Spowiedź
– Co ksiądz byłby w stanie zrobić dla kochanej osoby?
– Siostro, to jest spowiedź, a nie rozmowa – powiedział oburzony. – Moja rola kończy się na wysłuchaniu i ewentualnym udzieleniu rozgrzeszenia.
– No to niech ksiądz nie przerywa i słucha. – Młoda kobieta przybliżyła twarz do kratownicy. – A więc, kiedy z nim jestem, zapominam o całym świecie. O Bogu też. Kiedy niby przypadkiem muska moją pierś, by złapać za włosy i zacząć je zaplatać w warkocz, czuję, że jestem prawdziwa. Kiedy jego ciepły oddech owiewa moją szyję, niecierpliwie czekam, aż przygryzie koniuszek mojego ucha. Gdy palcem wodzi dookoła pełnych ust, wiem, że posiadł mnie samym gestem... A to dopiero początek. – Zrobiła stosowną pauzę. – Ten mężczyzna pociąga mnie ze zwierzęcą mocą. Moja krew krąży szybciej, śpiewa i zagłusza sumienie. Najdelikatniejszy dotyk sprawia ból, a umysł płonie pożądaniem. – Dostrzegłszy zmieszanie spowiednika, brnie dalej. – Tak, to wspaniałe uczucie. Skradzione minuty zmieniają się w godziny. A ja je kolekcjonuję.
– Ale...
– Zgrzeszyłam.
– Ale co to ma wspólnego ze spowiedzią? Gdzie tu grzech?
– Grzech? – powtórzyła pytanie. – Kochanek oddał siebie innemu. Nigdy nie będzie należał do mnie.
– Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem... Mówisz o dwóch mężczyznach?
– Może raczej o trójkącie – zakpiła.
– Przecież możecie zawrzeć związek małżeński. Nic nie stoi na przeszkodzie.
– Nie sądzę, Andrzeju.
Komentarze (12)
Pozdrawiam
Ale na pewno się nie zawiodłem. Fajnie napisany tekst!:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania