Śpiąca wioska...

[Sam nie wiem co to jest...Oparte na moim śnie :? ]

 

Może i zabrzmi to komicznie, ale to właśnie ten sen sprawił, że doznałem zmiany...

Na samym początku snu ukazał mi się malowniczy wiejski krajobraz, spowity ogromem zimowego śniegu, oraz przeszytego na wylot przez śpiew odległych ptaków. Krótko potem panorama wiejskich pól ustąpiła miejsca prostej wiosce, z której pokryte białym puchem domy, posyłały salwy sinego dymu, wprost do góry, gdzie czekał na nie atramentowo ciemny płaszcz pokryty gwiazdami nieba. Wtedy właśnie pojawiłem się ja...Ot tak...bezceremonialnie...

- Co to za miejsce...? - zawołałem, spoglądając na świecące w oddali ogniki światła.

Stałem pośrodku prostej drogi, pokrytej wzdłuż piachem, pewnie by zminimalizować ryzyko poślizgnięcia się. Byłem sam niczym palec, a na sobie miałem gruby futrzany płaszcz koloru węgla oraz błękity turban na głowie. Powoli wykonałem parę kroków w kierunku światła, docierającego do mych oczu z daleka, starając się by sroga pogoda mnie nie wykończyła. Bacznie przypatrywałem się wzniesionemu przez kapryśny wiatr śniegu, którego uniesienie świadczyło o śnieżycy. Zacząłem biec, truchtem, ale nie czułem zmęczenia, a nawet zimna. Czułem się wyjątkowo, uczucie to można porównać do picia herbatki z miodem podczas czytania przy kominku swojej ulubionej lektury...

Po kilkunastu minutach szybkiej wędrówki dotarłem na miejsce...Była to - jak się spodziewałem - wioska, liczyła może niewiele ponad tuzin domostw, a ze wszystkich wydobywał się dym, gdzieś w oddali znajdowały się pułapki na mniejsze zwierzęta, a po środku wioski była studnia; cała skuta lodem, co dało mi trochę do zastanowienia...

- Po co ludziom studnia pośrodku tej pustyni śniegu? - spytałem, uwalniając oddech.

- Ponieważ ludzie składali w niej życzenia - dotarł do mnie delikatny dziewczęcy głos - Ta wioska znajdowała się niegdyś pośrodku bujnej puszczy, gdzie wiecznie panował urodzaj...

Gdy się odwróciłem, zobaczyłem dziewczynę o kruczoczarnych włosach i bursztynowych oczach, idąc kreśliła okrąg wokół studni.

- Co się stało? - spytałem.

- Dawniej ludzie obiecali dbać o te ziemie, zapewniając im wody z tej oto studni - wskazała palcem - Ale gdy urodzaj osiągnął swój szczyt, przestali - Opuściła wzrok - Nazywam się Aranna, jestem najpewniej ostatnią z miejscowych...

- Więc ludzie przestali dbać o te ziemie? Dlatego nikogo tu nie ma?

- Nie - odparła - Gdy nadeszła choroba...przestali ze sobą rozmawiać...Wkrótce potem ich społeczeństwo się rozpadło...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Beatka 04.04.2020
    Piękne... Pouczające, atmosferą cudowna. Sny są niezwykle inspirujące. Coś o tym wiem :)
  • DEMONul1234 04.04.2020
    Dziękuję...Właśnie ciekawe ile rzeczy może się przyśnić ^^ Tak właściwie to opisałem swój ostatni sen najlepiej jak tylko mogłem.
  • Beatka 04.04.2020
    DEMONul1234 Fantastycznie wyszło, podoba mi się :)
  • Puchacz 04.04.2020
    Na bogato ze słownictwem, choć jest parę lapsusów językowych.
    Rozumiem że sen, ale dziwnie się urywa. Szkoda.
    Ale za klimat i ornamentykę można to zaklasyfikować w prozę poetycką.
  • DEMONul1234 04.04.2020
    Sny już takie są...urywają się i zostawiają wiele tajemnic...Dzięks za komentarz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania