SOMNIUM (1)

Myśle o moich siostrach i braciach. Tych których ze mną już nie ma. Nie szukam już winnych - już ich znalazłam. To ci którzy zasiadają za stołkami w Stolicy. To ci którzy próbują zakryć całą naszą prawdę, całą naszą historię. Nie pozwalają się nam uczyć na naszych błędach, a ci którzy ośmielą się ich doszukiwać są straceni. Ale wpierw są poniżeni, sprowadzeni do podłogi niczym zwierzęta. Nie widzę siebie dożywającą trzydziestki, prawdę mówiąc nie widzę siebie dożywającą dnia w którym lud przestanie żyć w niewiedzy, lecz widzę siebie dnia w którym sprawiedliwości, stanie się zadość.

- Dana. - ktoś przerywa moje głębokie myśli, wybudzam się z nich z niczym snu. - Zaraz wchodzimy.

Ściągam ciężki karabin który dotychczas nosiłam na ramieniu, a następnie podaję go Nellowi, mężczyźnie którego dziś zabije. Jest młody, przystojny z czarnymi kręconymi lokami opadającymi na jego twarz. W jego oczach widzę determinację, ale zarazem strach. Nie dziwie mu się, nie wiem czy sama ja byłabym w stanie wykonać to co on musi dziś dokonać. Nie. Byłabym w stanie to zrobić, a nawet lepiej.

- Jest ciężki - oznajmiam mu podając broń. - Nie możesz zawieść. Cała Rada ci ufa.

- Nam ufa. - poprawia mnie.

Razem obok siebie siedzimy na podłodze opierając się plecami o ścianę w klaustrofobicznym ciemnym pomieszczeniu oświetlonym przez małą żarówkę zawieszoną na kablu. Światło co chwilę mruga, nadając przy tym sytuacji jedynie więcej niepokoju. Przyglądam się Nellowi raz jeszcze. Cały ubrany na czarno w uniform w którym sama bym się widziała. Na prawej piersi jest naszywka wschodzącego słońca - symbol naszej walki. Symbol prawdy.

- Halo. Tu Jean słyszycie mnie? - słyszę w małej niczym zatyczka do uszu słuchawce w prawym uchu.

- Tak. - odpowiadamy razem.

- To dobrze. Skład już obrał swoje pozycje i są gotowi w głównej sali, wkrótce zacznie się wygłoszenie.

Ja wiem co to oznacza. Za chwilę się zacznie co oznacza, że ja i Nell również musimy zacząć to co do nas należy. Podnosząc się wiruje mi w głowie lekko chwieje się, lecz Nell łapie mnie za ramię i pomaga złapać stały grunt.

- Myślałem, że to ty będziesz mnie łapać w ramiona. - zaśmiał się, a ja odpowiedziałam jedynie subtelnym uśmiechem. - Musisz już iść, powodzenia siostro.

Nie chcę nic mówić. Patrzę w ścianę za nim i unikam kontaktu wzrokowego. Jeszcze tego samego dnia tej samej godziny będę musiała w niego wycelować i pociągnąć za spust. Prosto w jego serce. Tyle istnień dziś przepadnie tylko i wyłącznie dla tej jednej chwili, bym ja mogła wleźć głębiej, bym ja mogła rozliczyć się z całym kłamstwem od środka.

Ruszam w stronę drzwi, sama. Już chwytam za klamkę kiedy wacham się. Nie odejdę od Nella bez słowa, nie po tym co nas łączy. Odwracam się i patrzę mu głęboko w oczy. Podchodzę i obejmuję go.

- Kocham cię bracie.

- Ja ciebie też. Dasz radę.

Po raz pierwszy od dawna spływają mi po policzkach łezki, gdy odchodzę krok od uścisku widzę te same małe łezki u mojego kompana. Nie, przyjaciela.

Odwracam się i ponownie ruszam do drzwi, lecz tym razem chwytając klamkę nie mam więcej wątpliwości. Uchylam drzwi i wyglądam za nie sprawdzając czy przypadkiem nikt nie przechadza się obecnie korytarzem. Mimo, że trwa wygłoszenie i wszyscy powinny być cztery piętra niżej wole się upewnić, że nie natknę się na żaden nieplanowany patrol. Wychodzę i zamykam za sobą drzwi, ruszam korytarzem w kierunku klatki schodowej. Maszeruję szybkim krokiem po krystalicznie białych korytarzach, co jakiś czas mijając namalowany symbol wieży w okręgu na ścianach. Symbol o zupełnie innym znaczeniu niż ten z pod którego jestem, a zarazem symbol z którym codziennie pod przykrywką się utożsamiam.

Docieram do klatki schodowej i żwawo wchodzę dziewięć piętr wyżej. To jest strefa siedzib, są nafaszerowane kamerami i innymi źródłami ochrony. Wchodzę na to piętro z klatki schodowej B - czyli od tyłu. Truchtem przemieszczam się na zaułek korytarza i tam zatrzymuję się. Naciskam delikatnie na słuchawkę i odczekuję chwilę.

- Dana. Dostałem sygnał.

- Jestem na górze, wyłącz kamery.

- Daj mi chwilę. - Jean, najlepszy haker w całej krainie, a kto wie, może i świecie. Tego dowiemy się wkrótce. - Już.

Na jego sygnał wybiegam zaułka i podbiegam na skrzyżowanie dwóch korytarzy z czego jeden prowadzi do siedziby senator Janny. Tej senator której jestem personalnym ochroniarzem. Przykucam na samym środku, a następnie ściągam plecak. Otwieram zamek i wyciągam z niego trzy białe płytki. Następnie od spodu przestawiam przełącznik i delikatnie układam na podłodze. Robie tak z kolejnymi dwoma i lokuje je w różnych miejscach, układam je tak aby zajęły jak największą powierzchnie skrzyżowania. Płytki są cienkie niczym wycieraczki które kładzie się przed domami oraz równie nieskazitelnie białe niczym posadzka. Podnosząc się przyglądam się założonej przeze mnie pułapce. Jest widzialna, ale biorąc pod uwagę chaos jaki zaraz nastanie w Wieży wątpię, że ktoś zwróci na nie uwagę.

Muszę działać szybko jeżeli kamera zbyt długo nie będzie funkcjonować ktoś nadzorujący może to zauważyć. Wycofuję się i wracam na pozycję w której byłam wcześniej. Mijając zaułek ponownie naciskam na słuchawkę.

- Pułapka podłożona.

- Dobra, przerywam symulację awarii. - odpowiada Jean. - A Dana. Jeszcze jedno. Powodzenia.

- Dzięki. - odpowiadam szorstko, nie ma czasu teraz na emocje, bo zaraz właśnie rozpocznie się chaos.

Szybko wracam na klatkę schodową oczywiście używając ścieżki którą dobrze znam z planów Wieży - tej nieobserwowanej. Dobrze, że nawet rząd nie może sobie pozwolić na zabezpieczenie całego tego terenu i są luki w których mogę się poruszać niezauważona.

Dochodzę do klatki schodowej i zbiegam na piętro na którym oraz ostatni widziałam się z Nellem. Cofam się do pokoju gospodarczego w którym jeszcze nie tak dawno czekałam na znak do rozpoczęcia akcji. Gdy do niego wchodzę nie spotykam tam młodego mężczyzny z czarnymi lokami. Zapalam żarówkę i chowam plecak za jeden z regałów w nim również zostawiam słuchawkę wcześniej ją depcząc przy tym tracąc całkowity kontakt z innymi z drużyny, lecz jest to konieczne. Równie szybko co tam weszłam, wychodzę. Ponownie ruszam w kierunku schodów.

Idąc czuje jak bije mi serce, bije coraz szybciej i jestem pewna, że to samo odczuwa teraz Nell. Jedyna różnica między mną a nim, to że w przeciągu tej godziny moje będzie ciągle bić.

Kiedy schodzę na główne piętro gdzie znajduję się sala wygłonszeniowa muszę być ostrożna, roi się tutaj od ochroniarzy, a ja muszę obrać odpowiednią ścieżkę. Idę korytarzem który w otacza całą salę wygłoszeniową. Co dziesięć metrów mijam otwarte drzwi przez które zaglądam i widzę salę zatłoczoną senatorami i innymi politykami. Póki co senator obrony ludzkości przemawia. Gdybym to ja zarządzała rządem zmieniłabym nazwę tego stanowiska z obrony na szerzenie propagandy, ale cóż ja się tam znam. Dochodzę do przedostatniego skrzydła i wchodzę na salę. Jest ogromna z dziwnym podniebieniem. Jest niczym kopuła lecz wyłożona z nierównomiernych brył, a każda z nich świeci się. Schodzę schodami mijając kolejne rzędy siedzące dla polityków. Schodzę na sam dół. Tam gdzie posiadają najważniejsze osoby rządu. Jestem tak bardzo blisko sceny, że mogę się przyjrzeć senator obrony ludzkości prosto w oczy.

Udaje się w lewo gdzie obecnie posiada jedynie senator Janna, której jestem prywatnym ochroniarzem. Mijając ją nawiązuje krótki kontakt wzrokowy. Ona wiedziała, że się spóźnię, lubi mnie i nie poinformowała o tym nikogo. Cóż granie roli posłuszniej w Wieży opłaciło mi się. Odchodzę trochę pod ścianę gdzie widzę dwóch innych ochroniarzy - moich partnerów.

- Gdzieś ty była Irma? - Irma. To moje imię kiedy gram. Sama je sobie wybrałam mimo dużej dezaprobaty ludzi w rebelii. Kiedyś od jednego z odkrywców historii starożytnej usłyszałam, że imię to pochodzi z języka starożytnego ludu który kiedyś tutaj żył. Zanim skończył się świat, zanim powstała Stolica. Na codzień jest niespotykane dlatego odradzali mi je, ale ja nie odpuściłam.

- Daj jej spokój, senator Janna nam powiedziała że się spóźni. - szepcze ten wyższy. - Trzymaj. - podaje mi słuchawkę, jeszcze mniejszą niż ta którą miałam. Ja jako ochroniarz wyższych stopni mogę sobie pozwolić na takie gadżety. Gdybym była w armii albo strażnikiem mogłabym o czymś takim tylko pomarzyć. Tutaj gdzie może istnieć zagrożenie dla ludzi z Wieży, rząd nie oszczędza sobie.

- Dzięki. - mówię i wkładam mała słuchawkę w prawe ucho, te same ucho w którym jeszcze chwile temu miałam słuchawkę do nawiązania kontaktu z hakerem.

Póki co wszystko idzie po myśli rządu. Jestem niemal pewna, że nie spodziewają się dziś naszej ingerencji, a bynajmniej nie z mojej strony. Gram podwójną agentkę w Wieży już od ośmiu lat. Nie było to proste. Chociażby najmniejsze potknięcie mogło zaprzepaścić życie wielu istnień, lecz ja byłam ostrożna. Rada wydała we mnie wiele wysiłku, zasobów oraz przede wszystkim nadziei, a ja póki co - nie zawiodłam. Póki co myślę, bo to dziś czeka mnie jedna z najtrudniejszych dotychczas misji w Wieży, a po niej będzie tylko trudniej i tylko niebezpieczniej.

Mija czas, a kolejni senatorzy wygłaszają swoje zmartwienia, pomysły, a wszystkie te mają jeden cel - jeszcze bardziej nas zniewolić. Za dziecka wierzyłam w rząd, w wieże i naród, lecz z czasem wyleczyłam tą ślepotę. Spojrzałam w studnię by dostrzec dna. Wiem, że coś tam ukrywają, ale najpierw musze wejść do środka żeby się dowiedzieć co tam jest. Ostrożnie, bo jeden zły ruch i złamie kark.

Czas mija, a ja czekam na znak. Nawet mnie bierze z zaskoczenia głośny wybuch drżący cała salą. Panika zaczyna się, a w uszach dzwoni alarm, patrzę na Janne i łapie ją pod ramieniem.

- Musimy stąd iść Pani. - ona jedynie z przerażeniem w oczach. Wygląda żałośnie. Podnoszę ją siłą z fotelu i wykonuję protokół.

Do windy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Vespera 20.12.2021
    Sporo błędów interpunkcyjnych i nie tylko, ale fabuła jest bardzo przyjemna. Zapowiada się na interesującą dystopię.
  • Domenico Perché 20.12.2021
    Tekst można byłoby przepuścić przez ortograf.pl czy podobny serwis, to doskonałe ułatwia pracę.

    A sama treść się broni. Jestem ciekaw, co dalej.

    5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania