Smok

Nie zapomnę tamtej nocy

Zionącej nieprzebraną czernią,

Chaosem niezliczonych gwiazd.

...

 

Tych skrzydeł,

Ognistych, łaknących krzyku ślepi,

Jarzących szponów.

On leciał, wił się.

Te wszystkie. Te dzikie kolory,

W tę czarną, udającą ślepą toń.

A może po prostu wszystko wiedziała.

...

 

Potem było słychać powolne tupanie.

Małe oczy zwrócone w szkarłatną bestię.

To tylko chłopiec,

Chłopiec, który nie mógł spać.

Ktorego nie utuliła noc,

Księżyc nie zmróżył oczu.

A może, może chcieli oni popatrzeć

Na wielki, kolorowy latawiec.

 

Na wielkiego smoka

Wijącego wśród gwiazd.

Wsród tych, co śpią

I tych, co nigdy w to nie uwierzą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania