Spotkanie z jasnowidzem
Zdarzyło mi się spotkać Jana Potffornego. Było to w Otmuchowie. Pewnego letniego popołudnia zatrzymałem się na rynku miejskim, zresztą zwykle tak czyniłem jadąc w stronę Opola lub Nysy. Stanąłem przed znajdującym sie na środku rynku ratuszem i spoglądałem w stronę umieszczonego na jego bocznej ścianie zegara słonecznego. Zawsze wzbudzał on moje zaciekawienie, ile razy tam stanąłem. Z tym zegarem, pochodzącym z epoki renesansu, powiązana jest legenda o Paracelsusie, który rzekomo nawiedził to miasto w czasie strasznej zarazy. Oprócz tego zegar miał coś w sobie osobliwego. To różne przedstawienia symboliczne związane z przemijalnością życia i czasu. Widzimy tu klepsydrę oraz wizerunek geniusza śmierci – postać leżącego niemowlęcia ze skrzydełkami.
W pobliżu stał starszy mężczyzna, na którego twarzy można było odczytać, że był kiedyś nauczycielem, albo dużo czytał książek. Uwagę przyciągało nie tylko spojrzenie, ale prosty , ubogi ubiór i duża lupa, która trzymał w lewej ręce. Być może ten przedmiot miał mu służyć w oglądaniu świata lub miał go wyróżniać, bo kto dziś chodzi z lupą? Był to właśnie, jak się później okazało Jan Potfforny. Podszedł do mnie i przez chwilę się przyglądał.
- Jesteś jedynym człowiekiem, który zatrzymuje się przed tym zegarem. Ludzie pędzą, nie chcą nic wiedzieć, nie myślą i zapominają, że czas nieubłaganie przemija, a o tym mówi tenże zegar – powiedział do mnie spokojnym głosem, lecz z lekka obawą, że zareaguje nieżyczliwie.
- Vanitas vanitatum et omnia vanitas – specjalnie powiedziałem tę sentencję łacińską, pochodzącą z Księgi Koheleta, gdyż w ten sposób mogłem sprawdzić, czy ów starszy mężczyzna jest człowiekiem wykształconym, czy tylko sobie tak dla własnej zabawy do mnie zagadnął. Zresztą to wypróbowany sposób w rozmowach pozwalający wykryć intencję drugiej strony. Taki to pozostał we mnie zwyczaj z czasów studiowania historii sztuki. Zły człowiek nie zrozumie, a ten, który zrozumie, Może się okazać pozytywną osobą. Rozmowa to sztuka i warto stosować chwyty erystyczne, jeśli ma się do czynienia z bliżej nie znaną osobą. Każdy wie, co to znaczy, jeśli przeczytał choć raz w życiu „Erystykę” znane dzieło Artura Schopenhauera.
I tak oto poznałem Jana Potffornego, człowieka, jak się później okazało, zwanego przez mieszkańców jasnowidzem, ale nie z powodu skłonności do wróżenia, lecz rzeczowego, konkretnego i jasnego widzenia spraw tego świata.
Miałem sporo czasu, więc porozmawiałem sobie z tym jasnowidzem, czyli jasnowidzącym sprawy świata człowiekiem. Zauważyłem, że w jego postaci ukrywa się ostatni z metafizyków na tym padole łez. Dla tych, którzy mieli okazję poznać Jana Potffornego i choć przez chwilę z nim porozmawiać, charakterystyczną cechą była jego pokora, lecz czasami przełamywana silna potrzebną ekspresji.
- Duch to siła, a ciało to sen! - twierdził Potfforny. Wszystko co on mówił, całe jego zachowanie i podejście do ludzi nacechowane było głęboką refleksją nad przemijaniem świata i tęsknotą za poznaniem sensu życia, o czym , jak wiele razy podkreślał, ludzie nie chcą ani mówić, ani tym bardziej myśleć.
- To świat śpiących ludzi, dla których jedynym przebudzeniem będzie śmierć, a brzmi to paradoksalnie. Tylko w śmierci można mieć nadzieję na początek działania. Wszystko inne, nawet spiżowe pomniki, są drogą do nicości. Większość ludzi nie chce myśleć o śmierci, tym bardziej o niej mówić, ale dlaczego rozpaczają na pogrzebach, skoro ich śmierć nie interesuje? – dodał mój rozmówca. Po czym pokornie się ukłonił i oddalił, a mi pozostała tylko nadzieja, że znowu go spotkam i na pewno więcej porozmawiam. Tak też się później wiele razy zdarzyło!
Komentarze (11)
Chociaż, czy na pewno szczęściarz? Przecież wszystko to marność.
Poszukiwane sensu to sens życia, czyli sens z sensem goni (szuka ) sensa i szuka sensu. Amen!
W podziękowaniu za uwagę wchodzę na Pana stronę i coś tam przeczytam, na pewno będzie dobre!
Pozdrawiam!
MC
Serdecznie :)
MC
Serdecznie :)
Moja matka ze Stanisławowa, a ojciec ze Stryja (koło w Lwowa).
Polonus sum!
MC
Lubię Otmuchów a jeszcze bardziej Nysę. Piękne miasta z klimatem - i z tego powodu już przeczytałam z przyjemnością. Podoba mi się podejście do terminu "jasnowidzenia". Ogólnie - dobrze się czytało.
Niestety, ale trzeba być wykształconym.
Sprawdzałem to kiedyś wśród dorosłych ludzi, i też np. w szkole lub u mnie na miejscowości.
Obecnie istnieje zjawisko "delatynizacji" (tj. zaniku znajomości łaciny), nawet dzieci w szkole nie wiedza, co to Łacina. To prawda!
Dziękuję za uwagę i zapewne poprawię na coś lepszego, ale muszę spokojnie pomyśleć.
Pozdrawiam!
MC
Jestem zwolennikiem powrotu Łaciny do szkół.
Kultura europejska jest m.in. oparta o tradycję rzymską, czyli łacińską.
Usuwając Łacinę ze szkół, redukowano fundamenty naszej tożsamości, otwierając drzwi obcym i czasami szkodliwym wpływom itp.
Pozdrawiam i kończę pisanie!
MC.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania