Smoki z czarnych kropek
Zaczęliśmy od gawędy
z wiórów otulina strychu
na napiętych sznurach
dzwonią podróżne torby
po nierównych schodach
schodzimy w ostre słońce
które spala owady jak
dramatycznych lokatorów
wilgotnych szklanek
kończymy utartą mgłą
w czesanej bawełnie
chodnika przy łóżku
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania