Spadająca gwiazda
Gdy późną nocą, bezsenność mnie dopada.
Bo spać nie mogę i depresja mnie przytłacza.
Spoglądam na balkonie papierosa paląc.
Na ciemne jak atrament piękne niebo.
W głowie ciągle myśli, gwiazdy mi szpeczą.
A ja od trzech godzin cały czas jedno.
Obrazy mi latają, wspomnienia wracają.
Dłużej tak nie mogę, pragnę dotknąć twe ciało.
Nie ma Ciebie obok, chyba słaby się stałem.
Mniej pewny siebie, zamknięty, zmarnowany.
Alkohol mi pomaga, zasnąć chodź na moment.
Oka zmrużyć przecież sam już nie mogę.
Jak patrzę na te niebo i widzę te gwiazdy.
Ciągle czekam z nadzieją że któraś spadnie na dno.
I wtedy pomyślę sobie jedno życzenie.
Żeby znowu stać obok Ciebie...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania