Spacer we mgle - 2 - Chłopcy idą na wojnę
Byliśmy młodzi i ślepo wierzyliśmy w nasze ideały, wizja Polski która stoi na czele federacji państw Europy środkowo-wschodniej. Tak to idea Marszałka, człowieka który był naszym autorytetem, marzyliśmy by pojawił się ktoś taki jak Marszałek. Poszli byśmy ślepo w bój za taką osobą, brakowało w kraju lidera który potrafił by pokierować tą hołotą w sejmie, która nie potrafiła podjąć konkretnej decyzji i podjąć jakich kolwiek działań a pamiętaj że na wschodzie trwała wojna. Ukraińcy pozostawieni sami sobie wykrwawiali się. Panowała powszechna opinia że nie jesteśmy bezpieczni, a Armia choć modernizowana jest za słaba, było w tym dużo prawdy bo mieliśmy sto tysięcy żołnierzy a Rosjanie 2 miliony. W dodatku nikt nie chciał pomagać Ukraińcom bali się ze sprowokują konflikt na skale globalną, po co NATO miało by prowokować Putina. Ukraina wróci w jego strefę wpływów i świat będzie z powrotem idealny. Tak było mało kto na zachodzie czół zagrożenie, a Polacy choć słyszeli ciągłe zapewnienia że nie ma obaw sojusznicy nam pomogą, nie poczuli się bezpiecznie. Historia nas nauczyła być ostrożnym i przygotowanym na ewentualną wojnę jak i na to że sojusze to często tylko puste obietnice i możemy zostać pozostawieni sami sobie. I się zaczęło, grupy paramilitarne stały się trzonem obrony terytorialnej. Sami się szkoliliśmy, kupowaliśmy wyposażenie, szykowaliśmy się do wojny w odróżnieniu od naszego rządu który tkwił bezczynie. Traktowaliśmy to bardzo poważnie i właśnie tam poznałem Klera człowieka który miał dar nas prowadzić, potrafił wpoić nam ideały wielkiej Polski którą mogliśmy zbudować jedynie na fundamentach naszej krwi, krwi patriotów. Dzień kiedy zebrał cały batalion i okazało się że jedziemy na Ukrainę, nie zapomnę go nigdy. Byłem jednym z pierwszych którzy pojawili się na placu.
-Opowiedz jak to się zaczęło-
W nocy dostaliśmy informacje że alarm czerwony, batalion od dłużnego czasu współpracował już z MON-em każde wezwanie było traktowane jak powołanie do wojska i nasi pracodawcy nie robili problemów. Szedłem z przekonaniem że to ćwiczenia bo sytuacja międzynarodowa była napięta. Jak dotarłem na plac stał już tam Wiktor, byliśmy pierwsi doszedł Kuba do nas jeszcze. Keler i Rudy szli w naszym kierunku, widać było że rozmawiali o czymś ważnym, ich poważne miny źle wróżyły, Kuba rzucił baczność, oddaliśmy im honor. Ich zachowanie wzbudzało nie pokój, Keler rzucił
-Jak samo poczucie panowie- uśmiechnąłem się i odpowiedziałem mu:
- Doskonale Panie Kapitanie, jesteśmy tu ku chwale ojczyzny!- Widać było zadowolenie na jego twarzy, dobre morale to podstawa. Keler powiedział coś czego wtedy nie zrozumieliśmy, coś o ciężkich chwilach i decyzjach które wpłyną na nasze życie. Wiktor zapytał ich o czerwony alarm, Keler powiedział że na odprawie dowiemy się wszystkiego i odszedł z Rudym na bok by skończyć rozmowę.
-Co jest Kurwa, śmierdzi mi to zebranie- wybełkotał Wiktor w taki sposób by Keler go nie słyszał. -Kroi się coś panowie, mówię wam- Na placu pojawił się Andruszka, zaufany człowiek Kelera w dodatku Ukrainiec, zaraz za nim przychodzili kolejni członkowie grupy w ciągu kilku minut był prawie pełen skład. Andrusz machnął ręką na przywitanie i od razu poszedł do Kelera, był już chyba podpity, jak zwykle miał ze sobą piersiówkę. Pojawił się też major ze sztabu na widok którego Keler wyprostował się jak szeregowiec. Zaczęli rozmawiać, Keler stawał się coraz bardziej poważny i słuchał uważnie majora, odpowiadał mu po chwilach zastanowienia i ciągle paląc. To był znak że rozmowa jest bardzo poważna. Chłopaki zastanawiali się co się dzieje. Wiciu odezwał się przerywając cisze jaka zapadła gdy chłopaki zaczęli pilnie obserwować rozmowę.
- Mówiłem kurwa że coś się świeci, to nie kurwa ćwiczenia, pójdziemy panowie w bój w końcu, ta szycha ze sztabu nie pojawiła by się tak o-
-Ma Racje, zobaczcie na Kelera i jego minę nie widziałem go takiego jeszcze- Kuba potwierdził słowa Wicia, czuliśmy w powietrzu napięcie. Wszyscy już się domyślali że to nie będą ćwiczenia. Pojawił się strach w oczach niektórych.
-Ukraina panowie?- Zapytał Kudłaty
-Kurwa na pewno, pójdziemy na wschód ratować sytuacje- Odpowiedział Wiciu, nikt nie wiedział jeszcze ze to prorocze słowa. Keler spojrzał na nas a jego wyraz twarzy nie dodał nikomu otuchy. Większość nie była gotowa by iść na wojnę, traktowali batalion jako hobby i nie brali pod uwagę ze kiedyś będą musieli iść się bić. Ja wiedziałem że ten moment nastąpi i wyczekiwałem go, gdybym wiedział wtedy ilu moich przyjaciół zginie nie cieszył bym się że w końcu ruszamy, ale wtedy nikt z nas nie mógł się spodziewać co nas tam czekam, nikt nie myślał nawet ile cierpienia przyniesie nam ta wojna. Kto mógł wiedzieć, byliśmy śnieżakami którzy nie widzieli krwi.
Keler uściskał dłoń Majorowi i ruszył w naszym kierunku, nie musiał wydawać polecenia zbiórki, gdy doszedł każdy stał na swoim miejscu i niecierpliwie czekał na jego słowa, co nam powie? co się dzieje? idziemy w bój? Te pytania krążyły w głowach chłopaków i mojej. Rudy i Andrusza dołączyli do nas, wszyscy stali na baczność, czekali aż dowódca się odezwie.
-Czołem Żołnierze- Wykrzyczał.
-Czołem dowódco- Padło ze wszystkich gardeł.
-Spocznij- Chłopaki rozluźnili się po komendzie, czekali na przemówienie nie było przemówienia tylko proste pytanie.
-Wysyłają nas na Ukrainę, jesteście ochotnikami więc daje wam wybór kto chce jechać na Ukrainę niech wystąpi- Nie było przemówienia, uzasadnienia, ani słów motywacji bezpośrednio Keler zapytał zaskakując wszystkich. Cisza była okropna, nikt nie drgnął czekając na coś więcej, czekaliśmy na mowę. Keler ponownie zapytał.
-Kto chce jechać na Ukrainę niech wystąpi!- Rudy i Andrusz wyszli przed szereg, a za nimi reszta dała krok który zmienił ich życie na dobre. Nikt się nie zawahał, myślę że nie byli świadomi tego na co się piszą.
-Towarzysze, żołnierze dziękuję wam za służbę, jako pierwsi postawicie nogę na ziemi Ukraińskiej by bronić Europy a przede wszystkim ojczyzny przed imperializmem Rosyjskim. Nie możemy dopuścić by Putin włączył Ukrainę do swojej strefy wpływów, nie pozwolimy by kolejny raz Moskal ciemiężył bratnie narody. Dziś wizja Marszałka o wspólnej walce przeciwko imperializmowi Rosji staje się rzeczywistością ramie w ramie Polak, Ukrainiec, Litwin stawią opór agresji. Sława wam!- Jednak przemówienie było. Keler umiał mówić, miał charyzmę dzięki której szliśmy za nim w ogień, na śmierć. Po tych słowach ryknęliśmy porwani jego słowami i jeszcze bardziej przekonani słuszności naszej sprawy.
-UUUUUUURRRAAAAAAAAAAAAAA!- Niczym na placu czerwonym podczas defilady. Uśmiechnął się i wyjaśnił nam wszystko dokładnie świeżo upieczony pan Kapitan, a my pierwsi członkowie kontyngentu Ukraińskiego byliśmy dumni że będziemy tworzyć coś co zapisze się na kartach historii.
Ot tak to się zaczęło, dostaliśmy jeszcze kilka godzin żeby się pożegnać, pokończyć sprawy. Rozbiegliśmy się do domów by ucałować kobiety i dzieci. Chłopcy szli na wojnę, wieczorem siedzieliśmy już w autobusie do Lwowa, humor dopisywał śmialiśmy się że pokarzemy Ukraińcom jak się Moskala biję, w końcu mamy to we krwi z dziada pradziada robiliśmy to, jako jedyni zdobyliśmy Moskwę, pobiliśmy Bolszewików zatrzymując ich pochód na zachód, przyczyniliśmy się do obalenia komunizmu, teraz obronimy Ukrainę i Europę po raz kolejny. Takie nastroje panowały, szliśmy tam po zwycięstwo i nic innego. Szliśmy tam jako batalion "ODRA" z polską flagą na mundurze i naszywką Gryfa, ale nikt nie zapamięta nas jako batalion "ODRA" szybko zyskamy sławę i przydomek "Czarnych Gryfów" a na sztandarze korpusu pojawi się Czarny Gryf rozszarpujący niedźwiedzia. Niedźwiedź to symbol Rosji.
-Każdy zna ten sztandar, nadał wam go Prezydent po Mariupolu wtedy wszyscy o was mówili i nie tylko na Ukrainie czy w Polsce ale na świecie byliście sławni, byliście bohaterami.-
Nikt się nie czuł jak bohater, nie po tym co tam się działo tego świat nie widział i nie widział co tam robiliśmy by przeżyć, nie nazwał bym nas nawet ludźmi wtedy. Każdy zmienił się po Mariupolu a wśród Rosjan od tego momentu wzbudzaliśmy strach wszędzie gdzie się pojawialiśmy. Świat widział tylko to że dokonaliśmy czegoś nie możliwego utrzymując miasto nie zwracając uwagi jakimi metodami i nazwali nas bohaterami. Diabły z Mariupola sławni na cały świat...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania