śmiertelna powszedniość

świeży czas upojny

niby poranny kubek czarnej kawy

bez słodzika

przekonuje do urzędowego uśmiechu

choć moje ciało nie przyznaje się

do dobrobytu

z utraconym człowiekiem

 

nie pozostał na lustrze

jeden pełnokrwisty ślad

na nieprzemakalnej skórze oblekającej

duszę zbliżoną do wiatru

jakiej nie przekona pamiątka

miłości kupiona w butiku

za rogiem

 

powrócę jeszcze

zanim odpłynie niebo

póki zwyczajność nie odbierze mi

wiary a normalność nie wtargnie

na pięciolinię lęku

który słyszę ja

z wyjątkiem wszystkich

 

wzejdę perskim księżycem

wbrew akwarelom

stworzonym we śnie szaleńca

który uwolnił się od losu

w skorupie zacnego człowieka bez usterki

ze stwierdzoną śmiertelną

powszedniością

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Sygnatura 21.10.2021
    Płynnie się czyta. Wszystko ma swoje miejsce. Najlepsze są wersy, które na chwilę 'wybijają', aby z powrotem wrócić do tematu tekstu. Lubię tą pozorną 'nieścisłość'. Utwór nie jest jednostajny i nieoczywisty, krótko mówiąc: dzieje się ??

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania