Spotkanie
Do końca lekcji angielskiego zostało już 20 minut. Nie mogłem się już doczekać, aż wyjdę z klasy i opuszczę budynek szkoły. W ostatnim czasie stał się dla mnie istnym koszmarem. Uczniowie z mojej i innych klas nie dawali mi żyć, naśmiewali się, dokuczali, bili. Nie byłem tym zdziwiony, ponieważ ludzie tacy jak ja zawsze są kozłami ofiarnymi.
-Zostało jeszcze dziesięć minut do dzwonka, więc zapiszcie pracę domową – przerwała rozmyślania Alexa nauczycielka klasy licealnej.- Jako iż będziecie mieli dłuższy weekend i kilka lekcji wam przepadnie napiszecie pewne wypracowanie „ Na podstawie wywiadu z wyjątkową osobą opiszecie jej historię oraz napiszecie czemu jest ona warta uwagi”. Dla waszej wygody umówiłam was z takimi osobami, żebyście nie musieli trudzić się z obszernym przepisywaniem stron internetowych. Rozdam każdemu kartkę z datą i miejscem wywiadu.
Dzwonek zadzwonił równo z 14:30. Byłem wkurzony, że będę musiał pisać w weekend jakąś durną pracę domową. Dłuższy weekend, który szkoła zawdzięczała tajemniczym zniknięciem Alis, szkolnej suki miał być zmarnowany. Miałem plan poczytać książkę, zagrać w Battleafilda 3 z kolegami z sieci i pewnie marnować czas na yt czy facebooku. Wszystkie te plany musiały poczekać bo spotkanie miało odbyć się jutro o 12:00 w parku. Wymagało to ode mnie wczesnego udania się na spoczynek bez możliwości nocnego rajdu przed komputerem czy telewizorem.
Zegarek obudził mnie równo o 8:00, wstałem, poranna toaleta, ubrałem się, zjadłem, spakowałem się. Wychodząc z domu mama powiedziała:
-Tylko uważaj, nie wracaj pózno.
-Dobrze mamo-odpowiedziałem znużonym tonem
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego matki mówią to samo przed samodzielnym wyjściem dziecka z domu. Może jest to pewien rodzaj rytuału, błogosławieństwa, przestrogi przed niebezpieczeństwem. W tym mieście jest to niezbędne…
Dotarłem na miejsce o czasie, usiadłem ba ławce obok wejścia , żeby nie przegapić „wyznaczonej osoby”. Co prawda nie wiedziałem jak wygląda, ale ona lub on rozpozna mnie. W końcu jaki normalny 16 latek w sobotę siedzi sam w parku z dyktafonem, notesem i długopisem. Zamiast grać w gry lub spotykać się ze znajomymi….. tak jak większość. Powód mojego przybycia tutaj strasznie się spóźniał już 20 minut. Chciałbym iść lecz wiem, że nauczycielka mi nie wybaczy tego zaniedbania, więc nadal czekałem. Kiedy traciłem już nadzieję spostrzegłem, że w moją stronę zmierzał mężczyzna ubrany w czarny płaszcz i kapelusz. Na twarzy miał bandaże. Wnioskując po wyglądzie pewnie opowie mi dlaczego nosi opatrunek na swej twarzy.
-Witaj. Pewnie jesteś chłopcem, który ma przeprowadzić ze mną wywiad?
-Tak proszę pana.
-Doskonale. Wybacz mi moje spóźnienie miałem kilka spraw do załatwienia. Chyba mnie za to nie zabijesz ? HAHHAHAHA- zaśmiał się głosem, który już gdzieś słyszałem…….
-Skądże znowu, właśnie też niedawno przyszedłem-skłamałem
-Zatem przejdzmy do właściwej rozmowy. Pewnie chcesz mieć to za sobą.
Zamilkłem….. Zaskoczyło mnie to ponieważ zamiast spotkać staruszka na emeryturze rozmawiałem z dziwnie wyglądającym mężczyzną około 30. Sam ubiór był uzasadniony jesienne popołudnie dawało o sobie znać. Dziwiło mnie również to iż zdawał się wiedzieć co myślę.
-Spokojnie nie musisz odpowiadać mówiąc to poklepał mnie po plecach.
-Więc…. Jak się pan nazywa ?
-Ach! Przepraszam za moje maniery, powinienem się przedstawić na wstępie. Moja godność Walter Jones.
-Miło mi, jestem Alex….
-Aaa młody człowieku, gdzie zasada o niepodawaniu imienia i nazwiska nieznajomym- przerwał
-Przecież pan mi się przedstawił.- odpowiedziałem niepewnym głosem. Mężczyzna siedzący obok mnie spoważniał i przemówił pochylając się lekko nade mną:
-Skąd możesz wiedzieć czy to jest moje prawdziwe nazwisko. Może je sobie wymyśliłem żeby wzbudzić twoje zaufanie? A następnie coś ci zrobić…. Nieludzkiego ?
Po tych słowach znieruchomiałem. Czułem się jak w jakimś chorym opowiadaniu pisanym przez wariata. Coraz bardziej zacząłem się stresować, serce przyspieszyło tępa, pot sączył się niemiłosiernie, oddech nierównomierny. Chciałem uciekać ale ciekawość nie pozwalała. Tak jak to pcha odkrywców ku nowym rzeczom tak mnie wpędza w kłopoty.
-Chyba cię nie przestraszyłem ? Chodziło mi tylko o to byś zachowywał się rozsądnie. Wiesz tyle się ostatnio dzieje. Wszędzie gwałty, rozboje, morderstwa. W naprawdę niespokojnych czasach żyjemy. – usprawiedliwił swoją dziwną wypowiedz mężczyzna.
-Ma pan rację…. Czy może pan zacząć opowiadać ?
-Oczywiście! Nie będziemy przecież rozmawiać o upadającym w szaleństwie społeczeństwie. To nie jest tematem tego spotkania. Od czego wolałbyś zacząć ?
O dziwo nie wiedziałem jak zadać pytanie. Kusiło mnie by zapytać o opatrunek na twarzy. To byłoby trochę niewłaściwe, a nawet niedojrzałe. Przypomniała mi się sytuacja w supermarkecie na stoisku z kosmetykami, której byłem świadkiem 2 miesiące temu. Mała dziewczynka, która była na zakupach z mamą spostrzegła, że obok niej stoi dziewczyna. Niby nic nadzwyczajnego. Gdyby nie jeden mały szczegół, otóż owa dziewczyna miała dwukolorowe oczy czerwone i zielone. Kiedy odwróciła się nieświadomie do małej obserwatorki usłyszała od niej słowa raniące bardziej niż wszystkie zabiegi chirurgiczne „ Mamo, czemu ta dziewczyna ma takie oczy? „ To zdanie przyczyniło się do wypuszczenia przez posiadaczkę kolorowych oczu kremu zapachowego o woni jabłka z cynamonem. Głuchy dzwięk upadającego opakowania zwrócił uwagę całego stoiska, które jeszcze 5 sekund temu nie wiedziało o jej istnieniu. Wzrok wszystkich powędrował na zdenerwowaną dziewczynę, która w akcie desperacji wybiegła ze sklepu ocierając łzy. Ta scena zapadła mi w pamięć dodatkowo, ponieważ widziałem po niej że kupuje ten krem by ładnie pachnieć dla kogoś bliższego. Teraz byłem w identycznym położeniu co mała klientka sklepu u boku matki. Mimo strachu zaryzykowałem. Po raz kolejny podjąłem się ryzyka…..
-Czy mógłby pan powiedzieć dlaczego nosi pan te bandaże na twarzy?
Zamiast udzielić odpowiedzi jakiejkolwiek, znieruchomiał. Spojrzał się na mnie. Patrzył tak kilkanaście sekund po czym wyprostował się, zdjął spokojnym ruchem prawej ręki kapelusz z głowy. Położył go na kolanach i zaczął rozwiązywać bandaże. Jakie było moje zaskoczenie gdy zamiast ujrzeć zniszczoną twarz pełną blizn lub poparzeń moim oczom ukazała się twarz mężczyzny po trzydziestce z lekkim zarostem w nienaruszonym stanie.
-Zdziwiony ?
-Ale proszę Pana,…… Dlaczego?
-Chciałem sprawić byś tą rozmowę zapamiętał.- powiedział spokojnym głosem
-Mógł mi pan po prostu powiedzieć zamiast robić to wszystko.
-Wiem że bardziej zapamiętasz czyny. Poza tym to o wiele ciekawsze.
Nie miałem ochoty na dalszą konwersację odnośnie dziwnego pomysłu z bandażami, chciałem mieć już naprawdę to za sobą. Dałem mu do zrozumienia że może zaczynać już swoją historię.
- W twoim wieku byłem bardzo samotnym i zamkniętym w sobie chłopcem. Praktycznie od zawsze byłem w szarym koncie klasy. Wyrzutek, dziwak, szajbus i wiele innych określeń, które nadawali mi uczniowie towarzyszyły mi. Lecz w całej klasie tylko jedna osoba tego nie robiła. Pewna dziewczyna, zakochałem się w niej. Ona też, jak w tedy myślałem. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Żaliłem jej się, dzieliłem myślami, po prostu jej zaufałem. Lecz po pewnym czasie zaczęła mnie unikać, mniej rozmawialiśmy. Po 6 miesiącach zarwała ze mną, po prostu. Okazało się, że to była gra aktorska. Wpadłem jej w oko nie jako chłopak a jako obiekt którym kosztem można się zabawić, dowartościować, znaleźć chwilowego kozła ofiarnego. Zaczęło się od tego że tydzień po rozstaniu w szkole zaczęli się wszyscy ze mnie śmiać mówili rzeczy o których wiedziała tylko Ona. Zdałem sobie sprawę z tego co zrobiła. Zniszczyła mnie następne miesiące nie były lepsze, bicie, chamskie żarty, wyzwiska, niszczenie rzeczy. A ona się cały czas z tego śmiała. Postanowiłem w tamtym czasie ze sobą skończyć. Nie stało się tak jednak. W tym przeszkodziła mi pewna myśl spowodowana jednym komentarzem w szkole „taki lamus nic nam nie zrobi”. Pomyślałem sobie, a gdyby tak coś im zrobić. Skrzywdzić tą która zniszczyła mi moją oazę samotności i spokoju. Można by rzec iż ciekawość pokonała śmierć. Przez następne dni znosząc katorgi planowałem swoją zemstę.
Mówiąc to mężczyzna niepostrzeżenie złapał mnie za ręce, tak jakby wiedział, że będę chciał uciec.
W końcu nadszedł ten dzień (kontynuował). Wcześniej udałem chorego na grypę. Rodzice należeli do tych zalatanych nie mających czasu dla dziecka więc nie doszukiwali się w tym mojego oszustwa. Zostawszy sam w domu wiedząc że rodziców nie będzie bardzo długo przystąpiłem do działania. Dobrze wiedziałem gdzie idzie po skończonych zajęciach, śledziłem ją, a gdy znalazła się w ustronnym miejscu…. Powaliłem ją na ziemię zakładając jej na głowę torebkę plastikową i zaciskając ręce na szyi. Była zaskoczona, niespodziewana się zemsty ze strony ofiary. Im bardziej się wierciła oraz panikowała tym szybciej kończyło się powietrze. Jej ruchy z każdą sekundą uspokajały się aż zasnęła wiecznym snem. Wiedziałem że nie mogę ulegnąć nerwom więc czym prędzej wrzuciłem jej ciało do pobliskiego śmietnika. Dla pewności zagrzebałem ją śmieciami…
Po tych słowach zapadła cisza. Bałem się co może mnie spotkać. Drżącym głosem przełykając ślinę zapytałem:
- C-c-c-c-o-o było dalej ?
-To nie jest teraz istotne, słuchaj uważnie.- nagle ton mojego rozmówcy, który okazał się być mordercą zmienił się w taki, który miał mi wyjawić coś bardzo ważnego, coś co pewnie mogło zmienić moje życie
-Nie możesz zabić Alis !!! Błagam cię !! Nie popełnij mojego błędu !
Czas jakby zwolnił, czułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie po czym straciłem przytomność. Ostatnie co pamiętam to rozpływającego się mordercę z którym przyszło mi rozmawiać.
- Hej kolego wstawaj. – odezwał się nieznajomy głos
- Co? Gdzie ja jestem?
- Spokojnie, jesteś w szpitalu. Dostaliśmy anonimowy telefon, że w parku jest nieprzytomny chłopak, więc przyjechaliśmy i zabraliśmy cię tutaj. Miałeś we krwi środek usypiający. Już zawiadomiliśmy policję i twoich rodziców, za jakiś czas powinni być. Będziesz musiał odbyć rozmowę z policjantami związku z prawdopodobieństwem popełnienia przestępstwa.- powiedział doktor stojący nade mną.
- Dziękuję panie doktorze.
- Teraz muszę cię zostawić, ale jakbyś czegoś potrzebował to klikaj ten guzik, a ktoś z dyżuru przyjdzie do ciebie.
- Dobrze.
Po wyjściu doktora z Sali na której się znajdowałem, zacząłem się zastanawiać nad dzisiejszym spotkaniem. Czy to mogłem być ja z przyszłości, który chciał mnie ostrzec. Może to działanie środka, który miałem podany? Albo po prostu sen?
Coraz bardziej zagłębiając się w rozmyślania nad domniemanym spotkaniem z samym sobą zacząłem się cicho śmiać. Rozbawił mnie fakt iż tak naprawdę już tydzień temu zabiłem Alis. Bo przeszłości nie można zmienić….
Komentarze (2)
Masz pewne braki dotyczące techniki zapisu tekstu;
- Myślnik, pauza, półpauza - powinny mieć spację po obydwu stronach, wyjątkiem jest dywiz.
- Pytajnik pisze się bezpośrednio przy wyrazie - bez spacji
- Cudzysłów takoż samo
- Wykrzyknik - też bezpośrednio przy wyrazie
- Wielokropek - wystarczą trzy kropecki
- Cyfry staraj się pisać - słownie (to nie jest regułą, ale tak jest lepiej)
- Brakuje kurdupli (,) tzn. przecinków
- Jest trochę literówek
Twgl. to nieźle ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania