Sołtys
Zimowego raz wieczora, przed domostwo sołtysa,
zawitała śmierć w gości.
A że pan domu mocno zakrapianą ucztę prowadził
nikt pukania w drzwi nie usłyszał, i jej nie wprowadził.
I tak stała na mrozie kostucha kilka godzin,
trzęsąc się z zimna, bo zostały jej tylko kości.
Sołtys w końcu od stołu powstał, by wyjść na dwór za potrzebą.
Kiedy tylko drzwi zostały otwarte,
śmierć ukradkiem weszła do środka,
zamykając drzwi na klucz za sobą.
Dnia następnego, sołtysa znaleziono zamarzniętego.
I taka to bajka... że została po nim tylko, pusta szklanka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania