Spacer Dookoła Amfiteatru Z Mojego Snu

"Spacer Dookoła Amfiteatru Z Mojego Snu"

 

gatunek: sny/fantastyka/czas wolny/podróże/koleżeństwo/imprezy

 

Późny sierpień 2012.

 

O wschodzie słońca, po deptaku otoczonym z jednej strony przez tynkowane kamienice, a z drugiej przez duży park ze stawami oraz wzgórzami, szło dwóch kolegów i dwie koleżanki. Wszyscy mieli po trzydzieści lat. Zaszli do pobliskiej dzielnicy otoczonych ogrodami domów jednorodzinnych. Przeskoczyli przez żywopłot, w międzyczasie wykonując w powietrzu przewrót w przód. To były skoki krótkie, ale za to wysokie. Znaleźli się na trawniku. Podeszli do podjazdu.

 

— Dokąd dzisiaj lecimy? — spytał jeden z kolegów.

— Może nad morze? — zaproponował drugi.

— Albo w góry? — spytała jedna z koleżanek.

— Tam, gdzie poniesie wyobraźnia. Może do jednego z najbardziej znanych, lubianych, klimatycznych i nastrojowych miast w Europie Południowej? Na Przykład Rzym, Pompeje, albo Ateny? — zaproponowała druga.

— Odwiedźmy i morze, i góry, a na koniec coś specjalnego, czyli jedno z trzech miast, które zostały tu wymienione. A we wspaniałej, zabytkowej miejscowości byśmy zatrzymali się zdecydowanie na dłużej. Byśmy zwiedzili miasto. Co wy na to? — spytał pierwszy z kolegów.

— Bardzo dobry pomysł! — odpowiedzieli pozostali.

 

Wszyscy razem wskoczyli do busu stojącego na podjeździe. Następnie, pojazd wzbił się w powietrze i odleciał z zawrotną prędkością w stronę morza. Już po kilku minutach, bus powoli jechał wzdłuż plaży, a czwórka przyjaciół słuchała pięknej oraz wesołej muzyki rozrywkowej, idealnej na relaks nad morzem lub oceanem. Potem nagle pojazd znacznie przyspieszył. W ciągu godziny przejechał znad morza w góry. Ludzie podziwiali przepiękne widoki w postaci porastających wzgórza oraz góry łąk, pastwisk i lasów. Z kamiennych doniczek, umieszczonych na grubych kamiennych murach, wyrastały rośliny wiszące oraz pnące. Bus znowu uniósł się wysoko ponad miasta. Łagodnie kołysał się w powietrzu. Pofrunął nad Półwysep Apeniński. Czy to w wielkich miastach, czy w małych wioskach, ludzie tańczyli radośnie na chodnikach, deptakach, placach i plażach oraz w parkach. Słuchali bardzo pięknej muzyki dyskotekowej z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku.

 

Pojazd wylądował w Rzymie, na parkingu, w bocznej części subtropikalnego ogrodu, posiadającego trawnik, żywopłot, mury, drzewa, palmy, bananowce, basen i fontannę. Na jednej palmie siedziała srebrna małpka ogoniasta z pomarańczowym bananem, a na kolejnej palmie wypoczywała czerwono-żółto-zielono-niebieska papuga. Pośrodku ogrodu stał luksusowy hotel z balkonami, tarasami, kolumnami oraz łukami. Był podzielony na trzy albo cztery mniejsze budynki. Dwa z nich zawierały także dziedzińce. Czworo przyjaciół wyszło z busu, który został na hotelowym parkingu, w niektórych miejscach otoczonym niskim, zimozielonym żywopłotem. Środek dnia był ciepły i słoneczny. Grupka wesołych ludzi weszła do wnętrza największego z budynków, bo tam mieściła się recepcja. Byli szczęśliwi, bo właśnie trwała jedna wielu z podróży ich marzeń.

 

— Gdzie pójdziemy najpierw? — spytała jedna z koleżanek.

— Myślę, że najpierw rozgościmy się w hotelu, a potem wyruszymy na ekscytującą wyprawę, pełną zadziwiających przygód — odpowiedziała druga.

— Dobry pomysł. Najpierw uzupełnijmy nasze zapasy energii życiowej, żeby nam się po drodze nie wyczerpała pula, czy też nie pękła szpula — zażartowała pierwsza koleżanka.

— A tymczasem ja już zaraz wyruszę na poszukiwanie przygód, bo nie mogę się doczekać, aż w końcu kupię kilka miniaturowych replik rzeźb, postaci i budynków z niektórych z moich ulubionych gier komputerowych — postanowił jeden z kolegów.

— Powodzenia i do zobaczenia niedługo — pożegnała się z nim reszta przyjaciół, po czym zaczęła wchodzić do pokoju hotelowego.

— Powodzenia i do zobaczenia niedługo — kolega odpowiedział im tymi samymi słowami, a następnie poszedł do samego środka wielkiego i wspaniałego budynku, stylizowanego na pałac starożytnego cesarza.

 

Sufit był beżowo-złoty, a ogromne kolumny miały pomarańczowy kolor. Mężczyzna znajdował się na piętrze. Wszedł na schody ruchome i zjechał na parter. Podziwiał wazy, wielkie donice z palmami oraz rzeźby przedstawiające znane postacie z historii i mitologii Cesarstwa Rzymskiego oraz starożytnej Grecji. Szukał sklepu z pamiątkami. Zauważył kilkanaście płazów z kilku gatunków, mniej lub bardziej podobnych do tych, które można znaleźć w Europie Środkowej. Zwierzęta często skrywały się w miejscach, takich jak kąty, albo przestrzeń między schodami a stojącą obok donicą bądź wazą. Były beżowe, szare, brązowe, zielone, niebieskie, pasiaste, nakrapiane.

 

Podróżnik podszedł do dwóch miejscowych, mających po około dwadzieścia osiem lat i rozmawiających między sobą po włosku. Znali jednak też podstawy języka angielskiego. Byli to lokaje. Przyjezdny spytał ich łamaną angielszczyzną: czy wiedzą może, gdzie są najbliższe dwa albo trzy sklepy z pamiątkami? Odpowiedzieli mu, że tak. Jeden z pracowników hotelu zaprowadził gościa na klimatyczną uliczkę, oddzielającą główny budynek od drugiego, mniejszego. W międzyczasie, drugi kamerdyner podszedł do rośliny owadożernej, rosnącej w ceglastej doniczce, znajdującej się na beżowo-brzoskwiniowym stole o brązowych nogach, stojącym w pobliskim kącie.

 

Zachód słońca.

 

Trójka przyjaciół, która do tej pory przebywała w pokoju hotelowym, była już wypoczęta i gotowa do drogi. Wyszła przez okno, pokonując granice tajemniczych wymiarów, z których składa się świat i wszechświat. Ludzie delikatnie przefrunęli z parapetu na otoczony palmami trawnik, po czym z gracją i wdziękiem wylądowali tuż obok otoczonego hotelową zabudową oraz subtropikalnymi ogrodami placu, na którym właśnie trwała wesoła i przebojowa, wspólna impreza podekscytowanych przyjezdnych z miejscowymi, często ubranymi w fantazyjne stroje, nawiązujące do Cesarstwa Rzymskiego. Troje turystów przyłączyło się do niej z wielkim entuzjazmem. Wszyscy byli uśmiechnięci oraz szczęśliwi.

 

Na wspaniałej oraz barwnej zabawie kulinarno-tanecznej, był również obecny ten kolega, który wyszedł wcześniej. Niedawno wrócił z zakupów, trafiając prosto na olśniewające wydarzenie towarzysko-rozrywkowe. Rozmawiał łamaną angielszczyzną z miejscowymi, których wcześniej spotkał i spytał o lokalizację sklepów. Gdzieś pośród tłumu, radośnie tańczył tajemniczy, około trzydziestoletni podróżnik czasoprzestrzenny i międzywymiarowy, zwący się Błędny Centurionek. Był on ubrany w strój inspirowany uniformem starożytnego rzymskiego centuriona, a zawierający między innymi metaliczny hełm galea z pionowym grzebieniem, złotą zbroję, czerwoną pelerynę i brązowe sandały. Jego strój był magiczny, bo potrafił zmieniać kolory, a także unosić się w powietrzu i przenikać przez ściany. Tymczasem, płazy wróciły z hotelowego parteru z powrotem do ich domu, czyli na łono natury. Także i one imprezowały, tyle że w parku, a dokładniej w pobliżu posiadającego dwie wysepki stawu, w którym od czasu do czasu się wykąpały.

 

Nadeszła noc.

 

Na tle brązowego nieba, usianego pomarańczowymi gwiazdami i planetami oraz zielono-różowo-złotymi mgławicami, fruwający amfiteatr powoli obracał się dookoła własnej osi, kołysząc się przy tym lekko. Wokół niego spacerowało, czasami tanecznym krokiem, czworo przyjaciół. Za nimi podążała pomarańczowa małpka ogoniasta z zielonym bananem, oraz brązowo-żółto-beżowa papuga. Tymczasem w amfiteatrze, na arenie, Błędny Centurionek walczył z kilkorgiem otaczających i osaczających go Germanów oraz Sarmatów, którzy rzucili mu wyzwanie.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • kigja 09.08.2021
    Kapitalne Piotrek! Przez cały czas czytania miałam ochotę wejść w opowiadanie i móc przeżywać to, co Twoi bohaterowie... i jeździć latającym busem! Ja chcę takiego busa! Błagam! hahaha

    Bardzo klimatyczne, nastrojowe, optymistyczne i wesołe opowiadanie, po którym czytelnikowi robi się weselej.
    Serdecznie pozdrawiam :)))
  • Piotrek P. 1988 09.08.2021
    Wesoły komentarz, zawierający klimatyczne słowa i motywy. Może jednego dnia, latające busy staną się faktem. Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 09.08.2021
    Piotrek P. 1988↔Znowu żałuję, że nie mogę tego zobaczyć. Dialogi jeszcze bardziej,
    uciekawiają akcje. Chociaż same Twoje opisy wizyjne, już dają radość z czytania.
    Tylko trza wolno i dokładnie czytać. Tak że wiesz... twórz!↔Pozdrawiam:))↔%
  • Piotrek P. 1988 09.08.2021
    Przebojowy i inspirujący komentarz, sprzyjający pozytywnym procesom tekstotwórczym. Jak wszystko pójdzie dobrze, to zacznę tworzyć nową historię niebawem. Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania