Snooker

‘Świat jest za trudny, by brać go na poważnie...

... nie traktujcie niczego dosłownie’

 

 

Mała dziewczynka siedziała na krawężniku chodnika. Dostrzegłem ją, gdy przebiegałem przez ulicę. Dziewczynka miała długie włosy, zawiązane w dwa grube warkocze. Siedziała z głową opartą o kolana i działo się z nią cos dziwnego, nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Podbiegłem do niej i cichutko szczeknąłem, co zwróciło jej uwagę. Dziewczynka popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się.

 

-Jaki śliczny piesek- powiedziała.

 

Zamerdałem ogonkiem i dostrzegłem, że z jej oczu płyną kropelki wody. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego. Szczeknąłem jeszcze raz, a dziewczynka odebrała to chyba jako zapytanie co jej jest.

 

-Widzisz piesku, jest mi bardzo smutno... czuję się samotna, dzieci w szkole nie chcą się ze mną bawić... rodzice nigdy nie mają dla mnie czasu, bo ciągle są zajęci pracą...

 

Nagle ożywionym głosem dodała:

 

-A może Ty byś chciał zostać moim przyjacielem? Moglibyśmy razem się bawić, uczyć, chodzić na spacery.

 

Szczeknąłem dwa razy z radości i zamerdałem ogonkiem. Nigdy nie miałem swojej pani, od szczeniaka byłem bezdomnym psem. Gdyby nie dobrzy ludzie, którzy mnie dokarmiali nie wiem czy bym przeżył. Nagle jednak moja nowa pani przestała się cieszyć i powiedziała:

 

-Ale co powiedzą rodzice? Nie wiem czy pozwolą mi Ciebie zatrzymać. Chodź piesku... – wzięła mnie na ręce.

 

Szliśmy wzdłuż ulicy, potem przez park i przez mostek. Cały czas zastanawiało mnie co się działo z oczami małej kiedy siedziała na chodniku. Gdy mnie zobaczyła zaraz jej to przeszło. Dziwny jest ten ludzki świat.

 

Gdy doszliśmy na miejsce, oczom moim ukazał się ogromny dom, na wielkiej posesji, ogrodzonej wysokim płotem. Dziewczynka postawiła mnie na ziemi i otworzyła bramę. Wszedłem nieśmiałym krokiem. Dziewczynka kazała mi poczekać chwilę w ogrodzie, a sama weszła do domu. Słyszałem odgłosy rozmowy, lecz praktycznie nic nie zrozumiałem. Nagle jakaś pani (potem dowiedziałem się, że jest to mama dziewczynki) wyszła na taras i popatrzyła na mnie zimnym wzrokiem. Dziewczyna wybiegła tuż za nią. Z jej oczami działo się dokładnie to samo co w chwili, w której ją poznałem. Dziewczynka krzyczała, że nikt jej nie kocha i nikt o niej nie myśli. Jej mama głęboko westchnęła i powiedziała:

 

-Dobrze, już dobrze Monisiu. Możesz go zatrzymać tylko przestań płakać i wytrzyj łzy.

 

Moja pani, Monika, wytarła oczy... i zrozumiałem, że to był płacz. A kropelki spływające po jej policzkach to łzy. Niestety jednak nie wiedziałem czemu ludzie płaczą. Monika rzuciła się w moją stronę i mocno mnie przytuliła.

 

-Mamo... a jak go nazwiemy? – zapytała

-Nie wiem, Ty się nim zajmij, ja mam jeszcze sporo pracy- odpowiedziała mama i wróciła do domu.

 

-Hmm. Jak ja Cię mogę nazwać... wiem!!! Będziesz się nazywał Snooker.

 

Imię mi się bardzo spodobało, szczeknąłem i zacząłem biegać po ogródku.

 

Tak mijały miesiące. Rodzina Moniki pokochała mnie, a ja pokochałem ich. Ludzie się o mnie troszczą, dają mi jedzenie i picie, uczą mnie co jest dobre, a co złe. Dzień, w którym natrafiłem na Monikę okazał się być dla mnie najszczęśliwszym dniem w moim psim życiu.

 

Dziś rano poszliśmy do weterynarza. To było bardzo dziwne miejsce i strasznie się bałem. Na szczęście moja pani była ze mną i mnie uspakajała. Dostałem 2 zastrzyki, nawet tak bardzo nie bolało. Lecz weterynarz musiał powiedzieć coś smutnego mojej rodzinie, bo po wyjściu z gabinetu wyglądali bardzo smutno. Słyszałem coś o arytmii i o moim sercu.

 

Mam już prawie rok, czuję straszny ból przy każdym poruszeniu się. Nie mogę biegać jak inne psy, bo ten ból nigdy nie znika. Nie mogę chodzić na spacery, ani bawić się z moją dziewczynką. Czasami ciężko jest mi oddychać, szczególnie w nocy. Zdarza się też, że trącę wtedy przytomność. Strasznie mi przykro jak widzę, że moja rodzina jest bardzo smutna. Czasami marzę o tym, jakby to było, gdybym był normalnym, zdrowym szczeniakiem. Co dwa tygodnie mam wizyty u weterynarza, lecz niestety nie wiem co z tego będzie.

 

Ostatnia noc była koszmarna, przez ból nie mogłem zasnąć. Strasznie chciało mi się pić, lecz nie mogłem podejść do miski. Czemu mnie spotkał taki los? Czy byłem niegrzeczny? Nie chciałem przecież zbić tej doniczki... nie wiedziałem też, że nie można biegać po kwiatkach w ogrodzie. Próbowałem być dobrym psem, lecz chyba mi nie wyszło.

 

Patrzyłem jak moja dziewczynka płacze, patrzyła się na mnie i łzy jej ściekały po policzkach. Polizałem ją po ręce, ale poczułem silny ból i padłem na ziemię. Zabrano mnie do weterynarza. Monika trzymała mnie za łapkę, w której poczułem ukłucie. Dziewczynka płakała. Już wiedziałem czemu ludzie płaczą... wiedziałem... lecz ja nigdy nie nauczę się płakać... Ból zaczął powoli ustępować, aż znikł całkowicie... czuję się wolny... wolny, od bólu... ale nie od wspomnień...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania