Śmierć kliniczna

Czytałem ostatnio książkę Filozofia dla bystrzaków, amerykańskiego autora i rozdział o śmierci wywarł na mnie ogromne wrażenie.

 

Śmierć kliniczną przechodziły również dzieci, które nigdy nie słyszały opowieści z jej przeżycia i wiele faktów się powtarza.

 

Pacjenci mówili o oddzieleniu się po za ciało, obserwując resuscytację medyków. Opisywali kto ich ratował, chociaż nie widzieli tych osób wcześniej. Dokładnie powtarzali wypowiedziane słowa.

 

Często powtarza się sytuacja z tunelem, na końcu którego spotykali swoich znajomych, którzy zmarli wcześniej. To takie

"powitanie " po drugiej stronie, przez bliskich zmarłych.

 

"To nie pora jeszcze na ciebie ", to tekst który najczęściej słyszeli. Można więc wnioskować, że każdy z nas ma swój czas tutaj, do przeżycia.

 

https://www.michalmarek365.com/blog

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • pansowa 15.11.2021
    Słabe to.
    I treściowo i technicznie. Taka informacja z katechizmu dla dzieci idących do pierwszej komunii.
    Wiadomości banalne, w sam raz do opowiadania przez te dzieci wieczorem przed zaśnięciem.
    Najpierw też trzeba zadbać o poprawną edycję tekstu i poprawić błędy.
  • madmike 15.11.2021
    Dziękuję, że przeczytałeś i napisałeś komentarz. Pozdrawiam.
  • Patriota 15.11.2021
    Bardzo ciekawy tekst.
  • madmike 15.11.2021
    Dziękuję.
  • Napisane tak sobie, np.
    "Pacjenci mówili o oddzieleniu się po za ciało, obserwując resuscytację medyków."
    oddziela się coś od czegoś, zatem raczej "oddzieleniu się od ciała". Można wyjść poza* (pisze się łącznie) ciało.
    "obserwując resuscytację medyków"? A kto ich resuscytował, pacjenci? - do poprawy.
  • Gościu Raymond Moody, przez pół życia albo i dłużej, zbija kokosy na temacie, z tego, co wiem, koniec końców niczego nie potwierdził i niczemu do końca nie zaprzeczył. Każdy, kto przeszedł taki stan, powracał, więc nic nie jest pewne. Sam taki przeżyłem (bez tunelu i spotykania kogokolwiek), ale działy się niesamowitości, niemniej o śmierci mózgowej można mówić po jakimś tam czasie, umownym lub mniej umownym. Pomimo dotknięcia stanu, pozostaję sceptykiem.
  • PS
    Etap poprzedzający te przeżycia, może nie należeć do przyjemnych, a raczej do najgorszego, co można wspominać, następujące później czary-mary, łagodzą to, co działo się wcześniej, coś na podobieństwo nirwany, na tyle wbija się umysł, że najczęściej wypiera, to bardzo wredne, co miało miejsce wcześniej, zależy też od czego się wchodzi w stan, bo od szybkiego skoku ciśnienia, czy od kuli, to będzie wyglądało inaczej, niż od wielokrotnego przywalenia młotkiem, czy wyprucia flaków na szosie.
  • cos_ci_opowiem 15.11.2021
    Ze śmierci mózgowej już się nie wraca. A te tunele i wychodzenie z ciała to takie powtarzające się motywy, głównie z kinematografii, brukowych artykułów i "reportaży" w sensacyjnym stylu. Są też ludzie, którzy twierdzą, że nic takiego nie przeżyli, choć też byli resuscytowani.
  • cos_ci_opowiem, Toteż chodzi mi o to, że każdy kto wrócił, raczej jej nie przeszedł. Czytywało się o Radzieckich eksperymentach, ale nawet jeśli prawdą jest, jakoby wskrzeszano, to pisano, że nawiązać komunikacji się już nie udało.
  • cos_ci_opowiem, Są też ludzie, którzy twierdzą, że nic takiego nie przeżyli, choć też byli resuscytowani."

    Większość nic nie pamięta, tylko niewielki procent czegoś doświadcza.
  • cos_ci_opowiem 15.11.2021
    yanko wojownik 1125 kiedyś czytałem artykuł o człowieku, który to wspomina jako "kurewski ból", kiedy krew znów zaczyna być pompowana...
  • cos_ci_opowiem, Miałem to, jak mi serce ruszało ponownie i łapałem oddech. Nie wiem czy wszyscy mają.
  • nerwinka dwa lata temu
    komentarz pansowy trafia w sedno

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania