Spadająca gwiazda

Czas do przodu mknie, ja wiruje w deszczu. Nasłuchuje dziwięków chwil, krople z rynny lecą. Ja taki mały, że aż dym przeistacza się w chmury. Czekam na ten cud, gdy zobaczę kogoś z góry.

 

Gdy nagle kiedyś jakiś dzień sprawił w końcu, że idę. Na spotkanie spieszę się, wrócę jeszcze przed świtem. Teraz, gdy pada deszcz ja suchy do nitki, gdy w budynku pisze, że świat jest jakiś inny.

 

Nie spotkałem ptaka w locie, kolegi na ławce, nie mówiłem dziś dzień dobry mojej sąsiadce. Nie widzieliśmy się już trochę, czas nam ucieka. Kończę już pisać, faktura na mnie czeka.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania