Smutne dzieje wielkiego artysty
Niejaki Bundmaker który został piosenkarzem tylko po to, aby zniszczyć swoim ultradzwiękowym poskramiaczem uszy i mózg mężczyzn których nienawidzil, ponieważ byli prawdziwymi samcami w przeciwieństwie do niego, postanowił swoje niecne plany wcielić w życie.Zbudował wielką scenę z drewna na środku pustyni, a obok niej postawil dwa gigantyczne głośniki, z których miał płynąć śmiercionośny dzwięk,który miał wydawać za pomocą swoich strun głosowych i przesyłać je do rzeczonych głośników.Na tą okazję zaprosił wszystkie swoje psychofanki, które tak jak one nienawidziły jego antyfanów, której ogromną większość stanowili faceci z krwi i kości i tak samo mocno jak on, pragnęły ich unicestwienia.Nie wiedział jednak, że śmiercionośna kanonada dzwiękowa może zaszkodzić nie tylko jego antyfanom, ale i fankom, dlatego więc, kiedy z jego płuc wydobył się pierwszy dzwięk, 1/3 fanek leżała nieruchoma i sztywna,zaś podczas wydawania kolejnych dzwięków, zesztywniało już 3/4 fanek,natomiast niedobitki konały w niesamowitych konwulsjach i tylko dobicie ich mogło skrócić ich męki, lecz nie zrobił tego ponieważ nie miał odwagi i jaj, których zresztą zawsze mu brakowało, dlatego zamiast coś zrobić, to siedział i beczał jak baba.Po tym wydarzeniu już nigdy nie był w stanie odbudować swojej sławy, ku wybawieniu dla świata i zginął marnie w odmętach zapomnienia.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania