Sobowtór

Dobijasz się z głuchym trzaskiem,

Skrobiesz paznokciami o szyby mego domu.

Raz za razem porażasz mnie przerażeniem -

Trwam tak, póki nie rozwaliłeś mych drzwi.

 

W głowie migocze mi obraz druzgoczącego monstrum,

Lecz to nie ono stoi u progu.

Szok mnie przeszywa jasnym gromem,

Gdy widzę swą twarz, rozpromienioną uśmiechem.

 

Niespodziewanie wchodzi, jak noc po wieczorze.

Powietrze w pokoju momentalnie tężeje.

Przyglądam się mu, zdumiony, z chłodem w kościach -

Widzę w nim tajemnicze pragnienie.

 

- Po co tu jesteś? - pytam się odzwierciedlenia.

- Przybyłem tu przejąć twe życie - odpowiada tym samym głosem.

- A zatem je weź i żyj, jak ja żyję.

 

Oczy jego ukazują niezrozumienie.

Patrz - a oto mój niespodziewany ruch.

Myślałeś, że to ty mnie zaskoczysz,

A tu proszę - zwrot akcji.

Szach mat.

 

Ma kopia, wciąż stojąca tuż przede mną,

Jest głodna i żądna odpowiedzi.

Nie chcąc dłużej trzymać go w poście, odpowiadam drgającym głosem:

 

- Niech chociaż jedno z naszej dwójki przeżyje dany czas szczęśliwie,

Gdyż czymże jest życie pozbawione promieni radości?

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • tedi75 2 miesiące temu
    Podoba mi się.
  • zuraw 2 miesiące temu
    Cieszę się 😊😊
  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    Mocne
  • zuraw 2 miesiące temu
    O to chodziło 😉
  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    🤗

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania