Sól na krakersach
Tory kolejowe przyciągały okoliczną dzieciarnię jak sól na krakersach
żelazne koła uderzały z impetem w czerwony krzyż zdjęty z piersi dziadka
niosąc ogień przejeżdżającym pociągiem z szybkością 100km/h
wywoływało to salwę śmiechu i przerażenie okolicznych zwierząt.
Jedynie ona chodzącą z niemowlęciem przy piersi
ma kontrolę nad niesforną gromadką wracającą z torów
z brudnymi łapskami i umorusanymi twarzami
jej spojrzenie wywołuje lęk i posłuszeństwo
dzieciarnia jak ptactwo w polu rozbiega się po pokojach chroniąc własnej skóry.
Nie była dobrze usposobiona
tylko patrzeć jak wyciągnie któregoś za uszy i przetrzepie portki
wymagając posprzątania pokoju.
Wbrew wszystkiemu na stole pojawia się kolacja
kapusta z kiełbasą do której wygłodniałe bractwo
zgodnie zasiada w milczeniu.
Nikt nie zamierza ryzykować świętego spokoju
a może nawet możliwości na wieczorny wypad do bunkrów
tam ciągle jeszcze można znaleźć odłamki które wybuchają pod pociągiem
jak petarda w nowy rok.
Komentarze (8)
Pozdrawiam ?
Dzieciństwa niektórych ludzi łączy chyba potrzeba wrażeń i nieświadomość ryzyka.Dzisiaj te ryzyka często "siedzą" w smartfonach z dostępem do Ìnternetu.
Dlatego też kolacja może być bardziej lekkostrawna. Mniej przecież prawdziwego biegania, prawdziwego wędrowania "aż na tory".
Fajny wiersz.
Prawdziwie dziecięcy lęk przed straszną mamą-opiekunką, która, mimo że taka zła (każe posprzątać pokój), to jednak daje kiełbasę na kolację:)
Najemcy się... A rano - na tory!
Dziecięcy świat, inne spojrzenie, wyobraźnia. A im człek starszy, to łuszczy się z niego dzieciństwo. Jeno wspomnienia zostają. Czasami takie, a czasami, siakie↔Pozdrawiam?:)
Wyjatkowy klimat wiersza i bardzo dobra obrazowość.
Podoba mi się. 5
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania