Śmie(r)ć

Wybiła godzina szesnasta. Jan właśnie skończył pracę w biurze. Wielka firma, która traktuje swoich pracowników jak zwykłe śmieci. Jednak co robić, jeśli nie ma innych perspektyw na zarobek. Co zrobić, jeśli to pracownik walczy o miejsce pracy, a nie firma o pracownika. Jednak myśli Jana były gdzie indziej. Wędrowały ku Annie, jego miłości. Jedynej osoby, która nadawała sens jego życiu. Osoby, która niestety już nie żyła.

 

Anna była pogodną, uśmiechniętą kobietą. To za jej sprawą Jan dalej stąpał po tym świecie. Było to 10 kwietnia 2013 roku. Jan pamiętał tę datę, jak nic innego. Już dwukrotnie zapomniał o urodzinach Anny, ale tej daty jeszcze nigdy. Była godzina osiemnasta. Stał wtedy nad krawędzią mostu z zamiarem skoku. Wtedy też poczuł, że ktoś się do niego zbliża. Nie chciał, żeby ktoś mu przeszkodził w tym co zamierza. Musiał to zrobić teraz, już. Jednak nie był jeszcze na to gotowy. Nie w tej chwili. Poczuł czyjś oddech na swoim ramieniu. Odepchnął się, jednak jego dłonie nadal mocno trzymały się barierki.

- Jeśli to zrobisz, to umrą dziś dwie osoby. - Usłyszał ciepły, kobiecy głos.

Mimowolnie się obrócił i zobaczył najpiękniejszą twarz, jaką kiedykolwiek dane mu było widzieć.

- Więc tego nie zrobię. Ale pod warunkiem, że umówisz się ze mną na kawę. - Wcale nie zamierzał powiedzieć tych słów. Powiedziały się same, a on nie mógł tego zatrzymać.

- No to chodźmy już teraz - zgodziła się Anna - znam świetną kawiarnię.

Anna okazała się być jego bratnią duszą. Przegadali cały wieczór, a dokładnie rok później wzięli ślub.

 

Był 9 kwietnia roku 2015. Jan jeszcze raz wrócił wspomnieniami do tamtego dnia. Jeszcze rano czuł się jak zwykły śmieć, wyrzutek społeczeństwa, który nikogo nie obchodzi. Zaś wieczorem czuł, że wygrał na loterii nowe życie. Życie człowieka szczęśliwego. Człowieka, któremu się powodzi, który nie musi się o nic martwić. Ujrzał oczami wyobraźni jeszcze raz twarz Anny, po czym zabrał teczkę i wyszedł z biura, zapomniawszy się wylogować. Wrócił do domu, wziął kilka tabletek nasennych i zasnął.

 

Poprzedniego dnia umarła Anna. Przez około miesiąc walczyła z nieznaną chorobą, która wyniszczała jej ciało. Pojawiały się liczne rany, które nie chciały się goić. Wysoka gorączka. Walczyła dzielnie, jednak to choroba wygrała. Jan nie spał całą noc. Jednak nie mógł wziąć wolnego dnia nawet z takiego powodu jak śmierć żony. Nie chciał stracić jedynej pracy jaką miał. Teraz postanowił to odespać.

 

10 kwietnia 2015 roku, godzina 8:15. Jana budzi dźwięk telefonu.

- Czemu cię nie ma w pracy? Wiesz, która jest godzina?

Jan spojrzał na zegarek.

- Zapomniałem nastawić budzika, zaraz tam będę.

Całe szczęście Jan mieszkał mniej niż pięć minut drogi na piechotę od biurowca, w którym pracował. Zasnął w ubraniu, więc wziął jedynie teczkę, klucze i wyszedł z mieszkania.

 

8:25. Jan zdążył dotrzeć na miejsce zanim ktokolwiek zorientował się, że się spóźnił. Włączył komputer, zalogował się, przejrzał zadania jakie miał wykonać i zabrał się do pracy. Kwadrans później zorientował się, że ktoś narobił sporo bałaganu używając jego konta. No tak, zapomniał się wylogować. Teraz jednak to nie ma znaczenia. Naraził firmę na spore straty. Być może część pieniędzy da się jeszcze odzyskać, ale nie wszystko. Właśnie stracił pracę. Jedyną jaką miał. Znów poczuł się jak śmieć. Jak tego dnia kiedy postanowił odebrać sobie życie. Wstał, chwycił teczkę i wyszedł. Zegar wybił godzinę dziewiątą.

 

Tego dnia miał się odbyć pogrzeb Anny. Pozostało jeszcze dziewięć godzin do jej pochówku. Jan wrócił do domu. Wziął gorący prysznic, a potem podłączył konsolę i zabrał się za pozbawianie życia setek wirtualnych przeciwników. O godzinie 16:30 wyłączył telewizor, ubrał się w najlepszy garnitur jaki posiadał, a następnie udał się do kawiarni, w której pierwszy raz spotkał się z Anną. Usiadł przy tym samym stoliku, co wtedy i zamówił taką samą kawę. Pił ją powoli, co chwila zerkając na zegarek.

 

17:30. Powinien być już w kościele, właśnie zaczęła się msza pogrzebowa. Jednak czuł, że nie dałby rady sam wysiedzieć. Wstał, zapłacił i poszedł w stronę cmentarza, na którym miała być pochowana Anna. Podróż zajęła mu niecałe pół godziny. Rozejrzał się dookoła. Nie było żadnych ludzi. Była jednak trumna, jaką wybrał dla swojej ukochanej. Leżała obok miejsca, w którym miała zostać pochowana.

 

Podszedł do trumny, otworzył wieko i ujrzał poranioną, lekko siną twarz Anny. Nachylił się, aby ją pocałować, kiedy poczuł, że zaciskają się na nim ręce. Anna przyciągnęła go do siebie i zaczęła całować jak jeszcze nigdy. Jan wiedział, że powinna być martwa od dwóch dni, jednak wcale się nie opierał. Każda dodatkowa chwila z Anną, była na wagę złota. Zaciągnęła go do trumny, której wieko zaraz się zamknęło. Zacisnęła ręce na jego szyi, nie przestając go całować. W końcu i Jan umarł.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • BreezyLove 09.04.2015
    O jej, zakończenie było trochę... zaskakujące. Opowiadanie jest napisane dobrze, jednak czegos mi w nim zabrakło. Zostawiam 4
  • MarTHa 09.04.2015
    Zgadzam się z BreezyLove, że końcówka jest zaskakująca! Ciekawy pomysł, tytuł też niezły. Mnie opowiadanie bardzo się spodobało.
    Zostawiam 5 :-)
  • NataliaO 10.04.2015
    Interesujące opowiadanie. I jak reszte mnie końcówka też zaskoczyła 5:)
  • Prue 10.04.2015
    Też zabrakło mi czegoś w tym opowiadaniu. Całość była ciekawie przedstawiona. Ode mnie 4
  • comboometga 24.11.2015
    Pomimo kilku błędów i, momentami, chaotycznego pisania - historia bardzo mi się spodobała.
    Świetny pomysł, a jeszcze lepiej rozwinięty. Należy się 5, jak nic!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania