Spliff

Kiedyś codziennie odpalany był spliff,

A w raz z dymem ulatniały się łzy i najskrytsze sny i pragnienia,

Których nie chciałem już czuć..

Zaciągałem się ciszą,

Próbując uciszyć siebie,

Gubiłem się dymie,

aby nie patrzeć w lustro.

 

Aż któregoś dnia -

Poczułem coś więcej,

niż tylko tlen i dym,

Poczułem Ciebie.

Twoje spojrzenie przebiło się przez ten kurz,

Twoje słowa nie odbijały się od ścian

Tylko trafiały -

prosto w środek.

 

Nie musiałem już znikać,

Nie musiałem się odurzać,

Bo być trzeźwym z tobą,

to pierwszy haj,

którego nie chce zgubić.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania