Śmierć i wiara

Jechał wczoraj ksiądz rowerem

Jechał z boczkiem, jechał z serem

Brał doliny, brał i góry

Jechał szybko- na Mazury

 

Chciał odpocząć i zapomnieć

Chciał się zmęczyć, pozbyć wspomnień

Gdy wyjechał zza zakrętu

Wyszła z drzewa śmierć zamętu.

 

Stoi z kosą już posępnie

Rada, że mu serce pęknie

Będzie krzyczał błagał szlochał…

Przecież swoje życie kochał!

 

Ksiądz dojechał i przystanął

Nie zważywszy, że jest damą

Skinął głową no i stoi

Ta już myśli, że się boi

 

-Nic z tych rzeczy moja droga,

Moja droga - jest do Boga.

 

Usiadł zatem przy poziomce

I przygląda się biedronce.

 

Śmierć kolorów już nabrała

Groźną miną przestraszała

 

A ksiądz w ręce trzymał boczek

Poprawiając przy tym loczek

Uśmiechnąwszy się uczciwie

Spoglądnąwszy zbyt leniwie

Rzecze do niej na spokojnie:

 

-Ty i ja, na tej wojnie,

To możliwe, lecz nie teraz.

Ja widziałem Cię już nie raz

Nie Twój czas – zgrozo czarna

Nie ma dusza-duszo marna

Bóg mi świadkiem i Ty także

Że gdy dzień ów przyjdzie wszakże,

Wrócisz znowu lecz nie sama,

Na co zerka czarna dama.

 

Ksiądz przełyka kęs mięsiwa

(Mina nadal jest leniwa)

Śmierć otwarła wielkie bary

Nie puszczając z buzi pary

Kosą zamach wzięła wielki

Mając głowę marzycielki

Ulotniła się jak trzeba

 

A ksiądz skinął w stronę nieba.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Gramatyk rok temu
    10. wers - zmień miejsce przecinka.
    Zważywszy - "ż" !
  • Halszka rok temu
    Tak jest ! :)
  • Senograsta rok temu
    No, ksiądz wie , że nie czas, nie uwiodła go, "boczek i słonina, w kupie białko trzyma". A serio, chciał zapomnieć, był przypilony, ale to nie aż tak. Ale , że się z nią pójdzie kiedyś, to ksiądz wie i.. Może wtedy jednak będzie uciekał. Alegorycznie o nastrojach jakie miewamy. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania