Stefan Czarniecki, bohater wojen ze Szwecją, Rosją, Ordą krymską i kozakami, buławę hetmańską otrzymał dopiero na łożu śmierci. Pomimo że zasłużył na nią, jak mało kto w Polsce przed nim i po nim, opóźniano tę decyzję, ponieważ nie wywodził się z możnego rodu. Gdy umierającego hetmana wieziono do Lwowa, orszak zatrzymał się na nocleg we wsi Sokołówka. Hetman pożegnał się z towarzyszącymi mu żołnierzami, odbył spowiedź, a na koniec zapragnął po raz ostatni zobaczyć swojego konia, do którego był bardzo przywiązany. Wierzchowiec ten uratował go z niejednej opresji, dzięki niemu odniósł niejedno zwycięstwo. Spełniono to życzenie i przyprowadzono rumaka do łoża umierającego. Koń złożył swoją głowę na piersi przyjaciela. Według legendy po tym wydarzeniu koń nie przyjmował pożywienia, ani wody i po kilku dniach zdechł.
Ludzie w Czarncy powiadają, że w rocznicę śmierci hetmana w polach słychać tętent konia, białego wierzchowca, który w ten sposób przypomina o śmierci swojego towarzysza.
Jeśli to tylko legenda, to bardzo piękna.
cudowne uzdrowienia są tylko dla ludzi pokornych o bardzo silnej wierze. Zwykłego debila o bolszeckich koneksjach rodzinnych nic nie uleczy, choćby ze złości pękł i zalał się oianą????.
Komentarze (3)
Ludzie w Czarncy powiadają, że w rocznicę śmierci hetmana w polach słychać tętent konia, białego wierzchowca, który w ten sposób przypomina o śmierci swojego towarzysza.
Jeśli to tylko legenda, to bardzo piękna.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania