest brutalna prawda

Nie wychodzą ze mnie kłamstwa

Oszukuje tylko wtedy

Kiedy muszę coś wywalczyć

Nabierają się więc zjeby

Co ich w parter

Sprowadzam intelektualnie

 

Jestem trywialny, stosunek mam do świata neutralny

Nie mam już ochoty na uwagę jakiejś panny

Wiem że to nie dla mnie

One wolą przystojniejszych

I bogatszych

W sumie wcale się nie dziwię

Miłość to teatrzyk

A świat to psychiatryk

 

Jestem mózgiem w jakiejś skórze

Mógłbym zarabiać miliony albo tańczyć na rurze

Nie ma dla mnie miejsca w żadnej subkulturze

W sumie to mam w dupie towarzystwo

Każdy dla mnie jest dziś dziwką

Poza moją wesołą rodzinką

Tak mi za to przykro.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania