Spontanicznie 2
…..I wiesz, że to co masz cenne w sobie, to powinnaś pokazać, by jutro z nim było możliwe. Los dał mi jednak szansę, bym zrobiła więcej , dużo więcej.
Dobra , dobra, już się nie denerwuj , nie będę przeciągać tylko powiem, że doszło do spotkania i następnych również, choć wolało nie być nawet pierwszego.
Spotykaliśmy się przez miesiąc, zaufałam mu, bo zdawał się być tego wartym, a może ja tego chciałam, w końcu po to się żyje, by mieć kogoś do kochania.
Mam zawsze problem z interpretacją uczuć, które w sobie noszę i czasem mylę zauroczenie z tym co głębsze, co zwie się uczuciami wyższymi.
Wiem jednak , że jak o kimś myślę przez większą część dnia, , to musi być ważnym, skoro tak absorbuje moje jestestwo.
Co zrobiłam? No oczywiście, otworzyłam się przed nim, pokazałam siebie, jako kogoś kto jest poukładany, a najważniejsze uwierzyłam w siebie.
I jak się już domyślasz, to właśnie był mój błąd, błąd przez wielkie B.
Bo przyszedł dzień, że bez skrupułów mu powiedziałam on tym , co się stało w okresie mego dzieciństwa.
Byliśmy u mnie, ot taki spokojny wieczór, trochę rozmowy, sentymentalnych wizji ni moja rewelacja.
Popatrzył na mnie, nie wiedząc czy to żart, czy jakiś test, ale na pewno nie chcąc by to była prawda, co wyczułam z jego zachowania.
Od tego momentu zegar, zaczął odliczać ostatnie minuty, nasze minuty.
Co on nie wyprawiał, by ukryć rozczarowanie, swoje negatywne myśli, swoje zagubienie, jakby znalazł się w wielkim lesie. Przeczesywał włosy, pocierał dłońmi po udzie, wzrokiem szukał wszystkiego, byle nie mojej twarzy.
Wszystko we mnie buzowało, miałam galopujące tętno, zmącone wyobrażenie o życiu, o sensie dawania siebie.
Pamiętam, że w pewnym momencie chciałam wstać, by ściągnąć bluzę i pokazać mu ten Giblartar, półwysep, na mapie mego ciała. Podejść tak blisko, by musiał spojrzeć i powiedzieć – „Co! Jestem wstrętna? To spierdalaj!!
Ale wytrzymałam, patrząc cały czas w oczy, będąc słodziutka do przesady, by mu solić jego znieczulicę. I dziś cieszę się, że tego nie zrobiłam, nie dałam mu satysfakcji, by wyszedł z twarzą, a uciekł jak tchórz.
Przemęczyłam, płacząc, izolując się przed światem, żeby wyjść silniejsza i żyć.
Nie będę tu opisywać , jaka to była trauma, co za ciemne dni odcięty prąd, bo nie chcę zanudzać , wiedząc ,że każdy coś w życiu przebolał, co powodowało utratę w sens życia.
Takie doświadczenia uczą dystansu do wszelkich znajomości, do marzeń.
I gdy trafimy na następnego czarodzieja słowa, to nie będziemy klękać z wrażenia, bo chłopczyna mówi, że kocha dzieci, głaska kotki, hoduje kwiaty, a by lepiej rosły to do nich mówi. Pielęgnuje znajomość i nie zapomina o datach rocznic.
Każda z nas zaczyna weryfikować , to co planowała, nie podejmuje decyzji na podstawie kilku chwil, ale czujnie czeka.
A ten właściwy już może zbliża się i jest o kilka…dni?
Komentarze (21)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania