Spinoza café

Widzisz te potargane cienie

przychodzące z niezgrabnych ulic?

One przenoszą jesiennych ogrodników

nim na powrót staną się czuli.

 

Suknie stukają obcasem. Kiedy mrok się piętrzy

przystają, płonąc w oknach jak wstydliwe ćmy.

Podają ciepłe flódni; wreszcie poznaję chwilę

gdy smak się rodzi na nowo i u źrenic drży.

 

W ten wieczór - w jednej chwili, co potem do końca

trwać będzie echem pieśni, która nie nadejdzie -

pękają nam klosze spojrzeń. Oto jest godzina

która przemija i której już nigdy nie będzie:

 

widzę cię, jak z radością przyjmujesz przeczucie

akordu, co z klawiszy wybrzmiewa i odchodzi;

on jest jak zorza świtu - a gdy nas uwodzi

spożywam po kawałku twój tajemny uśmiech.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania