Spotkanie

siedzę przy stole

po jednej stronie

ja

po drugiej stronie

ona w czarno-białym

welonie

uśmiecha się i…

patrzy na mnie

swym jednym okiem

uśmiecha się

i je

z ust jej wypada

jest szczerbata

i taka chuda

jak szkapa

Kostucha

a jednak kochana

siedzimy tak od rana

bez słów

i wtedy ona mówi

już

idziemy

roztajemy się

z innym przecież wzięłam ślub

idźmy

każdy w swoją stronę

ja

jeszcze chwila moment

nie zobaczymy się przez lata

każdy pójdzie w stronę swojego świata

a pamiętasz?

Tamte dni, tam te chwile

w Świebodzinie.

Nie wróci nikt

powiedziała

wstała

i…

zamknęła drzwi tego świata

 

pepe(tte)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania