Spinoza café
Widzisz te potargane cienie
przychodzące z niezgrabnych ulic?
One przenoszą jesiennych ogrodników
nim na powrót staną się czuli.
Suknie stukają obcasem. Kiedy mrok się piętrzy
przystają, płonąc w oknach jak wstydliwe ćmy.
Podają ciepłe flódni; wreszcie poznaję chwilę
gdy smak się rodzi na nowo i u źrenic drży.
W ten wieczór - w jednej chwili, co potem do końca
trwać będzie echem pieśni, która nie nadejdzie -
pękają nam klosze spojrzeń. Oto jest godzina
która przemija i której już nigdy nie będzie:
widzę cię, jak z radością przyjmujesz przeczucie
akordu, co z klawiszy wybrzmiewa i odchodzi;
on jest jak zorza świtu - a gdy nas uwodzi
spożywam po kawałku twój tajemny uśmiech.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania