Spowiedź

Codziennie umierałam setki razy dla przyjemności. Każda ze śmierci była inna, nie lubię monotonii. Zawsze myślałam o sobie, może trafnie, może nie, jako o kimś kreatywnym. Artystyczna dusza – tak mówiła pani od polskiego w gimnazjum, bo nie zawsze miałam siłę na rozmowy z innymi. Swoją twórczość wyrażałam w sposobach na skończenie własnego życia.

Kiedyś myślałam, że ciekawie byłoby zrobić to publicznie. Wskoczyć pod pociąg gdzieś w jakiejś piździe pod Pcimiem Dolnym, powkurzać kilka osób przymusowym postojem na czyszczenie krwi z przedniej szyby lokomotywy. Zeskoczyć z dziewiątego piętra jednego z betonowych molochów na gdańskiej zaspie, przestraszyć kilku staruszków, doprowadzić grupkę dzieci do płaczu, zebrać wianuszek gapiów. Niech wyjątkowo mają coś do opowiedzenia przy niedzielnym schabowym z ziemniakami.

Później rozważałam zrobienie to po cichu. Moją masochistyczną przyjemnością było wyobrażanie sobie płaczących przyjaciół. Lubiłam myśleć o tym, że moja licealna klasa razem z wychowawcą będzie stać nad grobem, przypominając sobie wszystkie zjebane rzeczy, które zrobiłam przez ostatnie lata szkoły. Chciałam, żeby o mojej śmierci krążyły legendy. Że zostawiłam zakopane listy do bliskich w których zakodowałam mapę do dawno zaginionego skarbu, albo o tym, że to nie było samobójstwo, tylko mord z zimną krwią popełniony przez ducha mojego dawno nieżyjącego krewnego w ramach zemsty za jego nagłą śmierć.

Chciałam mojego najlepszego zdjęcia wiszącego na tablicy z informacjami przy wejściu do szkoły. Miało być czarno-białe i przewieszone czarną wstążką. Miałam stać się anegdotą opowiadaną kolejnym pokoleniom uczniów.

Kolejnym fetyszem było zajebanie się w wannie. Na różne sposoby. Raz myślałam o utopieniu się, raz o podcięciu żył, raz o rozpruciu sobie gardła. Raz robiłam to nago, raz w worku na ziemniaki, raz w ulubionych ciuchach.

Ostatnio dopadła mnie faza na śmierć na łonie natury. Na plaży, w parku, na klifie, w lesie. Czasami umieram skacząc w morze, czasami siedząc na balkonie patrząc się w niebo.

Pomysłów miałam wiele, codziennie dochodziły nowe. Zawsze był tylko jeden problem – zasadniczo nie miałam powodu do zabicia się. Jak każdy nastolatek miałam kłopoty. Kłóciłam się z koleżankami, traciłam przyjaciół, czasami trafiła się jakaś nieodwzajemniona miłość. Nic nigdy nie było na tyle poważne, żeby móc z czystym sumieniem powiedzieć : „Tak, to był powód dla którego odebrała sobie życie”.

Dlatego moje śmiertelne fantazje zawsze zostawały tylko fantazjami. Jak o tym myślę z jakiegoś powodu przy życiu trzymało mnie wyobrażenie mojego pokoju. Pustego i zimnego. Z pościelonym łóżkiem i idealnie ułożonym misiem na poduszce. Nie mogłam też zawieść swoich rodziców. Do nich nigdy nie dotarłaby myśl, że nie żyję. Nie chciałam dawać im kolejnego powodu do stresu i kłótni.

Więc tak trwałam. W fantazji i nieszczęściu. Bez pomocy, po cichu. Każdego wieczora czując gorącą krew spływającą po mojej szyi, każdego ranka czując jak woda wlewa mi się do płuc, a kości miażdżą pod wpływem siły grawitacji.

Lubiłam myśleć o poczuciu winy, które spada na ludzi po mojej śmierci. Każdy ma wrażenie, że to jego wina, chociaż nikt nie był winny. Kiedy wina leży po stronie wszystkich, to tak naprawdę nikt nie jest winny. Ludzie o tym nie pamiętają, ale ja już dawno ich rozgrzeszyłam zza grobu.

W wyobraźni zawsze wszystko wydaje się lepsze. Tak samo było z moją śmiercią.

Ja nazywam się Asia, a to jest moja spowiedź. Spowiedź samobójcy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Canulas 02.04.2018
    Bardzo fajnie i luźno napisane. Odpowiada mi język.
    Zaloguj się, bo tak Twoje twory spadną w niebyt.
    Seans git.
    Witam.
  • Marian 02.04.2018
    Ciekawy tekst i zakończenie zaskakujące.
    Jeśli to chodziło o dzielnicę Gdańska, to należałoby napisać "na gdańskiej Zaspie".
    Pozdrawiam.
  • Aisak 02.04.2018
    Skserowałam.
    Widzę z tego tekstu świetny monodram.
    Warto byłoby popracować, że ów mono stworzyć.
    Stylistyka mi bardzo.

    Zastanawia mnie, czy autor, to rzeczywiście ktoś nowy, czy w nowym sfeterku.
  • Agnieszka Gu 02.04.2018
    Witam,
    Kurcze, fajny tekst. Historia tragicznych przemyśleń, ale opowiedziana z polotem.
    Pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi 02.04.2018
    Bardzo mi podszedł ten tekst. Pozdrawiam→5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania