śnieżyca (cz.1)

1

 

Jest ciemno i zimno, przez co moje ręce nie przestają się trząść. Choć nie jestem pewna czy to prawdziwy powód, nie wchodzę w szczegóły. Jeszcze długa droga przede mną, zapomniałam już gdzie zaczęłam tą dziwną wędrówkę i jaki był jej cel - nie ma to już żadnego znaczenia, w tym momencie nie mogę już się poddać.

Jedynymi moimi towarzyszami są jaskrawe lampy drogowe, które mają już swoje lata. Nikt nie jeździ tą opustoszałą drogą, na pewno nie w taką pogodę. Z jednej strony ta cisza mnie przeraża, zaś z drugiej znajduję w niej pewien rodzaj ukojenia. Jak nagroda po całym życiu ciągłego krzyku, którego nie sposób wyciszyć. Ta samotność dobrze mi służy.

W końcu widzę coś innego niż słabe światło starych żarówek. Jest jeszcze dość daleko,a brak oświetlenia w budynku sprawia, że jedyne co widzę to niewyraźne kontury. Im bliżej podchodzę, tym bardziej uderza mnie jego wielkość i stan rozpadu - już wiem, że nikogo tam na pewno nie spotkam.

Gdy już docieram na miejsce, coś we mnie każe mi tam wejść. Nie zastanawiam się długo, i tak zapomniałam celu tego wszystkiego.

Farma okazuje się jeszcze większa niż zakładałam. Trzy duże hale z mniejszymi pomieszczeniami u ich boku, a ich wnętrza są puste. Pomimo to nie brakuje im śladów użytkowania - jestem pewna, że w jednej z nich kiedyś znajdowały się krowy. W tym miejscu pozostaje na chwilę dłużej.

Przez dłuższy czas nie widzę w niej nic specjalnego, masę starego siana i innych przyrządów do zajmowania się dużymi zwierzętami, dopóki coś wręcz nienaturalnie białego przyciąga moją uwagę. Nie wiedząc czego się spodziewać, ogarniam brud dookoła, aż zdałam sobie sprawę z mojego niefortunnego odkrycia. Był to szkielet, prawdopodobnie cielaka, wyglądający na całkiem świeży. Ile czasu miało upłynąć, zanim rozłożył się kompletnie? Dlaczego nie ma szczątek pozostałych krów? Zostawiły go na pewną śmierć?

Umieranie w samotności to najgorsza kara, która może spotkać człowieka. Co mogło zrobić to niewinne dziecko, by na to zasłużyć. Nawet jeśli nie został pozostawiony sam sobie specjalnie, smuci mnie i frustruje to zarazem. Narodziny, życie i śmierć to niesamowicie sprawiedliwe jak i niesprawiedliwe koncepty.

Nie powinno mnie to tak poruszyć. Nie powinnam nikogo osądzać, życie stawia każdego z nas przed trudnymi wyborami, ale dlaczego to ci niewinni muszą na tym cierpieć. Decyzje kształtują człowieka, a takie nas upadlają. Szkoda, że nie mogę cofnąć czasu.

Bezruch na tym zimnie to wyrok śmierci. Ruszam dalej.

 

*

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 16.12.2022
    Zos↔Tajemniczy klimat, szczególnie przy słabym świetle. Szczegół z cielakiem, jeszcze to pogłębia:)
    Pozdrawiam ?:)
  • droga_we_mgle 17.12.2022
    Dobre. Przypomina mi trochę tekst, który sama kiedyś napisałam - też miał motyw samotnej wędrówki po śniegu, a bohater nie pamiętał, skąd i dokąd zmierza. Ale ten fragment z farmą i szkieletem cielaka czyni go oryginalnym. Moja ciekawość została rozbudzona.

    ,,Choć nie jestem pewna[,] czy to prawdziwy powód, nie wchodzę w szczegóły. Choć nie jestem pewna czy to prawdziwy powód, nie wchodzę w szczegóły". - tu się przecinek zgubił.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania